Ardra.pl

U brzegów Polski. Część III.


09.10.2022

Część I (1-6) Część II (7-13)

14.

Wszystko na świecie jest umowne na tyle, że to co ogół społeczeństwa uznaje za pewną „wyjątkowość”, zostało przyjęte zazwyczaj z jakiegoś powodu i zatwierdzone przez znaczną grupę ludzi. Tak też jest z 11 listopada 1918 czyli polskim świętem narodowym tzw. odzyskaniem niepodległości. Tę datę przyjęto za „umówioną”, jako wyjątkową, co nie jest bezpodstawne ponieważ zawiera w sobie symboliczne wydarzenie, lecz w stosunku do innych potencjalnych wydarzeń z tamtego okresu, nie było to wydarzenie wielce znaczące, jednak przypisano mu wielką wartość symboliczną. Jest to data, w której Rada Regencyjna Królestwa Polskiego, przekazała zwierzchność nad wojskiem Józefowi Piłsudskiemu, który nie miał wcale tak wielkiego poparcia, jednak uczyniono to, gdyż zdecydowano się oddać „konsolidację” w ręce Piłsudskiego, aby udało się skutecznie, bez problemów wewnętrznych odzyskać niepodległość, jednak wiele ugrupować wręcz nie znosiło Piłsudskiego, nie mając o nim najlepszego zdania. Można określić spekulacją, że sam marszałek miał być może około 1/4 poparcia społeczeństwa - w 1918 Piłsudski i jego frakcja miała około 20-25% poparcia ogółu społecznego. Co z resztą było widoczne na początku pierwszej wojny światowej, gdy wraz ze swoimi ludźmi przekroczył teren Królestwa Kongresowego, ludność polska z tego terytorium, nie była mu wcale przychylna i nie dołączano się do jego działalności, był uznawany za osobę niepewną oraz z austriackiego nadania.

Trzeba przyznać, że po 1917 wszystkie frakcje polityczne działały wedle Polskiej Racji Stanu, nawet gdy reprezentowano zupełnie inne poglądy - dlatego zdecydowano się pozostawić symbolicznie znaczenie Piłsudskiego, jako osoby „centralnej” odnowy państwa - ponad podziałowa mądrość przeważyła – jednak było to tylko znaczenie symboliczne, które w latach następnych urosło w mit. Na początku I wojny, marszałek Piłsudski miał poparcie głównie w Galicji oraz wśród swoich żołnierzy, później również w regionalnym Tymczasowym Rządzie Ludowym Republiki Polskiej Ignacego Daszyńskiego, który za wiele nie znaczył; rząd Daszyńskiego, złożony był z lewicowych niepodległościowców, reakcjonistów „komunizujących”, ale przeciwnych bolszewikom, byli to polscy socjaliści niepodległościowi. Natomiast Rada Regencyjna składająca się z konserwatystów, była organem stworzonym przez dwa główne państwa centralne - Prusy i Austro-Węgry, zdające sobie sprawę, że wojnę przegrywają, i nie utrzymają całości dawnych polskich ziem, które zabrały, dlatego przekazali w ręce Polaków administrację i władzę.

Tymczasem prawdopodobnie najważniejszym dniem tamtych lat był 15 sierpień 1917 roku i powołanie niezależnego Komitetu Narodowego Polskiego, będącego faktycznym Polskim Rządem Narodowym – uznanym przez państwa Ententy: Francję, Anglię, USA, białą Rosję etc. (zwycięzców I Wojny). Był to Rząd uznany przez resztę państw, czyli arenę międzynarodową. Wydawał paszporty Rzeczpospolitej oraz kierował polską polityką, był głównym organem reprezentującym Polskę na Konferencji Pokojowej w Paryżu po zakończeniu I wojny, kiedy zwycięscy ustalali nowy ład w Europie.

