Ardra.pl

U brzegów Polski. Część V.


13.12.2022

Część I (1-6) Część II (7-13) Część III (14-22) Część IV (23-27)

28.

Lord Acton, żyjący w XIX wieku angielski teoretyk władzy i polityki, który przez większość życia rozwodził się nad problemami władztwa, i z tego też został znany wśród potomnych, stwierdził, że nie można wyposażyć człowieka we władzę nad drugim człowiekiem, bez wywołania w nim pokusy jej niewłaściwego użycia, pokusy, która wzrasta wraz z zakresem władzy, i której niewielu potrafi się oprzeć. Przedstawił tym stwierdzeniem ontologiczny, prymarny problem dziejowy, aktualny po dziś dzień, wynikający z ludzkiej natury, występujący nagminnie w dzisiejszych quasi-demokracjach oraz od wieków występujący w każdym systemie politycznym.
Rządy, które przejmują władzę, najczęściej po pewnym czasie (czasem od razu), zaczynają nadużywać jej na polu wszelakim, od finansów po propagandę, natężenie następuje szczególnie wtedy, jeśli większościowy zakres ich wpływów politycznych, chyli się ku końcowi lub ku radykalnemu zmniejszeniu wpływów.
Zdaje się, że problem tego typu, szczególnie w Polsce, spowodowany jest brakiem tzw. starszyzny. Poprzez słowo starszyzna mam na myśli polityków, uczonych, którzy mają 65-75 lat i nie są podatni na pychę i pazerność; oraz potrafiliby naprostować, zatrzymać negatywne działania młodszych kolegów.

W Polsce, szczególnie po 1989 roku, występuje ta przypadłość, ponieważ Rzeczpospolita straciła faktyczne elity; elity umysłowe i moralne, które samoistnie poczuwałyby się do naprawy państwa (lub też nigdy resztek z takowych elit, nie było decyzyjny); i jeszcze owej starszyźnie – chciałby się – uczestniczyć w politycznych przepychankach, gdzie zawsze w większości znajdują się tzw. karierowicze i atencjusze.
Starszyzna taka (której nie ma w Polsce) mogłaby dokonać skutecznej selekcji powyższych przypadłości oraz hamować zapędy tych, którzy zakamuflowani, osiągneliby wysokie szczeble władzy - dysponując następnie na szkodę obywateli, kapitałem i zasobami narodu, nadużywając ich dla własnych korzyści, jak i ograniczając wolność ekonomiczną i społeczną jednostek.

Jednak wypracowanie takiej elity (starszyzny) jest kwestią dekad, a w Polsce wraz z końcem II wojny oraz stalinizmem, elity zostały stracone. Co gorsza, ta tzw. potencjalna starszyzna, dzisiaj funkcjonująca w polskiej polityce i mająca realny wpływ na system polityczny i społeczeństwo, to osoby bardzo często na równi pazerne i zakamuflowane. Sytuacja więc, nie jawi się dobrze.

Kultura europejska za trzon miała (i powinna mieć nadal), jak się mawia: greckie pojęcie Prawdy, rzymskie Prawo i chrześcijańską etykę. Chociaż tak naprawdę już w Helladzie istniały te trzy filary. Do trzech powyższych, dodać jeszcze trzeba - helleńską naukę/logikę (prawdziwe poznanie) i chrześcijańskie miłosierdzie.

Ludzie (ci, którzy są dobrze ukształtowani albo samoistnie albo przez tradycję) posiadają wrodzony odruch dążenia do Prawdy – trzeba to przyjąć, pomimo faktu, że postmodernistyczna logika w XXI wieku, relatywizuje pojęcie Prawdy. Prawdą staje się interes, natomiast drugim dnem interesu, jest wykorzystywanie ideologii do sprawowania władzy. Jest to nurt wyrosły z myśli niemieckiej szkoły frankfurckiej i jej wychowanków (skrytych, ale i jawnych w Unii Europejskiej), chcących wykorzystać ideologię do sprawowania rządów; rządów których efektem finalnym, ma być fasadowe, ponadklasowe społeczeństwo „obywatelskie”, a faktycznym efektem stanie się zmiana stosunków własnościowych i intelektualnych oraz stworzenie systemu quasi-socjalistycznego, będącego „bezklasowym” społeczeństwem komunistycznym, kontrolowanym technologią.
W czymś takim, władzę faktyczną ma oligarchia koncernów i wielkich właścicieli, czyli oligarchia wielkiego kapitału, bezwzględnie wykorzystująca wszelakie środki, aby usunąć wolność i własność, ponieważ wolność społeczna, może wynikać tylko i wyłącznie z własności. W przypadku braku własności nie ma mowy o wolności, natomiast ludzi wolnych nie można masowo kontrolować.

