Ardra.pl

U brzegów Polski. Część IV.


26.10.2022

Część I (1-6) Część II (7-13) Część III (14-22)

23.

Połowa wieku XVIII była poniżającym okresem dla Rzeczpospolitej - wraz z nadejściem wojny siedmioletniej, w czasie epoki saskiej, ciągłe przemarsze wojsk rosyjskich i pruskich niszczyły dobytek i dorobek życia setek rolników - zabierano, deptano zasiewy, kradziono wszystko co się da. Na Wschodzie Rzeczpospolitej kozackie bandy, panoszyły się zabijając i gwałcąc. Rewidowano poczty, narzucano ceny, chłopi porzucali zagrody i uciekali na Śląsk, aby wpadać w sidła werbowników pruskich, następnie ginąc w bezsensownych wojnach. Wygłodzano trzody, wyławiano stawy, kraj zalewano fałszywą monetą, wojska rosyjskie i fryderykowskie-niemieckie najeżdżały Polskę, wymuszając kontrybucję, rekwirując i kradnąc. Krajobraz był to ponury, Konfederacja Barska przyniosła zalążek nadziei, który stlił się, tląc długim lontem, wypalił i zgasł nie osiągnąwszy celów, ponieważ nie było dobrze wyszkolonego wojska. Konfederaci zmierzyli się z najlepszą armią ówczesnego świata, zabrakło jednak wyszkolenia i dobrych planów logistycznych.

W połowie XVIII w. chorągwie husarskie, zamiast zostać udoskonalone i rozwinięte, nie odbywały już służby wojskowej, tylko asystowały w paradach wyjazdowych, pogrzebach i obrzędach kościelnych, stąd rycerzy w tym uczestniczących nazywano „żołnierzami pogrzebowymi”. Piechota była słabo wyszkolona. Kawaleria narodowa czyli szlachta, nie wystarczyła. Nie powstały nowoczesne szkoły wojskowe i nie rozwijano elitarnej myśli militarnej, a Rzeczpospolita miała w tym długą tradycję sięgającą daleko wstecz. W pierwszej połowie XVI w. wielki myśliciel polityczny Andrzej Frycz Modrzewski nawoływał do stworzenia nowoczesnego wyszkolenia wojskowego, następnie biskup kijowski Józef Wereszczyński w dziele pt. Publika z 1594 roku, postulował o stworzenie nowoczesnego collegium rycerskiego na Ukrainie - czyli szkoły rycerskiej, aby młodzież, była praktycznie przysposobiona do obrony ojczyzny - w dorosłych leciach będąc, nieprzyjacielowi każdemu za miłą Ojczyznę, swoią szablą kwestyę solwować.

Temat wrócił za czasów Zygmunta III Wazy, gdy w 1623 roku spolszczony Wenecjanin Andrzej dell’Aqua, biegły w matematycznych umiejętnościach i praktyce budowania twierdz, budowniczy fortecy w Zamościu, chciał założyć w Rzeczpospolitej szkołę i uczyć inżynierii budowania fortec, sztuk wojennych obronnych oraz sztuki walki na morzu. Nauka miała obejmować 50 doborowych uczniów, a następnie po jej zakończeniu, mieli oni dostać specjalne przywileje, aby mogli ojczyźnie służyć pod rozkazami hetmana.
Projekt mógł odżyć za panowania Władysława IV. Generał Paweł Grodzicki, artylerzysta z Niderlandów, budowniczy arsenałów w Warszawie i Lwowie, chciał stworzyć takową placówkę edukacyjną we Lwowie, żeby Ojczyzna jako dobra matka taka dawała synom swoim edukację, aby z nich mogła mieć uciechę i pożyteczną posługę. Było to warunkiem podpisanym przez króla w pacta conventa, niezrealizowanym, co również nie zrealizowali Jan Kazimierz i Jan Sobieski, a się zobowiązali. Ostatni władca wybrany przez szlachtę, Stanisław Leszczyński, również miał takie plany, jednak został wygnany przez zagranicznych agresorów i później jako władca Lotaryngii, szkołę takową założył w 1738 w Lunéville, na 48 miejsc, w tym połowę przeznaczoną dla Polaków. Uczono tam najnowszych technik sztuki wojennej, dwoma najważniejszymi przedmiotami były historia i matematyka, nacisk kładziono także na języki francuski i niemiecki.
Podczas panowania dynastii Sasów, wojsko było skrajnie zapuszczone, o taktyce i strategii pojęcie mieli najemni cudzoziemcy. Później Stanisław August Poniatowski założył Szkołę Rycerską i stan ten się poprawił, jednak rozwój militarny kraju był blokowany przez Rosjan i Prusaków. Na Zachodzie Europy dopiero w drugiej połowie XVIII w. zaczęto zakładać takie szkoły, więc i król Polski nie mógł być gorszy, a i wcześniejsze pomysły Polaków były prekursorskie. Potencjał Rzeczpospolitej z wieków dawnych został jednak zaprzepaszczony.