Gdyby nie KNP i jego wpływy, Polska nie znaczyłaby wiele podczas ustalania nowych granic, ponieważ zwycięscy I wojny nie szanowali Piłsudskiego (mocno związanego z przegranymi Austro-Węgrami). Roman Dmowski był absolutnie kluczową i decydującą postacią podczas ustaleń dotyczących losu granic rozkawałkowanego kraju. Jego wielkość polegała również na tym, że dla dobra ogółu, potrafił w ważnym momencie dziejowym, odpuścić osobistą niechęć do Piłsudskiego.

Więc symbolicznym (i jednym z faktycznych, nawet głównym) początkiem państwa polskiego, II Rzeczpospolitej - całkowicie niezależnym i uznanym przez zwycięskie mocarstwa, był Komitet Narodowy Polski. Z nim związany był także Naczpol czyli Naczelny Polski Komitet Wojskowy, przy którym powstał prawie 30 tysięczny I Korpus Polski w Rosji pod dowództwem gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego oraz przy KNP powstała Błękitna Armia czyli Armia Polska we Francji. Jak i również w większości osoby związane z KNP (Naczelna Rada Ludowa), wywołały Powstanie (rewolucję) Wielkopolską, czyli polski obywatelski, prawie spontaniczny zryw, będący jedynym zwycięskim tzw. dużym powstaniem.
Piłsudski miał także spore zasługi w tamtym okresie, lecz nie był wybrany z woli narodu, i nie były wcale aż tak zasłużony, jego funkcje polityczne zaistniały również pod wpływem politycznych zbiegów okoliczności.

15. Powracające Akropolis.

Stanisław Wyspiański, czyli najwybitniejszy polski artysta początku XX wieku, bardzo aktualny w swoich czasach, jak i teraz również, pod wpływem nieustannej bliskości śmierci, którą uraczyła go grecka bogini Wenus w rzymskim wydaniu, nadał (odnowił) określony tor polskości tzw. narodowej poprzez sztukę, na ponad dekadę przed odzyskaniem niepodległości. W poglądach był przeciwnikiem idei krzyża i grobu, nie widział drogi dla odrodzenia Rzeczpospolitej poprzez te dwa symbole, tymczasem sam przyjął na siebie oba, przez kilka lat żywcem, dosłownie, rozkładając się i rozpadając od wewnątrz, przy pełnej świadomości psychicznej, do samego momentu całkowicie świadomej śmierci, podczas której świadomość jego odpoczęła nasyciwszy się wzmożonym światłem, nim odeszła w strumieniu wieczności. Po czym tłum czterdziestotysięczny, w pokojowej narodowej manifestacji, zaniósł go na wzgórze królów.

Artysta chciał Polskiego Akropolis - odrodzenia Polski na wzór symboliczny motywów starogreckich. Żywotność gromu, wichru, burzy Dzeusa - Veni Creator, zamiast łacińskiego (rzymskiego) umartwiania.

Za życia okrzyknięty największym żyjącym polskim poetą, postacią mityczną, co zastało go częściowo sparaliżowanego, skąpanego ogromnym bólem fizycznym. Ścigał się ze śmiercią, wiedział, że w przeciągu kilku lat umrze, nic dla siebie nie chciał oraz świadomy był, że podjąłby jeszcze raz - który to już z kolei - ten trud co go zabijał.

Wizyjny, wszechstronny twórca, nadający często swoim dziełom malarskim astralną jaskrawość barw, polichromiczną geometrię-roślinności początków i pulsującą, pastelową matowość - wyzwolenie (Polski) widział w sztuce i zakorzenieniu w tradycji zarówno prawdziwie-polskiej, jak i europejskiej.

Przemysław Gintrowski w utworze (sakralnym) pt. Wyspiański (słowa: Jerzy Czech) złożył najtrafniej hołd artyście, hołd będący muzycznym epitafium.

16.

Tadeusz Kościuszko ponad 200 lat temu trafnie zdiagnozował przyczyny upadku i złej kondycji Rzeczpospolitej. Polacy nigdy nie karali zbrodni i nadużyć politycznych, dlatego upadali lub popadali w nędzę. Polacy praktycznie wcale nie uczyli się na błędach przodków i wszystko ciągle zatacza koło do dnia dzisiejszego - szczególnie po brutalnym i krwawym zerwaniu ciągłości II Rzeczpospolitej wraz z drugą wojną i komunizmem, z czym związana jest utrata najlepszego polskiego pokolenia.