Podstawowym problemem systemów politycznych, nie jest sam model danego systemu, lecz natura ludzka. Z niej wynika współzawodnictwo o terytorium (ekonomiczne), wpływy i interesy. Ułomność natury ludzkiej jest wadą gatunku homo sapiens. W utopii każdy system może być idealny, zanim nie znajdą się ludzie, którzy go wprowadzą i w nim zafunkcjonują, a wraz z ludźmi, pojawia się władza oraz pokusa jej wykorzystywania. W taki prosty sposób, w systemach politycznych i społecznych, wszystko co ułomne, zawsze zatacza i będzie zataczać koło (np. niemieckie monopole w Unii Europejskiej, które jawnie nią sterują, kosztem demokracji i równości wszystkich pomniejszych państw).

Zaradzić temu łatwiej na poziomie społeczeństw, narodów, niż na poziomie potężnej, centralistycznej, biurokratycznej władzy, jaką jest obecnie Unia Europejska. Antidotum jest wypracowanie moralnej i stałej elity (starszyzny), która samoistnie będzie poczuwać się do uskuteczniania działań wynikających z idei Prawdy. Wypracowanie (w jakiejś formie) spójnej starszyzny jest sposobem zaradczym, ponieważ, hipotetycznie to elita-starszyzna jest najmniej podatna na ułomności i pazerność.

29. W sukurs kurakiem z księżyca po diabłach.

Czasem z dziejowej otchłani wyłoni się jakaś postać na poły legendarna, może prawdziwa, a może zupełnie legendarna, a może tylko symboliczna, ale jak to z symbolami bywa, czasem przybierają one formy rzeczywiste, a czasem się rozpływają, żeby znowu wypłynąć. Tak też jest z polskim Panem Twardowskim, jak się zwać go przyjęło, chociaż tak naprawdę nie wiadomo jak się nazywał, i nikt na pewno tego potwierdzić nie może, lecz ta nazwa się ostała, więc niech zostanie - vel Twardowski. Wiele pieśni na jego temat powstało, wiele nieprawdziwych, wymysłów zwykłych, zwyczajnych mar literackich, pogłosek, czy też błędnych szeptów, przeinaczeń niedowiarków. Najbliżej prawdy czasami są te najstarsze (chociaż nie zawsze); i tak też wyjął go z ulepu pieśni, wielki polski pisarz Józef Ignacy Kraszewski.

Bywa tak, że aby coś dobrze opisać, człowiek potrzebuje porównania, zestawienia dwóch rzeczy, wtedy jedno wybija się na tle drugiego, na tyle, że widać je dużo lepiej, ostrzej. No więc polski Twardowski, to taki hrabia de Saint Germain, jakby już porównywać z np. francuszczyzną; albo trafniej to określając - de Saint Germain to taki polski Twardowski. I tu trzeba powiedzieć od razu, że fircyk de Saint Germain to neptek przy Polaku.

Kiedy Twardowski na świat przyszedł i kiedy umarł? Nie wiadomo, bo i nie umarł; urodził się zaś podobno za czasów panowania króla Aleksandra Jagiellończyka, gdy jeszcze nie było połowy trzeciego roku rządów owego władcy, a dokładnie, podczas sejmu, dziewiątego dnia przed zakończeniem obrad; obrad sejmu odbywającego się w samym sercu Korony, gdy średnia szlachta wystąpiła przeciwko roszczeniom magnaterii, incompatibilitas - w tym dniu ponoć się urodził.

A kiedy żył? W XVI, XVII, XVIII w. – natomiast cały XIX wiek głucho było o nim, dlatego też, wtedy zaczęły powstawać rożne wymysły, twory, pieśni na jego temat. A jak było faktycznie? Zapewne wtedy przebywał gdzieś w bezczasie; ostatnia wzmianka o nim przyszła wraz z dowborczykami, żołnierzami, którzy wrócili zza Berezyny pod koniec I wojny światowej. Widziało go podobno parę osób w Petersburgu lub Moskwie w 1917, i to tyle, a może to się tylko im przyśniło.
Ponad wiek wcześniej, podczas Konfederacji Barskiej byli świadkowie twierdzący, że czarnoksiężnik co ma z diabłem konszachty, czasami jest widziany, jak chłopów w szlachtę przemienia, a Moskali w snopki siana, następnie, niecałe trzy dekady później, gdy I Rzeczpospolita upadała, Twardowskiego ostatni raz widziano w Kurlandii, potem słuch po nim zaginął, lecz zapewne ani diabli go nie wzięli, ani licho go nie dopadło. Na dalekich Kresach, chodziły słuchy po zaściankach, że Twardowski uratował Zoriana Dołęge-Chodakowskiego przed śmiercią, a potem etnograf wyparował, ale to pewnie nieprawda.