Stan wojska w czasach saskich i stanisławowskich był nienajlepszy – jak opisywał kanclerz Kołłątaj - zgoła suknia wojskowa, uważać się mogła jak szkaplerz, który będąc znakiem nabożeństwa, niekoniecznie dowodzi, żeby ci, którzy go noszą, byli prawdziwie nabożnymi; tak właśnie wypadało za czasów owych: wszystkie prawie szlacheckiego stany, klasy pyszniły się suknią wojskową, kiedy już w Polsce wojska nie było.

Panowała korupcja, przed okresem Sejmu Wielkiego mawiano, że tylko przez forsy i pieniądze stopnie otrzymywano albo z przywileju wysokiego urodzenia, mało kto był powoływany za zasługi. Istniał nadmiar fikcyjnych szarż oficerskich – jak w sposób wyolbrzymiony, lecz także zgodny z prawdą mawiano o niektórych litewskich oddziałach - dwa dragony a cztery kapitany. Wywiad wojskowy wyglądał następująco - starszyzna opływała we wszystkie wygody, biedni żołnierze bez wiktu marnieli w nędznych lokach. Arsenał był całkowicie zaniedbany. Co wyłania się z broszury Franciszka Makulskiego napisanej w 1791 roku pt. Czamarka y Sarafan. Stąd też wojna w obronie Konstytucji 3 maja, miała taki upokarzający finał. Podniesienie umiejętności i rangi wojska stało się nagłą koniecznością, nie było jednak na to czasu. Zwykłych żołnierz polskich był bitny, naznaczony cichym bohaterstwem, dowództwo nieudolne. Wrogowie dysponowali najlpeszą armią ówczesnego świata.

24. Kowal i biesy.

Na początku 1793 roku dokonano II rozbioru Rzeczpospolitej, co okupanci zatwierdzili wprowadzając pruskie i rosyjskie wojska na teren polskich ziem. Nastąpił kryzys bankowy i panika finansowa w stolicy, Prusacy i Rosjanie szykowali sie do III rozbioru kraju.

Ustawa, Konstytucji 3 maja - w myśli jej autorów - była tylko początkiem, wrogowie nie chcieli dopuścić do rozwoju i odrodzenia Rzeczpospolitej, dlatego ją zdławili. W kraju zapanował ponury rok 1793, jak ówczesną sytuację opisał jeden z reformatorów, Aleksander Linowski - nastroje w przededniu Insurekcji narodowej zwanej także kościuszkowską.
Ktokolwiek mniema, że rewolucyę zrobił ten lub ci, myli się niezmiernie, wszystko zważywszy i wiedząc wszystko, powiedzieć można, iż rewolucya zrobiła się samą naturalną rzeczy ludzką koleją. Niecierpliwość hańbionego i ciężkiego jarzma, świeża pamięć zajaśniałego na moment stanu Polski w czasie Sejmu Konstytucyi 1791; panowanie ludzi najobrzydliwszych, przez Moskwę narzuconych narodowi, igrzysko najdotkliwsze obcych najezdników, wyrządzone na nas we wszelakich sposobach; nowe Polski rozszarpanie. (…)
Ta więc czułość powszechna zrobiła, że w jednym prawie momencie w różnych stronach, jako to w Warszawie, Wilnie, Krakowie, w wielu miejscach po prowincyach, w wielu korpusach wojska, zagranicą, w Wiedniu, Dreźnie i gdzie tylko byli Polacy, poczęła się myśl ogólna przedsięwzięcia rewolucyi.
Żądała jej cała Polska widocznie - szlachta, mieszczanie, włościanie, ludzie służący — wszystko oddychało ponurą nienawiścią i zemstą. Budził się wreszcie potężny odruch zbiorowości, pomnej wielkich tradycyi, - ocknęła duma obrażonego narodu — szedł godność salwować i pogwałcone odzyskiwać dostojeństwa.


