Ardra.pl

U brzegów Polski. Część XVII.


25.02.2024

1-6 7-13 14-22 23-27 28-34 35-40 41-45 46-50 51-56 57-61 62-66 67-72 73-76 77-81 82-87 88-92

93. (...) próżno z wirem się zmaga, ziemskich dóbr kruchy stragan.

Podczas wielkich rewolucji społecznych w wiekach dawnych, zawsze składano ofiarę na ołtarzu nowych idei, czasem ofiarą był stary system i stare niewydajne nawyki, czasem niestety ofiary były krwawe, masowe i wychodziły spod kontroli, jak w przypadku pierwszej i największej Rewolucji francuskiej - konieczność dziejów w tym kraju była kierunkowana m.in. przez specyfikę charakteru narodowego Francuzów. Jednak bez ofiary nie było szans na większą zmianę, ponieważ monopole interesów nigdy nie chciały samoistnie i nagle odpuścić (czyli korzyści własne zdegenerowanych oficjeli, a nie korzyści społeczne; były zbyt zabetonowane, aby przeprosili i sami ustąpili), a w czasach wielkich ogólnospołecznych przekształceń, nowe idee pojawiały się, i były zazwyczaj końcową kulminacją procesu rozpoczętego dekady wcześniej.

W Polsce potencjał Solidarności – tego wielkiego społecznego ruchu, został zamazany i rozmydlony, gdyż w 1989 roku nie dokonano rozliczenia z przeszłością oraz brakowało elit państwowych zniszczonych przez Niemców i Sowietów.
Istotny problem z tamtych dni dobrze przedstawia sytuacja, która miała miejsce na Drugim Krajowym Zjeździe Solidarności w kwietniu 1990 zaistniałym w Gdańsku, pewien działacz związkowy z Torunia zaproponował wtedy (ponoć) otwarcie, aby wszystkich byłych członków partii PZPR wysłać na Sybir (do mocodawców). Solidarnościowcowi oczywiście chodziło - zapewne, w zamyśle - o funkcyjnych, czyli o ludzi z aparatu komunistycznego państwa oraz o bezpiekę komunistyczną; której funkcjonariusze byli później architektami tzw. III RP.
Problemem było to, że po 50 latach niewoli komunistycznej, zapaści kraju, wyniszczenia gospodarki, w Polsce zapisanych formalnie do partii PZPR, pod koniec lat 80’ było ok. 3 miliony ludzi, głównie z nędzy, aby dostać dodatkową kartkę np. na pralkę, czy lodówkę albo mięso (pewna część także dla kariery urzędniczej, dla awansu zawodowego i życia na trochę lepszym poziomie itp.).
Z nadejściem 1990 rok oraz całkowicie upadającym ZSRR, zaistniał „nowy ład”, a w Polsce komunistyczna kasta nie została zlikwidowana, gdyż nie miał kto tego uczynić; dlatego też, następnie uformowały się nowe decyzyjne partie, będące głównie strefami wpływów różnych m.in. zagranicznych interesów, i np. zamiast zlikwidować ogromny biurokratyczny aparat urzędniczy, pozostawiony po komunie, to w drugiej połowie lat 90’ został on wielokrotnie pomnożony - schemat przynależności i układów partyjnych PZPRowskich został powielony.
Nie było planu na globalną dekomunizację (ponieważ bez rewolucji, niestety w jakiejś formie z ofiarami, jak np. w Rumunii, nie było to możliwe) więc zaistniała transformacja nomenklatury; nie było siły, która zlikwidowałaby funkcyjnych komunistów z administracji i wojska, a następnie uczciwie odbudowałaby państwo. Dlatego też, zaistniała zapaść i rozpasanie lat 90’, w których wylęgły się nawet gangi (drobni bandyci, złoczyńcy) będące tolerowane przez władzę - a faktycznie były sterowane przez ówczesne zdegenerowane służby. Zaistniało to m.in. po wcześniejszej wielkiej defraudacji – czyli po m.in. aferze FOZZ.