Obok gospodarki, głównym filarem narodu tworzącego państwo, jest kultura i szkolnictwo. W roku 1773, po I rozbiorze zatwierdzonym przez Sejm rozbiorowy, na czele którego stał zdrajca Adam Poniński, roku będącego symbolicznym, gdyż umarł w nim Stanisław Konarski, uczony i reformator szkolnictwa, którego hasłem z epoki saskiej było przez reformę wychowania do odrodzenia ojczyzny - sytuacja Rzeczpospolitej była beznadziejna. Był to czas upadku i przekleństwa dla kraju, jednak pod wpływem wysiłku Polaków, powstała wtedy instytucja, będąca pierwszym ministerium oświaty na świecie (przed Francją).

Komisja Edukacji Narodowej odegrała sporą rolę w powstaniu nowoczesnego narodu polskiego. Szkoły jezuickie zastąpiono nowymi formami - szkolnictwo przekazano państwu. Język ojczysty stał się językiem wykładowym, zastępując łacinę. Uczono wszystkie warstwy społeczne, w myśl późniejszej zasady wypowiedzianej przez Stanisław Staszica, Nie całość jednego stanu, ale całość narodu całego jest prawem najwyższym. Powstał szereg szkół, poczynając od najniższego szczebla, uczono również kobiety. Hugo Kołłątaj zastąpił scholastykę nowoczesnymi naukami. W roku 1781 nastąpiła uroczysta chwila, gdy Jan Śniadecki wygłosił w Akademii Krakowskiej publiczną przemowę i pochwałę Mikołaja Kopernika, mowę całkowicie po polsku.
Kulminacją wszystkich zmagań i przemian z końca XVIII w. była Insurekcja narodowa roku 1794, podczas której kanclerz Hugo Kołłątaj oraz Rada Najwyższa Narodowa włożyła ogromny wysiłek w zakończenie procesu stworzenia nowoczesnego narodu, organizując strukturę państwową, m.in. drukując, emitując pierwsze polskie papierowe banknoty latem 1794 roku, co znaczenie miało niestety tylko symboliczne.

… Polacy nigdy nie karali zbrodni i nadużyć politycznych, dlatego upadali lub popadali w nędzę, twierdził Kościuszko, tymczasem sam jako naczelnik państwa, nie dał ukarać zbrodni i nadużyć politycznych, kiedy był czas ku temu, co zaczęli uskuteczniać Jakobini polscy - pierwsi polscy narodowcy.

17.

Roman Dmowski napisał w 1925 roku krótki esej pt. Gdybym był wrogiem Polski - przedstawia w nim, co by starał się zrobić, gdyby sam nim był, aby ukazać potencjalne zagrożenia Rzeczpospolitej. Warto przeczytać to stuletnie, aktualne pismo, szczególnie patrząc przez pryzmat dzisiejszej rzeczywistości polityczno-społecznej. (fragmenty)

W obecnej chwili wielce by mię zaniepokoiło to, że w polityce polskiej zapanowały nad wszystkim zagadnienia skarbowe i gospodarcze, że Polacy zaczynają sobie naprawdę zdawać sprawę z tego, iż dotychczas szli do ruiny finansowej i gospodarczej, a tym samym do utraty niezawisłości, że zaczynają widzieć błędy dotychczasowego sposobu rządzenia, otwarcie i śmiało do tych błędów się przyznają, chcą się z nich otrząsnąć i objawiają w tym kierunku wyraźną wolę.

Roman Dmowski był demokratą w największym tego słowa znaczeniu, uczciwym i prawym demokratą. Ufającym, że w końcu rządzącymi staną się patrioci i osoby odpowiedzialne. Zamach stanu dokonany przez marszałka Piłsudskiego był pospolitą uzurpacją.