Wszystko zaczęło się natomiast tak, że gdy był młody wykradł cyrograf z piekieł, lecz później postanowił zawrzeć pakt z diabłem. Ale był problem, diabeł umiejąc wszystkie sztuczki tego świata, znając wszystkie języki i wszystkie dziwy jakie świat niesie, nie umiał języka polskiego. W piekle mówią po niemiecku, urzędowym jest tam niemiecki; więc w mękach musiał się diabeł nauczyć szlachetnego języka polskiego, który działał na niego jak woda święcona, aby spróbować znowu podejść Twardowskiego. W piekle Polaków zasadniczo nie ma, tzn. są ci co Polski się wyparli z różnych przyczyn, najczęściej osobistych korzyści, jak pycha ich zgubiła i nie widzieli, że sami sobie źle czynią; gdy umrą, błąkają się w katuszach okrutnych po znanym im świecie, w końcu jakiś diabli ich odnajduje, i za bety do piekieł wlecze, taka kara za zdradę, bo Dike nierychliwa, ale sprawiedliwa, w piekle polski język jest im wymazywany; ale zasadniczo połowa piekła jest pusta, bo wiele diabłów się na ziemi porodziło.

A jak cała sprawa z Twardowskim się rozpoczęła - jak posiadł wiedzę metafizyczną - opisał to (lecz zapewne nie-bezbłędnie) Kraszewski w mistrzu Twardowskim.

Była noc, a Twardowski siedział w zimnej izbie na poddaszu przez której okna księżyc wpadał, siedział schylony nad stosem ksiąg, których nie czytał, po których tylko oko jego błądziło z niejakąś rozpaczą. Wkoło niego rozsypane były zwykłe mędrca owych czasów przybory, mumia, krokodyl wypchany, poczwary w spirytusach, zwierciadła, osobliwości różne przyrody dalekich krajów, narzędzia i machiny, malujące swoją rozmaitością, nieładem i opuszczeniem zatrudnienia mieszkańca tej izdebki, jego myśli i tę nawet czczość, która go dręczyła nieustannie. Widać było, że wszystko był porzucił, wszystko zbadał do ostatka i nie wiedziały co dalej począć.
Chwila, w której się to działo, była jedną z przesileń naukowej rozpaczy, jedną z tych, w których Twardowski najmocniej czuł żądzę pokarmu umysłowego, nie umiejąc jej nasycić, i palenie się mózgu w samym sobie bez podsytu. Tę to chwilę wybrał szatan, aby go kusić, i zaiste wybrał ją dobrze.

Szatan miał tyle rozumu, że się nie w swojej urzędowej postaci, nie tak okropnie, jak go pospolicie malują objawił Twardowskiemu; wszedł do niego jako średniego wieku mąż poważny w długiej ciemnej sukni, podobnej księży świeckich odzieniu, z łańcuchem na szyi, w wysokiej futrzanej czapce, z kijem wysokim w ręku, ze zwitkiem pergaminu pod pachą, krótka broda zakręcała mu się do góry, oczy czarne iskrzyły, nos miał orli z rozdartym nozdrzem, które tchnieniem gorącym zionęło, usta zaciśnięte jakby z nałogu szyderstwa.
Czoło jego było pofałdowanej głowa nieco łysa, ręce kościste, lecz silne, uszy tylko nieco hiperbolicznej wielkości. Wszedł krokiem cichym i niepewnym, lecz jakkolwiek stąpał cicho po kamiennej posadzce pracowni, usłyszał szelest Twardowski, porwał się, obrócił i już oczy przechodnia w siebie wlepione spotkał.
Wiecie, że tak wąż patrzy na ptaka, aby go oczarować i połknąć potem.

Nie omylił się Twardowski, gdy wnosząc zaraz ze stroju poznał w nim jakiegoś uczonego, i skrzywił się sądząc, że jak pospolicie przychodził mu zarzucić jaką trudność, podchwycić go w czym, wypróbować lub o radę prosić.
W tym mniemaniu od razu chciał go z niczym odprawić, gdy szatan wiedząc, że nie ma człowieka, którego by ze strony miłości własnej pochlebstwem złagodzić nie można zręcznie, zaczął długą orację wynosząc jego sławę, poddmuchując ogień jego próżności, podniecając w nim i tak już bujającą dumę człowieka, któremu dotąd nikt nie sprostał.