Od 1989, praktycznie do dzisiaj istnieje jeden wielki przemiał partyjny, wśród decydentów w Polsce nie ma ludzi jednoznacznie dobrych i szlachetnych, a zarazem całkowicie bezwzględnych wobec przejawów obłudy, są tylko funkcjonariusze z nominacji partyjnych wybierani po licytacjach plakatowych. Komunistyczna klasa urzędnicza stworzona w miejscu zniszczonej przez Niemców i Sowietów klasy średniej - dostała jako model, swoją kontynuację, i zasadniczo rządzi Polską do dzisiaj.

Czym może być dzisiaj dekomunizacja po ponad 30 latach od upadku ZSRR i transformacji PRLu, gdy spora ilość dawnych czynnych funkcjonariuszy albo już nie żyje, albo jest koło 80-ki. Na pewno ograniczeniem do minimum funkcyjności klasy urzędniczej oraz powrotem pamięci faktycznej - historii najnowszej Polski, poczynając od 1944 roku. Aby to uczynić potrzebna jest odgórna przemiana ustroju w państwie - przede wszystkim, gruntowe zmiany ustrojowe w organizacji izb parlamentarnych - usunięcie senatu, i zmniejszenie o minimum 50% ilości posłów w Sejmie, za czym następnie będzie można posunąć decentralizację samorządową, odpartyjnioną.
Czyli, gdy pierwszy raz po chyba faktycznie ok. 100 latach, większość w sejmie obejmie frakcja patriotyczna, i na pierwszym posiedzeniu, na samym początku funkcjonowania, uchwali - od następnej kadencji - likwidację senatu oraz faktyczne zmniejszenie liczby posłów do ok. 200-240. Następnie zaś zajmie się przemianami ustrojowo-gospodarczymi prowadzącymi ku likwidacji wszystkich zbędności (co jest tematem sporym); zajmie się również uchwaleniem nowej konstytucji (być może ustrój prezydencki faktycznie byłby dobrym rozwiązaniem). Dopiero wraz z takimi zmianami będzie mogła powstać IV RP.

Polska nie poszła ścieżką rumuńską i powstał w niektórych środowiskach tzw. mit Okrągłego Stołu, z obłudną mentalnością kompradorską, fornalską wśród decydentów i powiązanych z nimi niektórych prasowych kacyków. Przez 30 lat zagraniczne media miały/mają spory wpływ na opinię publiczną w Polsce, a sterowała/steruje tym tak naprawdę grupka ludzi; chociaż dziś w epoce internetu to już początek końca tego nadal solidnie trzymającego się modelu zawłaszczenia opinii publicznej przez prasę nomenklaturową.
Bezkrwawa przemiana lat 90’, za-skutkowała utratą potencjału kapitału własnego w Polsce. System cały czas zatacza koło, na politycznej planszy dokonując tylko mało znaczących roszad, kolejnych przetasowań - tych samych kart.

W grudniu 1991 Jan Olszewski został premierem Polski, nie był on jednak osobą nieustępliwą, tylko człowiekiem poczciwie oczekującym na reakcję innych. Chciał zdekomunizować Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Urząd Ochrony Państwa. Chciał spowolnić proces prywatyzacji oraz zatrzymać wyprzedawanie majątku państwowego, nie chciał także, aby zaistniała koncepcja przekazania w ręce polsko-rosyjskich spółek miejsc po rosyjskich bazach wojskowych.
A przede wszystkim chciał powołać akcjonariat narodowy, który objąłby kontrolą narodu proces prywatyzacji. Przez co narobił sobie ogromną ilość wrogów.
Oczywiście potrzebny był zagraniczny kapitał na odbudowę i unowocześnienie polskich fabryk, hut, przestarzałych postkomunistycznych kopalni oraz na tworzenie nowych fabryk itd., lecz trzeba było mieć nad tym kontrolę sprawowaną przez ludzi szlachetnych. Decydenci powinni stawiać inwestorom korzystne warunki z perspektywy ogółu społecznego, negocjować korzystne kwoty i dobre kontrakty, jeździć wysłani po całym świecie rzetelnie szukając potencjałów.
Olszewski w swojej koncepcji chciał z klasy robotników uczynić społeczną bazę przemian. Chciał odsunąć od władzy naiwnych zwolenników szybkiego kapitalizmu oraz osoby interesowne - przez co stanął na przeszkodzie postkomunistom oraz ich pomazańcom. Jego rząd nie miał szans się utrzymać. Po tym jak go obalono, zaistniał m.in. program powszechnej prywatyzacji, i (również) mafijna polska drugiej połowy lat 90’. (To, że w historii najnowszej w Polsce istniała wylęgarnia swołoczy gangsterskiej, znaczy to tyle, że nie było Polaków u władzy).