Budzić się zaczęli dopiero pod wpływem przykrych odczuć rzeczywistości. To rozkoszne łoże, na którym śnili swoje sny o władzy, zaszczytach, fortunach itd., zaczęło się robić coraz twardszym, przewracanie się z boku na bok nic nie pomaga. I oto dziś zaczyna się przebudzenie, ludzie zaczynają myśleć i przytomnie postępować. Zaczynają rozumieć, iż na to, żeby żyć dalej, żeby istnieć, trzeba wielkiego, nieustannego wysiłku.
Ale są dwa gatunki ludzi, którzy z łożem snów rozkosznych rozstać się nie chcą. Jedni zawsze stali z dala od życia, od jego potrzeb i konieczności, dla nich zrozumienie rzeczywistości zawsze było niedostępne, przed wielką wojną i w czasie tej wojny postępowali, jak nieprzytomni, upojeni haszyszem rozmaitych fikcji o świecie, o własnym kraju i o samych sobie. Inni odczuwają silnie dzisiejszą rzeczywistość, twardość łoża, na którym dotychczas spoczywali, dokucza im mocno, ale wstrętna im jest myśl o długich wysiłkach i ofiarach na rzecz stopniowej naprawy. Ci pocieszają się, że im ktoś to łoże prześciele, że za nich zrobi robotę dyktator, czy król, a im pozwoli spoczywać.

Błąd nie leży w samej demokracji, błąd leży w zepsutej naturze ludzkiej, ułomnej i pazernej. Władza deprawuje i degeneruje, a pchają się tam w większości osoby gnuśne, kupujące wyborców frazesami, po czym wszystko co ułomne zatacza koło, tak wygląda demokracja obecnie, demokracja XXI wieku.
Już klasycy oświeceniowi jak Monteskiusz uważali, że w każdym kraju sprawdza się co innego - ustrój i jego potencjały są zależne od wielu czynników: psychologicznych, ekonomicznych, krajobrazowych. W jednym kraju lepsza jest zatem demokracja, w innym monarchia. Mamy jednak XXI wiek i wszędzie istnieją różne oligarchie, quasi-demokratyczne. Zanim ktoś nie wymyśli lepszego systemu, nie usystematyzuje idei i jej nie przedstawi, nic lepszego nie powstanie, więc ekonomiści, historycy, prawnicy, politolodzy, filozofowie – powinni też o tym myśleć.

18. Żywioły.

Jest coś takiego w ludzkiej świadomości-naturze, że bez „ofiary” nie powstanie nic nowego, lepszego, bez bólu, ofiary ze starego - złego, nie powstanie nic lepszego - czy to w sensie jednostkowym, czy zbiorowym. Zazwyczaj jest to ofiara symboliczna. W dawnych wiekach były to często ofiary dokonane w sposób brutalny, lecz miały swoje przyczyny.

Np. Rewolucja listopadowa, wojna polsko-rosyjska 1831 roku, cały bieg wypadków jako efekt motyla (w mojej opinii), potoczyłby się zupełnie inaczej, gdyby podczas Ataku na Belweder, podchorążym udałoby się schwytać uzurpatora rosyjskiego, carewicza Konstantego Romanowa, po czym zostałby oddany osądowi ludności miasta lub prawdopodobnie jego życie zostałoby zakończone, ponieważ był aż tak znienawidzony. A dlaczego tak się nie stało? Nie ujęto go, a był celem całej akcji, podchorążowie nie złapali carewicza, a mieli to na wyciągnięcie ręki, wystarczyło otworzyć (lub wyważyć) jedne drzwi więcej, Konstanty ukrył się w pokoju swojej żony Joanny Grudzińskiej - mogli wyważyć te drzwi, ale zasady nie pozwalały tego zrobić, więc z takiego prozaicznego powodu, Rosjanin przetrwał i uciekł, i prawdopodobnie szanse wojny oraz rewolucji zostały zaprzepaszczone.