Nad podziw dobry był skutek szatańskiego przemówienia, które się zamknęło utyskiwaniem nad smutną i posępną twarzą mędrca — mędrca, mówił szatan, któren godzien był nigdy smutku nie znać.
Twardowski na te słowa wsunął ręce w szerokie rękawy sukni i siadając wygodniej w krześle jął swoje żale rozwodzić, poznawszy do razu, że przychodzień go zrozumie. Bo jest w toku mowy, w głosie, spojrzeniu coś objawiającego rozum i pojęcie wyższe, a baczny człowiek rzadko się na tych znakach omyli szukając, komu by wylał swoją duszę.

— Pytasz mnie, szlachetny panie, czemum smutny, ja się ciebie spytam, jak można być wesołym? Ciżba tylko, motłoch, gawiedź wesołą być umie, bo ciżba składa się ze zwierząt nieco doskonalszych od pospolitego zwierzęcia, a ich dusza służy tylko za pierwszego niewolnika ciału. Lecz nam, cośmy wyżej zajrzeli, chce się więcej i drzemy się jak owe giganty pod niebiosa, walim góry na góry, Ossę na Pelion, żeby wlazłszy na nie upaść z nich potem na ziemię, w błoto. Pytasz mnie, czegom smutny? Ja mimo tej sławy mojej, o której mi mówisz, nie czuję się godnym imienia mędrca, wiele rzeczy nie pojmuję, mało mogę, wiele pragnę.
A w rzeczach nauki trudno się określić w życzeniach jak cynicy, aby nie pragnąć tylko możnych rzeczy i zaspokoić się wodą i chlebem. Owszem, choć dręczy niespokojna chęć, miło jest i potrzeba żądać więcej, niż świat ten dać może. Kto na jego mądrości poprzestał, bardzo jeszcze głupi.

Szatan uśmiechał się nieznacznie, bo bardzo był rad początkowi rozmowy, i już stał na drodze, którą pragnął powieść Twardowskiego.
— Pali was — odpowiedział — szlachetna żądza nauki, która dręczyła niejednego starożytnego mędrca, której Arystoteles, to wielkie światło dawnych wieków, padł ofiarą rzucając się w Euryp z owymi słowy do morza: — Obejmij ty mnie, kiedy ja ciebie objąć nie mogę. Była to rozpacz spalonego żądzą wiadomości człowieka, lecz rozpacz nierozsądna. Azaliż nie lepiej próbować wszystkiego wprzódy i szukać jeszcze światła i pokarmu aż do ostatku życia? Wszak życie tak krótkie!

— Światła! pokarmu! — wykrzyknął mistrz. — A gdzież ich szukać? W księgach? Ja czytałem, co tylko czytać było można, doświadczałem, co było można doświadczyć, myślałem nad wszystkim, co myśl objąć może. I wszystkiego się przebrało, a wiele rzeczy zostało dla mnie zagadką. Więc jakże sobą gardzić muszę, jak sobą się brzydzić, gdy tego nawet, co mnie otacza, pojąć nie umiem!
— Lecz kto pojąć nie może, wszakże może jeszcze w pewien sposób doświadczyć świata, używając go — rzekł szatan.
— Rzecz zwierzęcia! — odpowiedział Twardowski.
— Jak kiedy, jak komu! Zwierzęcia albo mędrca! Świat może nie jest człeku do pojęcia, lecz do użycia dany. Gdy jedni usiłują go zrozumieć, drudzy tymczasem używają i w końcu lepiej wychodzą z nasyceniem niż tamci z rozpaczą.

— Byłżebym ja na złej drodze? — odpowiedział dumnie Twardowski, uderzając się dłonią w głowę. — Kiedy czuję w sobie żądzę niepohamowaną wiedzy i szukam jak Archimedes punktu oporu, na którym by myśl moja spocząwszy świat podniosła: — byłożby to próżnym, złym, śmiesznym? Byłożby to nie mają sprawą, na co się kuszę z wewnętrznego popędu?