Litwin był synonimem Polaka, szlachta z tych terenów została całkowicie spolonizowana od czasów pierwszych Jagiellonów, przyjęła polski język i polskie obyczaje, Litwa zaś była krainą geograficzną, jak Mazowsze, Wielkopolska, częścią Rzeczpospolitej. Polska ludność z tego terytorium oswobodziła się w kwietniu 1794 roku, lecz niebawem jako pierwsza przyjęła rosyjskie uderzenie.

Wcześniej jednak, na owe terytorium przyjechał Wielkopolanin, kowal Insurekcji wileńskiej - Jakub Jasiński, wtedy jeszcze pułkownik, gdyż w styczniu 1792, przed wojną w obronie Konstytucji, dostał patent na pułkownikostwo i główne dowodzenie w Korpusie inżynierów W. X. L., wyjechał więc z Warszawy do Wilna.
Wojnę w obronie Konstytucji i niezależności przegrano, gdyż stan wojska był bardzo marny, zdegenerowany, wielki wysiłek trzeba było włożyć, aby utrzymywać porządek w marszu, w obozie oraz podczas fortyfikowania inżynierskiego i funkcji kwatermistrzowskich. Kampania litewska była jedną wielką rejteradą, okraszoną zdradą Ludwika Wirtemberskiego, jednak dobre rozeznanie terenu i zabezpieczenie pola walki, pozwoliło skutecznie działać przez pewien okres czasu. Działania Jasińskiego pozwoliły na skuteczne wycofanie wojska oraz uratowały głównodowodzącego generała Józefa Judyckiego. Król wycofał się z wojny, podpisując akt Targowicy. Jasiński zaś w styczniu 1793 roku powrócił do Wilna, okupowanego przez Rosjan.
Przygotowania Insurekcji trwały pewien okres czasu, jednak Litwini (Polacy), Rosjan nie cierpieli, gdyż armie grabieżcze, przynosiły im ciągłe nieszczęścia. Ludność zaczął ogarniać pewien rodzaj tęsknoty i oczekiwania na większy zryw. W niejednym dworze szlacheckim, w niejednym zaścianku wśród panów braci roztrząsano sprawę bliskiej krwawej rozprawy z wrogiem. Zdawano sobie sprawę z siły nieprzyjaciela, jednak gotowość zbrojna w kraju była duża, nasłuchiwano także wieści z Francji, z którą - o dziwo właśnie na Kresach Polskich - wiązano duże nadzieje. Ilekroć zbierały się kompanie polskiej szlachty, pito za zdrowie Francuzów i mówiono, że się z nimi złączymy, przeciwko wspólnym wrogom.

Rada Najwyższa Narodowa na terenie Korony, obawiała się niesłusznie litewskiego separatyzmu, w sensie - eskalacji na wzór francuski, czyli odmiennej specyfiki rewolucji, odmiennej od zaplanowanej na terenie Korony, dlatego, aby płynnie połączyć owe terytorium z tzw. Aktem Krakowskim, zdecydowano się złączyć logistycznie obie Insurekcje. Marsowy miesiąc roku 1794 kończył się i wraz z jego odejściem rewolucja się rozpoczęła. Co istotne, na Kresach i w samym Wilnie nie prześladowano ludności rosyjskiej, objęto ją zrozumieniem i pomocą. Wykonano także odezwę Rady Narodowej Litewskiej do Rosjan, żołnierzy, aby odrzucili jarzmo caratu.
Następnie wyzwolono znaczną część Kresów, bohatersko obroniono Wilno i tak naprawdę dopiero wraz z wrześniem 1794 roku, udało się moskiewskiej nawałnicy pokonać Polaków. Wcześniej przysposabiano do walki chłopów, zgodnie z określonym regulaminem postępowania, napisanym przez gen. Jasińskiego, nie było to jednak skuteczne, gdyż zabrakło czasu. W październiku wycofano się ostatecznie - na Warszawę, Kresy wpadły w ręce Moskali.