Obecnie, jeśli Rzeczpospolita ma się stać suwerenem na terenie własnego państwa, aby przegonić kraje, w których nie było niewoli komunistycznej, muszą powstawać nowoczesne porty, lotniska, elektrownie, szybki transport, trzeba rozwijać energetykę, technologię itd. Zbadać faktyczne potencjały zasobów własnych i zacząć z nich korzystać. Wielki handel musi wrócić do rąk polskich, i trzeba znaleźć ku temu sposoby.
U władzy powinni być tylko i wyłącznie ludzie rozumiejący to; jak chociażby - podając przykład z czasów dawnych - Józef Grzecznarowski, przedwojenny prezydent Radomia, który przed II wojną, sprowadzając zagranicznych inwestorów na własnych twardych warunkach, tworząc fabryki, uczynił z miasta potężny punkt przemysłowy - miasto niemal modelowe, które pokazywano jako wzór rozwoju zagranicznym oficjelom, dyplomatom, notablom m.in. królowi Karolowi II Rumuńskiemu w 1937.

Obywatele tworzą władzę wyłaniając swoich przedstawicieli do rządzenia, przedstawiciele ci od ponad 30 lat trwonią ogromne sumy pieniężne należące do społeczeństwa. Spaczona władza karmi się dorobkiem obywateli np. zamiast ogromnych kwot na propagandę partyjną, partie polityczne nie powinny dostawać nic publicznych pieniędzy lub minimalne kwoty. Powinno powstać centrum nauki i rozwoju technologii, gdzie naukowcy z różnych dziedzin prowadziliby debaty publiczne oraz rozwijali różne gałęzie wiedzy – Musejon polski.

94.

W Republikach naród jest suwerenem, konstytucja zaś jest regulacją/umową między narodem, a władzą, obywatele tworzą i wybierają władzę, zatem spisuje się umowę dotyczącą jej funkcjonowania, którą następnie każdy ma przestrzegać; właśnie w taki sposób, w czasach Oświecenia (XVIII w.) zaczęto regulować współzależność między organami władz państwowych, a ludnością państwa; wcześniej istniały głównie monarchie absolutne, które zazwyczaj były tylko w minimalny sposób regulowane przez „pewne” ustalenia.
Pod koniec XVIII w. starano się przechodzić z monarchii konstytucyjnej do republiki konstytucyjnej, co wydawało się naturalną drogą, jednak nie udawało się (z różnych przyczyn), następnie XIX wiek był w Europie ponownie okresem monarchii, głównie konstytucyjnych. Czyli władza opierała się o umowę między narodem, a monarchą.

Z kolei wcześniej na ziemiach Rzeczypospolitej istniała demokracja szlachecka (faktycznie w najlepszej formie w XV i XVI w., lecz rozpoczęła się już w XIV w. zaś na przełomie XVII i XVIII w. dogorywała), władzę posiadało (dawne) rycerstwo, czyli szlachta, a opierała się ona na umowie między narodem (rycerstwem), a organem władzy wybranym przez naród do współrządzenia, czyli królem.