Szatan odpowiedział — nie; — nie chcąc mistrza gniewać, a widząc, że czas jeszcze na naukę użycia świata nie przyszedł, bo Twardowski mogąc nie chciał, a zażądać miał dopiero świata, gdy go już mieć nie mógł, zażądać dopiero z całą rozpaczą niemocy, z całą gwałtownością więźnia, wyrywającego się z krępujących go więzów.
— Nie, tego nie mówię — rzekł szatan — lecz w rzeczy nauki; czyliżeście już tak dalece wszystko przeszli?!
W tak obróconej odpowiedzi Twardowski ujrzał jakby wyzwanie i zaprzeczenie, uśmiechnął się i milczał. Nie zmieszany tą pogardą szatan uśmiechając się także powtórzył wyzwanie.
— Spróbujmy się więc! — rzekł mistrz. — Spróbujmy! — odpowiedział szatan. — Noc widna, księżyc świeci, idźmy za miasto. — Chodźmy za miasto! Wstali i poszli obydwa gotując się do dysputy.

(...)

Nikt nie wie, jak tam się odbyła owa dysputa Twardowskiego z szatanem, bo nikt jej nie podsłuchał, a domyślać się trudno.


30.

Wraz z postępującą „nowoczesnością”, wzrostem znaczeni idei postmodernistycznych oraz wpływem post-protestantyzmu, a bardziej schyłkiem protestantyzmu, który zamienił Świątynię w łyse ściany i nowoczesne spichlerze. Kultura Europy Środkowej, mam na myśli Niemcy, Holandię, Belgię, Austrię i Szwajcarię, zaczeła ulegać powierzchownym wpływom nowych idei.
Na polu ekonomicznym za wielokulturowością, kryje się wykorzystywana tania siła robocza - perpetuum mobile, prowadzące donikąd.

Patrząc przez negatyw, wygląda to tak: belgijska nijakość, niemiecki interes i pycha wśród decydentów politycznych, holenderskie post-kupieckie zeświecczenie - silnej gospodarki przemysłowej w centralnej Europie, dało zsekularyzowany Amsterdam, z pozoru atrakcyjny, lecz faktycznie powierzchowny - bo co może się kryć za tolerowaniem domów publicznych na fasadach sklepowych oraz legalizacją narkotyków, prowadzącą do wzrostu ilości ich konsumpcji - co ma negatywne działania szczególnie na najmłodszych, jest to otumanienie.
Kusić to może jedynie powierzchowny umysł, i tylko z pozoru; umysł, który wraz z rozwojem własnego człowieczeństwa i tak to zapewne porzuci (jeśli taki rozwój nastąpi). Postmodernizm-protestancki doprowadził do tego, że robi się z kultury, świątyni - kluby i dyskoteki.
Kulturowo jednak, kraje te nie mają wiele do zaoferowania w porównaniu z Polską (która, została tak wielce zniszczona na przestrzeni XX wieku).

Po drugiej stronie kanału La Manche są Anglicy - naród kolonialny wykorzystująca innych (swojego czasu pół świata), co przejawia się szczególnie m.in. w niechęci Szkotów, Irlandczyków i Walijczyków do samych Anglików, a wynika z historii i licznych konfliktów na ich wspólnej deszczowej wyspie, konfliktów spowodowanych siłową chęcią utrzymania hegemonii przez Albion.
Czasem patrząc na mapę, zdawać by się mogło, że gdyby Wielka Brytania była wyspą odsuniętą 800 mil bardziej na północ, i Rzymianie by tam nie dopłynęli, to nadal wyspiarze biegaliby po lasach i zachowywali się jak w epoce późnego żelaza. Obecnie kultura brytyjska może przypominać projekty z drukarki 3d, które zostały wystawione na zewnątrz i mokną na deszczu.

Uniwersytet na tzw. Zachodnie, jeśli nadal będzie kontynuował wyraźny wpływ myśli szkoły frankfurckiej w szerokim ujęciu nauk humanistycznych, to gdzie - ta część Europy zostanie doprowadzona za 30, 40, 100 lat? Zostanie doprowadzona do stadium zmechanizowanych zwierząt - narody Europy Zachodniej (Niemcy, Francja, Anglia itd.) początki miały zaś w totemicznych gromadach późnej starożytności.
Wszystko powyższe, jest efektem zmieszania myśli postmodernistycznych z kulturą post-protestancką, po traumie II wojny, którą wywołali sami Niemcy.

31. Czerwień błękitu.

8 maja 1945 roku Niemcy skapitulowali, II wojna światowa, którą rozpoczęli, „zakończyła” się, świat zmienił się bezpowrotnie. Terytorium niemieckie zostało podzielone na strefy wpływów pod kontrolą USA, Związku Radzieckiego, Anglii i Francji. Polska - II Rzeczpospolita, utknęła pod okupacją Sowietów, okupacją która rozpoczęła się latem 1944 roku, gdy sowieckie barbarzyńskie wojska weszły na teren polskich Kresów, walcząc z polskimi jednostkami; innym zaś zadając nóż w plecy, we Lwowie i Wilnie, umawiając się na pertraktacje, a następnie, rozbrajając, mordując i wywożąc na Sybir masowo Polaków.