Rozpoczynało się drugie (pierwsze miało miejsce między lipcem i wrześniem) oblężenie stolicy oraz długa ciemna noc narodu. Po dostaniu się do niewoli Kościuszki, Tomasz Wawrzecki został wyznaczony na zwierzchnictwo, jako chwilowy naczelny dowódca w stolicy. Stronnictwa polityczne debatowały co robić, kanclerz Kołłątaj planował zaostrzyć działania, jednak w obliczu ofensywy nieprzyjaciela, zaniechano tego. Chodziły w tym beznadziejnym czasie po głowie ponure myśli, aby pozbyć się ostatecznie tej części szlachty, która doprowadziła do klęski Rzeczospolitej, pozbyć się króla, jego współpracowników, reszty zdrajców i rosyjskich jeńców. Jasiński powrócił do Warszawy, odrzucił następnie możliwość przejęcia dyktatury, a plany takie zaistniały, lecz nie miały sensu oraz poeta gardził wszelakimi intrygami. Rosjanie zbliżali się do stolicy od strony Pragi; i tu warto podkreślić, gen. Józef Zajączek, nie przygotował miasta dobrze do obrony, zamiast ustawić się za linią Wisły - co zmusiłby Moskali do przezimowania pod Warszawą - nie uczyniono tego, aby nie niszczyć bogatych dzielnic w centrum, fortyfikacje ustawiono przed Pragą. (Zajączek był człowiekiem przekroju epoki, znał, jeszcze za młodu samego marszałka Pułaskiego, znał osobiście większość głównych postaci powszechnych dziejów Europy tamtych dni; uczestniczył we wszystkich wielkich wydarzeniach swoich czasów, był polskim jakobinem, generałem napoleońskim, a skończył jako orędownik cara, moskiewski serwilista).

Źle przygotowana stolica oczekiwała w atmosferze grozy na armię Aleksandra Suworowa, którego barbarzyńskie instrukcje, słynna rosyjska Nauka zwyciężania brzmiała.
Gdy nieprzyjaciel ucieka do miasta, zwróć na niego jego armaty, strzelaj gwałtownie w ulice, wal żwawo, niema czasu go ścigać, wyrzynaj wroga na ulicach, kawaleria niech rąbie; gdy mury zostały opanowane, bierz łupy, łup jest rzeczą świętą, zdobędziesz obóz, wszystko twoje, zdobędziesz fortecę, wszystko twoje.

3 listopada od strony Saskiej Kępy i Pelcowizny słychać było huki armat, całodzienna kanonada dział moskiewskich, w przeddzień inwazji. Kwatera Suworowa, znajdowała się na Białołęce i od tej strony wkrótce ruszył główny atak Moskali, na pozycje obronne dowodzone przez gen. Jasińskiego.

Praga i jej przedmieścia z osadami, znajdująca się nad niskim, bagnistym paskiem, będącym brzegiem Wisły, były miejscem zamieszkiwanym przez drobnych mieszczan, rzemieślników, oficerów niższych rang i innych żołnierzy, rybaków w skromnych drewnianych chatkach oraz uboższą ludność żydowską, która również stanęła do obrony dzielnicy pod Berkiem Joselewiczem i w większości poległa. Znajdował się tam także m.in. kościół bernardynów i klasztor sióstr bernardynek. W przededniu moskiewskiej nawałnicy, w dzielnicy panował głód, konie karmiono słomą z dachów.