Początki owego funkcjonowania sięgają momentu wygaśnięcia głównej linii dynastii Piastów; wraz z brakiem męskiego potomka po Kazimierzu Wielkim, rycerstwo musiało coś zrobić na tę okoliczność, zatem wybrano na nowego monarchę, syna siostry zmarłego króla, Elżbiety, Ludwika Węgierskiego, a władzę w Polsce sprawowała sama Elżbieta (córka Władysława Łokietka). Następnie szlachta zastrzegła sobie prawo do wyborów kolejnych królów, jednak zagwarantowano Ludwikowi Węgierskiemu, że po jego śmierci, na króla Polski wybrana zostanie któraś z jego córek (Przywilej koszycki, 1374).
Po śmierci władcy, sprowadzono więc do kraju córkę Jadwigę, i stała się ona królem Polski, zaś następnie zaczęto rozmyślać nad znalezieniem jej męża - postanowiono „zaproponować jej” litewskiego władcę Jagiełłę, wyznawcę kultów tradycyjnych, który zechciał się schrystianizować, i stworzyć potężny sojusz polsko-litewski (ponieważ zagrażali zarówno Litwie, jak i Polsce - Krzyżacy). Podpisano więc w roku 1385 Unię w Krewie, i obrano nowego króla.
Kolejnym z wielkich kroków była Unia horodelska (1413) m.in. przyjmująca Litwinów do polskiego rycerstwa. Tak też za sprawą kobiety Polska rozmnożyła swoje ziemie na Wschód, stając się mocarstwem, a wcześniej wspólnie pokonano Krzyżaków-Niemców.
Ponad cztery wieki wcześniej również za sprawą kobiety, w tym przypadku Dobrawy (965), Polska oficjalnie weszła w łaciński krąg kulturowy i zafunkcjonowała w historii jako państwo (jest to jednak okres bardzo rozmyty, z którego mało co wiadomo na pewno, być może po części Polska zaistniała także w greckim kręgu kulturowym, co zostało finalnie wyparte). Były to czasy, gdy w lasach głębokich żyły tylko gryfy i smoki, krwawym wzrokiem wkoło toczył człowiek z jaszczurczemi oczy, wyznawano kulty tradycyjne, z resztą schrystianizowało się tylko rycerstwo - ludność przez wieki wyznawała kulty tradycyjne, później złączone z chrześcijaństwem. W tamtym okresie, życie daleki było od sielanki jaką się czasami zwykło przedstawiać, ludność czciła „religię” bez dogmatów, składano różne ofiary, także krwawe, jednak zazwyczaj panował (umiarkowany) pokój.

Więc z perspektywy politycznej Dobrawa „przywiozła” chrześcijaństwo, Jadwiga „schrystianizowała” Litwina, a gdy wygasła męska linia dynastii Jagiellonów, rycerstwo postanowiło znaleźć męża Annie Jagiellonce (siostrze zmarłego bezdzietnie władcy Zygmunta Augusta, którą obwołano królem), i wybrano Stefana Batorego (mezalians z francuskim fircykiem Henrykiem Walezym pomijam), zacnego króla, który po polsku nie mówił, ale mówił w międzynarodowej łacinie; król ten także umarł bezdzietnie, ponieważ Anna w momencie ślubu, już dawno nie mogła mieć dzieci; więc szlachta znowu poszła linią Polek i wybrała na tron syna Katarzyny Jagiellonki (najmłodszej córki Zygmunta Starego, ożenionej za króla Szwecji), Zygmunta III Wazę. Wybór ten wpłynął ogromnie na przyszłe dzieje, i niekoniecznie korzystnie. Wraz z początkiem XVII wieku, który rozpoczął kryzys, wszystkie żony kolejnych władców były jednoznacznie zagraniczne.