W 1945 roku Amerykanie „imperium dobra” - jak to z nimi bywa - przeznaczyli ogromne fundusze, aby odbudować, a może i zbudować, zarówno Niemcy, jak i Japonię oraz je monopolizować, szczególnie Japonię i Koreę. Żołnierze niemieccy, którzy napadli na Polskę, dokonując codziennych zabójstw, wrócili spokojnie do swoich domów i nikt ich nie osądził. Polscy żołnierze natomiast zostali poddani wieloletnim prześladowniom, znaczna ilość wróciła do lasu walczyć z Sowietami.
Oficjalny Polski Rząd, który przebywał od 1939 w Anglii, pozostał tam. Polscy obywatele, byli żołnierze (m.in. 2 Korpusu) oraz cywile, zostali na Zachodzie bez opieki, chwytając się najprostszych prac, aby przeżyć, ci którzy wracali na teren okupowany przez Sowietów do cywila, byli zazwyczaj prześladowani. Anglicy jako pseudosojusznicy, pobrali-przejeli bezprawnie część polskiego złota - jako pieniądze za to, że Polacy bronili ich wyspy przed Niemcami od 1940.

Sowieci zainstalowali w Polsce marionetkowy rząd, złożony ze swoich szpiegów i agentów na czele z Bierutem, odrzucono Plan Marshalla, wiele z polskiego dobytku (resztek) zaczęto wywozić do ZSRR. Okres stalinizmu był czasem ogromnych prześladowań, morderstw, bezprawia i zacofania; zacofania, które trwało do 1989 roku.
Komuniści wyznaczyli sobie nowe granice kolonii, czyli tzw. polski ludowej, na początku 1945 roku; wyznaczyli dosłownie linijką i kreską od ręki, o czym poświadczył Kazimierz Pużak. Polska granica stała się widzimisię Stalina, zabrano ogromne ilości ziemi, całe Polskie Kresy (siedem województw), tereny gdzie od wieków rozrastała się Kultura; zaś elity polskie zostały zamordowane i wykluczone w latach 1939 - 1953.

32.

Polskie Kresy były od wieków najbardziej wielokulturowym miejscem w Europie, różne nacje/ludy żyły na nich w zgodzie. Rzeczpospolita była europejskim prekursorem pod tym względem. Rusini polonizowali się przez wieki (Litwini i Ukraińcy, jako narodowość to pojęcia z początku XX w.).

Żydzi, którzy dostali w RP schronienie, na przestrzeni wieków, niestety nie okazali szczególnej wdzięczności za te dobrodziejstwa, zarówno w XVIII w., XIX w., jak i XX w., ci którzy się nie spolonizowali, byli Polsce często wrodzy, działając jawnie na korzyść zaborców, dostając za to zazwyczaj osobiste benefity; przed I wojną, odbywały się protesty antypolskie przez nich organizowane, i co najgorsze, zarówno w 1939, jak i po 1945 – komuniści żydowscy, stanowili cały aparat represji NKWD, KBW, Informacji Wojskowej - w organach dokonujących okrucieństw jakich świat nie znał, na Polakach.

Część Żydów w okresie międzywojnia spolonizowała się samoistnie, stali się częścią kultury polskiej. Byli jeszcze Żydzi (religijni) mojżeszowi, których zamordowali Niemcy.

Polonizacja ludności żydowskiej zaczęła się w XVIII w. co związane było m.in. z sektą Jakuba Franka. Wtedy to, pewna ilość tzw. frankistów, która odeszła z tego ugrupowania, spolonizowała się.

Sam Jakow Frank, był szalbierzem i działał głównie przeciwko Żydom mojżeszowym, będąc manipulatorem. Jego sekta była groźnym fenomenem, również dla polityki wewnętrznej, schyłkowej I Rzeczpospolitej. Co opisał polski uczony, pochodzenia żydowskiego prof. Aleksander Kraushar – m.in. jakie Frank miał prawdziwe zamiary wobec Polski i co mówił:

Zapewne będę się starał iść z wielką mocą i siłą, lecz około tej mocy musimy krążyć ze słodkimi słowy i oszukaństwem, póki wszystko nie przejdzie do rąk naszych.
Jest to kraj, który przyrzeczono Patriarchom. Gdyby mi dano wszystkie kraje kosztownymi kamieniami napełnione, nie wyszedłbym z Polski, bo to jest sukcesja boga i sukcesja ojców naszych.