Jedna z cycerońskich maksym mówi, że kto nie zna historii, jest jak dziecko – co jest wielką prawdą, szczególnie w polityce, w kontaktach międzynarodowych oraz wewnątrzpaństwowych. W Polsce wielokrotnie próbowano ukarać zdrajców politycznych, chociaż zazwyczaj finalnie do tego nie dochodziło. Ostatnia próba zaistniała 4 czerwca 1992 roku, tzw. noc teczek. I to nawet nie było rozważane na poziomie „kary”, tylko chciano, aby społeczeństwo wiedziało kto rządzi państwem, planem mogło być, aby odeszli z polityki, przyznali się i odeszli, a Polskę oddali Polakom całkowicie. Próba (dość spontaniczna) lustracji się jednak nie powiodła. W Polsce bardzo duże wpływy posiadały służby, zarówno postkomunistyczne, jak i radzieckie, które sterowały sytuacją. A prawda jest taka, że powinien wtedy „ktoś”, w obronie Rządu i polskiej demokracji - wziąć pułk z koszar, otoczyć sejm, archiwa, i w spokoju dokonać całkowitej dekomunizacji, itd. Po czym wszyscy rozeszliby się pokojowo i uczciwie.
Nikt tego nie planował, bo i wojsko było postkomunistyczne w większości, czego do dzisiaj pozostały opłakane efekty. Wtedy w 1992, Bronisław Geremek, były komunista, jedna z głównych postaci polityki tamtych lat, rozpuszczał absurdalne informacje (plotki), że ma zostać wykonany domniemany zamach stanu. Tymczasem to frakcje postkomunistyczne i namaszczeni przez nich politycy i inni decydenci, biznesmeni byli uzurpatorami. Trybunał Konstytucyjny zawieszając uchwałę lustracyjną, opierał się m.in. na jednym z artykułów, jeszcze z czasów stalinowskich, co w ujęciu symbolicznym było śmieszne i żałosne.

Dziś wydarzenia te, pozostają już tylko częścią historii. Jednak skutki jakie przyniosły były nieodwracalne, stary reżim komunistyczny został rozszczelniony i uzupełniony nową nomenklaturą działająca zgodnie z jego koncesjami, zabezpieczono materialnie i „honorowo” komunistycznych kacyków, zbrodniarze wojenni nie zostali ukarani, pozostając na wysokich emeryturach oraz powstała cała masa nowych oligarchów na koncesjach postkomunistycznych, działająca na szkodę narodu polskiego. Wszystko przeszło, ponieważ główny obieg informacji, także był w rękach powyższych decydentów. Całkowity brak lustracji i brak całościowej dekomunizacji zaważył na historii najnowszej Polski. Następnie na progu milenium, wróciła do władzy nomenklatura postkomunistyczna; i ludzie jak np. Mirosław Ciełuszecki – polscy patrioci, starający się oddolnie zbliżyć Białoruś do Rzeczpospolitej oraz Europy, byli niszczeni i prześladowani. Efekty tego widzimy do dzisiaj.

19.

Wincenty Kadłubek był twórcą usystematyzowania dziejów Polski, tworzył na przełomie XII i XIII w. przebywając na dworze kontynuatorów księcia Bolesława Krzywoustego. Mistrz Wincenty jest „ojcem polskiej historiografii”, twórcą wielkim, który nawiązywał do wzorców antycznych. Kronika jego, sięga czasów pradawnych, gdzie mit i legendy zlepiały się z prawdą historyczną. Uczony starał się nadać mit fundacyjny państwa, sytuując go w czasach starożytnych, czasach Rzymian i wcześniej Aleksandra Wielkiego. Nie było w tym jednak nic nadzwyczajnego, ponieważ w tej epoce, uskuteczniano to - epoce, do której dzisiaj praktycznie nie ma źródeł historycznych – mam na myśli wczesne średniowiecze. Dziejopisarze tworzyli takowe motywy, było to całkowicie naturalnym ludzkim przymiotem, np. Geoffrey z Monmouth, starszy od polskiego dziejopisa o pokolenie autor, stworzył (chciał stworzyć) mit fundacyjny Brytów, oparty o legendy, zbiory legend dotyczące m.in. Króla Artura.