W Polsce wielkie znaczenie ma kult Matki Bożej, już od czasów pieśni Bogurodzicy jest to bardzo ważny element polskiej świadomości zbiorowej, jedną (chyba główną) ze stolic duchowych kraju, jest klasztor na Jasnej Górze i obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Dość trafne jest stwierdzenie, że w Rzeczypospolitej, ważniejszy był kult Matki Bożej od kultu Boga oraz że w Polsce Jezus jest synem bardziej swojej matki, niż swojego ojca. Czarną Madonnę czasami przedstawia się samą na obrazie (co z perspektywy dogmatu rzymsko-katolickiego jest herezją). Polska jest najbardziej maryjnym państwem świata.
W wiekach dawnych znaczący był „kult” m.in. Marzanny, jak i całego szeregu różnych boginek typu np. quasi-Mokosz czy różnych polskich Plejad itp., być może dlatego ludności słowiańskiej łatwiej było przyjąć Matkę Boską.
Z religijnością ową związane były także m.in. wielkie wydarzenia, jakimi były dwa przymierza maryjne - pierwsze zawarte przez króla Jana Kazimierza (1656), drugie z kolei przez prymasa Stefana Wyszyńskiego (1956).
Zaś z mało znanych elementów, można jeszcze wymienić np. wczesnorenesansową słynną łacińską Pieśń o żubrze (Pieśń o wyglądzie, dzikości i polowaniu na żubra) autorstwa Mikołaja Hussowczyka, w której poeta opisuje wyraziście polowanie na zwierzę, a w pewnym momencie wdzięcznymi epitetami wychwala Matkę Boską.
A z ciekawostek - niedoszły król Polski, wzorowy chrześcijanin, dziwny rytualistyczny mistyk, któremu na początku XIX wieku prawie udało się opanować rosyjski dwór i najbliższe otoczenie cara, Tadeusz Grabianka - gdy stworzył swoją quasi-sektę, z Trójcy Świętej zrobił Czwórcę, dołączając Matkę Boską.

Symboliczny i spory wpływ elementów matriarchalnych na całą zbiorowość, jest wpleciony w polską kulturę, chociażby poprzez poszanowanie życia z naturą, życia zagrodowo-wiejskiego, które wiodły w wiekach dawnych polskie elity;
oraz w wielu innych formach np. drugiego wieszcza, Juliusza Słowackiego, który „bardzo chciał” ale nie został uznany ojcem narodu, wychowała matka, wywierając ogromny nań wpływ.
Z resztą również matka – w dodatku Maria – wyznaczyła młodego „Ziuka” Józefa Piłsudskiego do wielkich celów dla Polski, później Piłsudski chciał, aby jego serce było pochowane z matką.

Przysięga Armii Krajowej nadana w grudniu 1942 roku, z rozkazu bardzo zacnego żołnierza, który sam zorganizował i uszczelnił zwierzchnictwo polskiej konspiracji, generała Stefana Roweckiego, zatwierdzona przez ówczesnego Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, Władysława Sikorskiego, rozpoczynała się od słów - W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej…

Praktycznie większość (prawie wszystkie) wojen prowadzonych przez Polskę było wojnami sprawiedliwymi, obronnymi, defensywnymi - szlachta zrośnięta z zagrodami i łonem natury, nie była (raczej) nigdy chętna do prowadzenia otwartych wojen, chciano żyć spokojnie, pomału, w pokoju, a tam gdzieś jakieś wojny, nie-wojny (chyba, że ktoś, Panów braci przekonał), lecz państwa trzeba było bronić, a zagrożenia przychodziły z zewnątrz lub wynikały z „nie dogadania się” - parę razy wybuchła wojna domowa.
Wraz z zagrożeniem zewnętrznym albo planem różnych reform i inwestycji, król (oraz rada) zaczął nakładać zwiększone podatki, co spotykało się z niezadowoleniem, jednak po początkowej niechęci, osiągano kompromisy.

Wiara w rolę, w płodność Matki Ziemi, w urodzaj i ducha zbóż, w bóstwa wegetacyjne, zbieranie płodów rolnych itd. była od początku istnienia państwowości znaczącym elementem świadomości zbiorowej, szczególnie wśród warstwy ludowej. Zarówno szlachta, jak i włościanie to warstwy wywodzące się z zaścianków, z terenów wiejskich; a handel zbożem był jednym z głównym dochodów w I RP.