Dostał szereg swobód dzięki manipulacjom, i zdegenerowanemu królowi Augustowi III Sasowi, jednak w porę się na nim poznano - został wygnany z Rzeczpospolitej.

33. Pamięć zbiorowa.

Pamięć zbiorowa społeczeństw (metapoziom) nie została podjęta w świecie naukowym praktycznie wcale, głownie ze względu na materialistyczne trendy oraz na to, że metody historii jako nauki nie rozwijają się zanadto, byłoby to także zapewne niekorzystne politycznie dla kilku nurtów, które wiodą prym w humanistyce.

Np. państwo niemieckie, jakby spojrzeć w jego ponad tysiącletnią historię, to co tam się znajdzie? Wojny, intrygi, wojny religijne, zawłaszczanie cudzego mienia i terytorium, militaryzm. Finalnie Niemcy po swojej wielowiekowej tradycji, stali się narodem, który stworzył takie monstrum jak Hitler, po czym ludzie poszli za jego poglądami (nikt nie puknął się w głowę, tylko wzięli broń do ręki). Uznali się za bogów i postanowili wymordować tych, których nie uważali za godnych życia, z reszty planowali uczynić swoich niewolników. II wojnę przegrali, ale mogli ją przecież wygrać, co by wtedy było? Powstał także sztuczny naród bolszewicki, w 1918 roku, całkowicie dehumanizujący znaczną część świata (jest to temat osobny).
W międzywojniu, w przeddzień II wojny, Polskę zamieszkiwało 35 milionów ludzi, z czego 23 miliony, to byli Polacy, natomiast 12-13 milionów, było polskimi obywatelami różnych narodowości. Niemcy postanowili zniszczyć ten wielokulturowy europejski ewenement.

Podczas II wojny młode narody Rusinów, których część została zatruta ideologią nazizmu, zaczęły dokonywać nagłych i niespodziewanych okrucieństw wobec swoich polskich sąsiadów, już wraz z 17 września 1939 wymordowano w województwie Tarnopolskim około 9-11 tyś. Polaków, na całych Kresach po 1942, ponad 100 tyś. Rusini, działali pod wpływem ideologii nazistowskiej, stworzyli UPA/OUN – m.in. Stepan Bandera, Roman Szuchewycz, Petro Olijnyk itd. Z tym, że Niemcy używali broni palnej, UPA używało siekier, młotków, wideł, kołków, pił, gwoździ – żywcem zamęczali Polaków, znęcając się. Taki był wpływ niemieckiej ideologii nazistowskiej na Ukraińców, którzy wzięli sobie za przykład hitleryzm, tworząc również jednostki wojskowe, jak SS-Galizien. Swoją rolę w tym procederze odegrała także cerkiew prawosławna i kościół grekokatolicki.
W dzisiejszych czasach, osoby wyżej wymienione są na Ukrainie gloryfikowane i wymieniane jako bohaterowie, tymczasem na całych byłych polskich Kresach, leży dziesiątki tysięcy ciał Polaków, w bezimiennych dołach. Skoro dziś gloryfikuje się tam zbrodniarzy, jakie to będzie miało skutki w oddziaływaniu na ukraińską świadomość zbiorową w przyszłości – tragiczne. (Polski Rząd obecnie nie robi nic. Bandera, Szuchewycz itd. mają na Ukrainie stawiane pomniki, a powinni być przez Ukraińców publicznie potępieni, następnie zaś Rusini powinni znaleźć sobie nowe wzorce).
Rządy ukraińskie to głównie oligarchowie post-komunistyczni, m.in. Ukraińcy pochodzenia żydowskiego. Przez 30 lat, rozkradający swój kraj, kosztem całego narodu, czego efektem finalnym była długoletnia bieda i obecna wojna; w tym kraju do tzw. głownej polityki, nikt się nie dostanie, jak nie ma przynajmniej kilku milionów dolarów lub euro na koncie; i nie jest z nadania oligarchy (dotyczy to również Zełenskiego). Najlepsi Ukraińcy-patrioci siedzą bezpośrednio na froncie; a co się dzieje z przemysłem i kupczeniem nim przez decydentów, w tym zniszczonym kraju - można się tylko domyśleć.

Pamięć zbiorowa jest kluczowym elementem oddziałującym na politykę, oddziałującym poprzez historię i zachodzące w niej zależności; aby społeczeństwo mogło działać spójnie i bogacić się, musi być jej świadome - jej stanu faktycznego.