Czasy Piastów, do momentu odrodzenia Polski za sprawą rządów Władysława Łokietka, były epoką krwawą, epoką wojen i okrucieństw, bratobójczych walk i starć z sąsiadami. Można nawet twierdzić, że Polska historia ostała się na rywalizacji z Niemcami, którzy nieustannie starali się ingerować w sprawy Polan. Mieszko, pierwszy historyczny władca, był dość zależny od sytuacji międzynarodowej, jego syn Bolesław Chrobry - pierwszy król Polski, który sam utorował sobie drogę do władzy, był monarchą całkowicie niezależnym i groźnym dla wrogów; wraz z jego śmiercią i czasami anarchii, wnukowi jego Kazimierzowi Odnowicielowi, udało się odnowić pogrążone w chaosie państwo, następnie prawnuk Chrobrego i zarazem jego imiennik Bolesław Śmiały, starał się tak jak pradziadek – wybić kraj na całkowitą niezależność, i stracił władzę pod naciskiem wrogów zewnętrznych i wewnętrznych - watażków i swojego brata, będącego pionkiem w rękach obcych sił. Syn Śmiałego, prawowity następca tronu, dobrze się zapowiadający, królewicz Mieszko Bolesławowic został otruty, prawdopodobnie przez warchoła możnowładcę, palatyna Sieciecha - chcącego korony. Przez ponad półtora wieku Polska była niestabilnym państwem, dopiero Władysław Łokietek, z resztą po pokonaniu Niemców - Krzyżaków, odnowił kraj.

Mistrz Wincenty tworzący w czasach rozdrobnienia, widział jak Polacy władzą się dzielą, sam będąc wielkim erudytą, najlepiej wykształconym człowiekiem w ówczesnej Polsce i jednym z większych uczonych ówczesnej Europy, nazwał kraj matką i nadał Polakom określoną narrację dziejową. Stworzył Polski Republikanizm, wdrożył go w zbiorową świadomość społeczną, opierając na wzorcach antycznych, wyznając Jedno Bóstwo Niebiańskie, łącząc je z chrześcijaństwem.

.........................

Wedle najnowszych odkryć archeologicznych, a bardziej spekulacji i poszlak, prawdopodobnie nie istniało nic takiego jak „biologiczne” plemię Polan. Wincenty Kadłubek używał nazw Lechia i Lechici (Słowianie). Istnienie plemienia Polan, przypisuje się terytorialnie do Wielkopolski, tymczasem w źródłach nie istnieli tam. Jest to meta-nazwa kulturowa, która ostała się (powstała?) pierwszy raz w klasztorach benedyktyńskich m.in tym założonym przez Kazimierza Odnowiciela (Chrobry był określany - księciem Polan). Z poziomu języka, językoznawstwa, Polanie występują także na Rusi w rejonie Kijowa oraz w Macedonii.

Naukowo są to tematy ciągle nowe, a informacja ta pochodzi z książki (badań naukowych) prof. Andrzeja Buko pt. Świt państwa polskiego (książki tej nie czytałem, jak i na temat wczesnego średniowiecza mam wiedzę elementarną). Jednak intuicyjne stwierdzenia mają wiele wspólnego z prawdą - Polska meta-wspólnota powstała za sprawą walecznych książąt, i piśmiennictwa sakralnego, utrwalił ją następnie mistrz Wincenty Kadłubek, a odrodziła się za czasów Władysława I. W staro-chrześcijańskim piśmiennictwie, język utożsamia się z boskością, Polonia zaś jest analogią ontologiczną.

20.

W Polsce od najdawniejszych czasów zawsze bardzo silnie oddziaływały kulty maryjne, są one czymś całkowicie naturalnym od wczesnego średniowiecza, przez nowożytność, Konfederacje Barską, aż do Kampanii Wrześniowej (oraz czasów późniejszych), podczas której - czyli podczas ostatnich dni II RP – zaistniała ostatnia wielka szarża ułanów pod Wólką Węglową, w Bitwie pod Bzurą, szarża przeprowadzono w imię Matki Bożej Jazłowieckiej, zwanej Panią Jazłowiecką, będącą opiekunką 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich, szarże miała na celu przebicie się do Warszawy, rozpoczął ją por. Marian Walicki słowami - W imię panienki Jazłowieckiej, szwadron marsz, marsz!.