95. Bogom nocy równi.

Białoruś jest innym krajem od Ukrainy, jeśli chodzi o mentalność ludzi tam żyjących, nam dzisiaj czasami zwykło się to zlewać w jedność, jednak naród białoruski, jest bardziej spokojny i uporządkowany od ukraińskiego; po okresie komunizmu utknęli w dziwnym przylepieniu do Rosji i się z tym pogodzili. Białorusini to naród młody, ok. 2/3 terenów obecnej Białorusi to dawna Rzeczpospolita. Osoby, które uznały się za elity białoruskie, zaczęły pod koniec XIX wieku dbać o swój własny język i swoją odrębność, później tzw. elity białoruskie zostały wymordowane podczas wielkich czystek stalinowskich (1936-1938).
Natomiast późniejsze komunistyczne „elity” z nadania, mocno się utrzymały, jednak pomimo degeneracji trwającej - już w sumie - prawie wiek, biali Rusini zachowują swoją specyfikę narodową; pomimo uległości wobec dyktatorów (obecny satrapa rządzi niezmiennie już 30 lat) jest to kraj dość uporządkowany i nieagresywny. Białoruś czyli tzw. „Republika” Białorusi to twór postkomunistyczny, wschodnia satrapia i - zasadniczo - ludzie tam żyjący nie mają historii, nie mają dobrych wzorców, nawiązań oraz swojego dużego kanonu literatury. Dlatego popadli w próżnię. Reżim funkcjonujący tam, opiera się na legendzie komunistycznego wyzwolenia z rąk Niemców, podtrzymując całą papkę ideologiczną z tym związaną, i zasadniczo to tyle.
Z kolei początki okresu zaistnienia narodu białoruskiego sięgają czasów caratu m.in. powstania styczniowego, kiedy działał Konstanty Kalinowski oraz powstawały pierwsze pisma, ulotki, odezwy stylizowane na język białoruski; jest to także związane z twórczością osób jak Franciszek Bahuszewicz; faktycznie to Białoruś wypączkowała w znacznej części z polskiej szlachty kresowej, która pod wpływem regionalizmów zaczęła rozwijać język lokalny i zaczęła odczuwać głęboką tożsamość regionalną.
Pół wieku później, po okresie nawałnicy stalinowskiej, w czasie II wojny światowej, w sporej części lokalni Białorusini na zamieszkałych przez siebie ziemiach byli albo obojętni, albo stawali po stronie „siły” zwycięskiej, czyli po stronie hitlerowców i Sowietów - skomunizowani Białorusini uczestniczyli także w sowieckiej partyzantce, będąc pod dowództwem morderców z NWKD.

Dlatego też, Rusini żyjący na tych terenach obecnie, muszą szukać wzorców, jest to bardzo ważne. Dobrze byłoby jakby - np. tak jak niektórzy filologowie białoruscy uważają - przyjęli Sergiusza Piaseckiego jako swojego wielkiego pisarza (był on pół Białorusinem, więc mógłby być wielkim białoruskim pisarzem - jak najbardziej). Z resztą książka pt. Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy powinna wejść do kanonu lektur szkolnych, polskich również, ukazuje ona pewne uniwersalne wzorce, cechy charakteru, w czasach trudnych.
Powinni także czytać gorzką-groteskę - Zapiski oficera Armii Czerwonej; oraz 7 pigułek Lucyfera.

Zaś co innego było w okresie II wojny na terenie dzisiejszej Ukrainy; Ukraińcy, Sowietom byli wrodzy, z kolei przesiąknięci byli hitleryzmem, nazizmem, tą zbrodniczą ideologią z paskudnym banderyzmem (będącym złem wcielonym). Zastanawiając się czym jest faktyczna Ukraina, gdzie sięgają ziemie tzw. rdzennie ukraińskie, można szybko dojść do konkretnego wniosku - że są to ziemie dawnej hetmańszczyzny (z 1649-1764) z siczą zaporoską. Wszystko inne to ziemie nabyte w czasach wielkich przemian, pod wpływem sowieckiej (sztucznej) inżynierii terytorialnej. Rusini-Ukraińcy byli w wiekach dawnych mniejszościami na ziemiach reszty całości obecnego kraju, który powstał w 1991 roku, a faktycznie w 1945. Źle się stało, że nie potrafili przez ponad 30 lat stworzyć namiastki uczciwego państwa. (I także dlatego są obecnie napadnięci przez neo-barbarzyński rosyjski rząd, który nie mógł się pogodzić z układami, z 1991 roku).