Warto przypomnieć w tym miejscu norweskie rozwiązanie, zaistniałe po II wojnie światowej, naród ten wykazał się wtedy dużą mądrością i zapobiegliwością, szczególnie, w obliczu świadomości, że sami byli społeczeństwem kolaboracyjnym z nazistami. Norwegowie mieli swojego Førera, jakim był Vidkun Quisling, mieli swoje SS, w którym brała udział znaczna ilość ludzi, podobnie dołączali do Wehrmachtu.
Po drugiej wojnie, jak się szacuje, ze związków Norweżek z niemieckimi nazistami urodziło się ok. 20-25 tyś. dzieci. Niemniej oficjalny rząd Norwegii był na wygnaniu w Anglii. Po zakończeniu II wojny, Norwegia znalazła się w obozie wygranym. Problem kolaborantów stał się istotny. Postanowiono ukarać ich za współdziałanie ze zbrodniczym systemem, wykluczając z życia publicznego i administracji państwowej - ich samych oraz drugie pokolenie (nie mieli dostępu do funkcji urzędniczych, nauczycielskich, politycznych itp.). Dziedzinę tę badał m.in. historyk István Deák.

W literaturze temat świadomości zbiorowej społeczeństw, bardzo dobrze opisał m.in. Władysława Reymont, w powieści pt. Ziemia Obiecana. Wykazując tzw. cechy narodowe (ukazując również wyznawców złotego cielca – czyli kultu pieniądza). Na podstawie owej powieści, Andrzej Wajda nakręcił film - o tym samym tytule.

Hipolit Cegielski, polski XIX wieczny przemysłowiec, stwierdził w mądrych słowach, że podstawą materialną narodu jest ziemia, przemysł i handel. Kto ziemię, przemysł i handel oddaje w ręce cudzoziemców, ten sprzedaje narodowość swoją, ten zdradza swój naród. (Warto odnieść te słowa do tego co działo się po 1989 roku - obojętne czy wiatr wiał z zachodu, czy ze wschodu).

Historię piszą zwycięzcy, w Polsce przegrani nigdy nie mogli napisać historii, byli wykluczani, po czym znowu się odradzali, za przykład chociażby można podać NSZ, Narodowe Siły Zbrojne, czyli żywioł polski, wykluczony po przegraniu II wojny; komuniści nie byli dla Polaków wrogami - komuniści byli śmiertelnymi wrogami sprawy polskiej od 1920 roku, i tylko tzw. narodowcy potrafili to wtedy jasno i klarownie rozpoznać i określić.

Pamięć zbiorowa oddziałuje na narody (gromady zorganizowane od wieków i złączone wspólną przeszłością), zaś indywidualna jednostka, wystarczy, że zda sobie z tego sprawę.

34. Wiosna.

Szkoła Rycerska założona w drugiej połowie XVIII w. przez Stanisława Poniatowskiego i Adama Kazimierza Czartoryskiego, była miejscem, które wychowało dobre pokolenie Polaków. Została założona przez kosmopolitów, będących na żołdzie rosyjskim, jednak ci kosmopolici zachowali także pewną cząstkę patriotyzmu (były to czasy sporu idei sarmatyzmu i kosmopolityzmu). Placówka ta działała dość prężnie i starała się stworzyć elity, w czasach, gdy ich bardzo brakowało. Kadeci nie wzięli udziału w Konfederacji Barskiej, ponieważ zryw niepodległościowy miał miejsce w czasach początków tworzenia szkoły oraz Stanisław Poniatowski temu zapobiegł. Jednak w tych czasach - lata 70-80’ XVIII w. - znaczenie Konfederacji było wielkie, szczególnie, iż żołnierze znali bardzo dobrze sytuację polityczno-gospodarczą I Rzeczpospolitej, ponieważ byli świadkami wszystkiego co się działo w kraju po I rozbiorze. Również pamięć o marszałku ziemi łomżyńskiej Kazimierzu Pułaskim, była dość silna i kadeci wiedzieli na jego temat dużo. Pułaski uosabiał całą pozytywną stronę szlachetnego dorobku I Rzeczpospolitej.

Końcówka XVIII w. miała przynieść wiosnę i nowoczesny Naród Polski, tymczasem przyszli Moskale, Prusacy i zapanowała zima. Jakub Jasiński uosobił swoją postawą los końca I RP, rozdarty wewnętrznie z sercem przebitym na pół, nie zamierzał przeżyć własnej ojczyzny, wskazując na pistolety, jako narzędzie tego, co się stanie jeśli kraj upadnie, a los nie da mu zginąć śmiercią żołnierza. W listopadzie 1794 roku, chochoły zostały spalone.

Część VI (35-40)