W Rzeczpospolitej występują liczne tradycje maryjne, wyznawane poprzez symbole ogólnopolskie i lokalne m.in. święta Matka Boska Częstochowska, święta Matka Boska Licheńska, święta Matka Boska Łaskawej Ślicznej Gwiazdy Lwowa, święta Matka Boska Kodeńska oraz na Litwie święte Ostrobramska i Trocka. Mariologia jest częścią polskiego chrześcijaństwa.

21.

Chrystianizacja Litwy nastąpiła ponad 400 lat po chrystianizacji Polski. W XVI wieki całe masy społeczeństwa wyznawały nadal kulty słowiańskie. Król Zygmunt August, 24 maja 1547 roku, przebywając w Wilnie, stwierdził Świeże jeszcze bardzo w tem naszem Wielkim Księstwie są powiewy chrześcijańskiej wiary. Tu bowiem, poza Wilnem, a szczególnie na Żmudzi, ciemny niekrzesany lud, oddaje cześć boskim gajom, dębom, lipom, ruczajom, głazom, wężom, wreszcie i składa im publiczne i prywatne ofiary.

Biskup Żmudzki Giedroyć, w 1587 roku pisał do jezuitów - żalił się, że w całym jego biskupstwie nie ma nikogo kto by umiał pacierz lub znak krzyża, ani nikogo kto znał wiarę. Ludzie ofiary składają gromom (Perkunowi gromowładcy) czczą węże (gospodarzy domu), szanują dęby jako święte i ofiarują im kury, miody i sery, w razie choroby lub nieszczęścia lub aby złe odwrócić, dusze zmarłych raczą ucztami. Były to czasy kiedy Krzysztof Radziwiłł „Piorun”, wraz ze swoją konnicą gonił Moskali pod Moskwę, znacznie pomagając wyprawie króla Batorego pod Psków.
Magnaci i szlachta litewska szybko uległa chrystianizacji, a następnie również polonizacji, w kolejnych wiekach zaś większość ludzi nadal wyznawała religię przodków - powoli, wraz z dekadami, zlepiającą się w jedność z chrześcijaństwem.

22.

Ernst Jünger, niemiecki pisarz, weteran okopów I wojny, przeciwnik Hitlera i NSDAP, oficer Wehrmachtu, postać mająca cechy bohatera z eposów Wolframa von Eschenbacha. Pisał w swoim dzienniku, z datą 16 lutego 1944 roku.

(…) Wieczorem jeden z wojskowych specjalistów wygłosił prelekcję na temat sposobów, jakimi można wedle wszelakich reguł sztuki wybadać i przechytrzyć zestrzelonych angielskich i amerykańskich lotników, żeby wydobyć z nich informacje. Technika tych procedur jest wstrętna; jeszcze nasi dziadkowie uważali, że zadanie jeńcowi choćby jednego prostego pytania tego rodzaju jest poniżej godności. Dzisiaj człowiek stał się dla człowieka surowcem, materiałem, który dostarcza pracę, wiadomości czy jeszcze coś innego. Jest to stan, który można określić mianem wyższego kanibalizmu. Wpada się nie wprost w ręce ludożerców, chociaż i to może się zdarzyć, ale w krąg metod psychologów, chemików, antropologów, tak zwanych lekarzy i innych tropicieli. Tak to na wielkich malowidłach Boscha osobliwe demony swoimi narzędziami krają i kawałkują ludzi, którzy nago padli ich łupem.

Dzisiaj ludzkie-produkty są wykorzystywane w taki sam sposób przez wielkie koncerny, ich podzespoły (podgrupy), i ich produkty. Polska zaś jest rozrywana przez kliki fasadowców i kompradorów.

Część IV (23-27)