Jeśli chodzi o Polskę, granice ustalone w 1945 roku, czyli wsadzenie ponowne Rzeczypospolitej w „państwo Bolesława Chrobrego”, zabrało całe dziedzictwo Kresów. Takim sposobem bieg dziejów został zmieniony, ucinając wielkie kresowe dziedzictwo kulturowe, które zostało tylko na poziomie pamięci świadomości zbiorowej. Polska jest znowu w skórze Piasta, więc i charakter dawnych przodków może zostać uwypuklony, a jeśli koło historii znowu zostanie zatoczone w podobny sposób, to Polska powinna nieść idee jednoczące na Wschód.

Sumując cały bieg dziejów, w Rzeczypospolitej, było pięć głównych miast – Kraków, Warszawa, Lwów, Wilno, Poznań, ten ostatni większego znaczenia nabrał w XIX wieku, pomimo prastarego rodowodu związanego z polską państwowością - najstarsze biskupstwo założono w 968 w Poznaniu. W II RP, Poznań był stolicą polskiej myśli narodowej, Endecji. A podczas samej II wojny został bezpośrednio wcielony do niemieckiej III Rzeszy, więc nie był w granicach tzw. Generalnego Gubernatorstwa, czego konsekwencje dla ludności z tego terenu były ogromne. Mordowano tam polskie elity w pierwszym rzędzie od października 1939, bez żadnych skrupułów. Dlatego też konspiracja narodowa oraz AK miały na tych terenach bardzo trudno.

Dwoma kolejnymi znaczącymi, większymi miastami były industrialna robotnicza Łódź powstała w XIX wieku oraz Gdańsk, będący od wieków polskim oknem na świat i handel.
Gdańsk został Rzeczypospolitej zabrany w 1772 roku przez Prusaków, król Fryderyk Wielki ukradł te ziemie mówiąc, iż ktokolwiek trzyma bieg Wisły i Gdańsk, jest w większym stopniu władcą tego kraju niż król, który nad nim panuje. Portowe miasto wróciło do Polski w 1945 roku, wcześniej w okresie rozbiorów poddane było germanizacji, a w dwudziestoleciu międzywojennym istniało Wolne Miasto Gdańsk, jako dość sztucznie stworzony twór. W Stoczni Gdańskiej sierpniem 1980 roku wykiełkowała Solidarność.

96. Pan poeta.

Wielki nasz poeta Mikołaj Sęp Szarzyński, był pierwszym polskim poetą metafizycznym (i ogólnoświatowym w sumie też, jednym z), był również jednym z pierwszych obok Jana Kochanowskiego i Mikołaja Reya, z tych pierwszych-pierwszych renesansowych mistrzów i twórców języka polskiego.
Za życia poeta wielki, ale był to gruźlik straszliwy i zmarł młodo zanim wszedł na aren poezji niwy. Był to podkreślam – wielki poeta, miotany przez Erosa, potężny męczennik miłości; wiele lat po śmierci wydany przez brata, a wcześniej twórczość zebrana została ze zwitków (kto wie ile, i czy nie po-cenzurowano) - los prawie tragiczny.
W ogóle, ile z tej epoki początków druku, zaginęło twórczość różnych osób, bóg jeden wie. Z takim rozmachem, później wieszczowie, wielcy poeci romantyzmu, mogli się tylko równać, ponad trzysta lat później, nawet go przebijać; ale epoki i czasy ciężko porównywać, bo każda rządzi się swoimi prawami.

Przykładowo, Nie-boska komedia Zygmunta Krasińskiego to utwór psycho-historyczny, psychodeliczny, obrazoburczy, niepoprawny politycznie i mroczny. Odezwały się echa rewolucyi francuskiej, i obawy niedoszłej rewolucyi z 1794, dudniące w 1831 (i później) oraz echa dawnych dylematów. Utwór z resztą zmieniający sensy, konteksty i zawierający wieczne prawdy; zawierający również dylematy dotyczące wielkich przemian społecznych i ateizacji; autor pisząc, jeszcze nie miał mistycznych konkluzji z ponad dekady później, a pisał jakby (także) przyszłością. Pan Tadeusz przy tym to epos-sielanka.

O ile rewolucyia 1831 nie doszła do skutku, o tyle echa innych pomieszanych z przyszłości są w Nie-boskiej komedii uwypuklone, w części III szczególnie. Zarazem poniekąd oceniając sytację utknięcia w próżni po 1831 roku. Dramat jest jednym z arcydzieł romantyzmu, symboliczno-naturalistyczny, będący połączeniem wielu stanów psychicznych autora.

(188-189)
ŻONA
On nie wie, co gada, ale ja ci ogłoszę, co by było, gdyby Bóg oszalał
(bierze go za rękę)
Wszystkie światy lecą to na dół, to w górę — człowiek każdy, robak każdy krzyczy — „Ja Bogiem” — i co chwila jeden po drugim konają — gasną komety i słońca. — Chrystus nas już nie zbawi — krzyż swój wziął w ręce obie i rzucił w otchłań. Czy słyszysz, jak ten krzyż, nadzieja milionów, rozbija się o gwiazdy, łamie się, pęka, rozlatuje w kawałki, a coraz niżej i niżej — aż tuman wielki powstał z jego odłamków — Najświętsza Bogarodzica jedna się jeszcze modli i gwiazdy, Jej służebnice, nie odbiegły Jej dotąd — ale i Ona pójdzie, kędy idzie świat cały.

(...)

(660)
PANKRACY
(puchar od ust odejmując)
Otóż mi stara szlachta — zawsze pewna swego — dumna, uporczywa, kwitnąca nadzieją, a bez grosza, bez oręża, bez żołnierzy. — Odgrażająca się jak umarły w bajce powoźnikowi u furtki cmentarza — wierząca lub udająca, że wierzy w Boga — bo w siebie trudno wierzyć. — Ale pokażcie mi pioruny, na waszą obronę zesłane, i pułki aniołów, spuszczone z niebios.


Przedmurze chrześcijaństwa, rzymskiego-katolicyzmu, którym od wieków była Rzeczypospolita walcząc z nawałnicami ze Wschodu (Moskalami), lutrami, prusakami na żołdzie (Szwecją i Prusami) oraz Turkami - upadła poszarpana. Papiestwo zaś odwróciło się od Polski, Grzegorz XVI wzywał do uległosci wobec nowego monarchy cara. Wzywał w 1831 do zaprzestania walk, a później potępił wojnę sprawiedliwą, tkwiąc w ambiwalencji.

Najwięksi tego okresu poprawiali historię i walczyli ze stwórcą. Mickiewicz np. jak nie dało rady pismem, to próbował postem i modlitwą, potem ostrą mistyką na granicy szaleństwa (w 1841-1844), na końcu zaś czynem i wojskiem. (Słowacki wiele chciał, ale tylko chciał). A przemiany nowej epoki następowały. W Polsce nigdy nie było hrabiów, markizów, baronów itp. itd. była szlachta, mieszczanie, chłopi; w 1794 roku obywatele, co zostało stracone, i cały XIX wiek zaistniała o to powrotna walka.

Trzeba było czekać na odzyskanie niepodległości, dopiero Konstytucja Marcowa z 1921 roku unieważniła (oficjalnie usunęła, uprzywilejowany) stan szlachecki. Wszyscy stali się obywatelami II Rzeczypospolitej – Republiki, w której władzę sprawuje naród. Szlachta została już tylko symboliczna - została symbolem (cały naród został uszlachetniony).

Część XVIII (97-100)