Noc 4 listopada była dość pogodna i spokojna, lecz chłodna i mglista, od Wisły nadciągał raz po raz ponury i złowrogi wicherek owiewający polskie oddziały, które, oczekiwały w zniecierpliwieniu na wroga, oczekiwały znajdując się na pierwszej lini. Jasiński uważał, że ci którzy dobrowolnie uchylili się od obowiązku obrony ojczyzny, przestali być narodem.
O piątej rano na ciemnym niebie pojawił się sygnał świetlny, z obozu rosyjskiego wystrzelono rakietę - atak rozpoczął się. Cała Warszawa została wyrwana ze spokojnego oczekującego snu w koszmar dnia, sądzono w amoku, że nieprzyjaciel zaraz wejdzie do centrum miasta, wszyscy przemieszczali się z ulicy na ulicę jak szaleni, w rozpaczy obserwowano bieg wypadków na drugim brzegu Wisły.

Na początku natarcia ruszyły moskiewskie kolumny pod dowództwem Borysa de Lassy’ego, byli to m.in. grenadierzy fanagoryjscy, bataliony jegrów, tulski pułk muszkieterów, trzy szwadrony kijowskie konne, apszeroński pułk muszkieterów. Pierwszy atak wstrzymano krzyżowym ogniem kartaczy, rannego Lassego zniesiono. Po chwilowym zmieszaniu, rosyjski szturm ruszył całym impetem. Rozpoczął się ponad godzinny bój na wałach obronnych, wróg powoli się przedzierał. Lekko ranny gen. Zajączek (który dowodził środkiem) przybył konno na skrzydło północne, odpierające główny atak, i stwierdził, że - trzeba się wycofywać, dalsza walka to szaleństwo, Jasiński z bitwy uchodzić nie chciał; jeden, ponieważ odpór cały czas był w miarę skuteczny; dwa, załamanie dowództwa tej linii natychmiastowo zabrałoby czas mieszkańcom Pragi, którzy uciekali, gdzie tylko było to możliwe; trzy, nie był zdolny do haniebnej ucieczki z ostatniej linii obrony, wiedział jak trzeba się zachować na straconym posterunku. Zajączek wśród zagłuszających wystrzałów i okrzyków bitwy rzucił – jeśli chcesz umrzeć, zostań tutaj – następnie zwrócił konia i ruszył cwałem, ale ostrożnym, do ucieczki. Pożegnał go rozchodzący się okrzyk – Zdrajca!

Rosjanie po przełamaniu znacznej części obrony wdarli się na Pragę i rozpoczęli dokonywać okrutnych mordów, wielu ludzi rzuciło się do Wisły, uciekając wpław, Moskale strzelali na oślep w wodę, kartaczami i bronią, Wisła spływała krwią. W całej Warszawie słychać było rozpaczliwe krzyki mordowanych mieszkańców Pragi i dzikie kozackie – Uraaa! Bito wszędzie dzwonami na trwogę.

Za palisadami Zwierzyńca ostatniego niezdobytego przyczółka broniono się zaciekle, 5 i 7 Regiment Litewski odpierał wroga z niezmordowanym męstwem. Wyglądało to tak - gen. Jasiński odsyła swojego rannego adiutanta Tadeusza Tyszkiewicza. Wróg przedziera się do reduty, w tle wybucha prochownia, ze wszystkich stron wre walka, kolumny Moskali zalewają szaniec. Ginie wielu zacnych żołnierzy, patriotów. Jasińskiego, poetę dosięga spodziewana śmierć, kilka kul, bagnetów. Pada na wznak, szabli z dłoni nie wypuszczając, odruchem żołnierza nie luzując palców na rękojeści, aby nie wypadła. Ostatnia zbłąkana myśl zatęskniła za wiosną, wróci wiosna… ciemność.

Ciało Moskale okradli i wrzucili do Wisły razem ze znaczną częścią zwłok Polaków. Statek Rzeczpospolitej poszedł na dno. Towarzystwo Patriotyczne, Hugoniści nie mieli możliwości stworzenia z Rzeczpospolitej Edenu Europy.

25.

Pierwszą polską pisarką, poetką, pierwszą kiedykolwiek (znaną twórczynią polską) była Gertruda córka króla Mieszka II, siostra Kazimierza Odnowiciela, autorka psałterza, modlitewnika, wchodzącego w skład rękopisu zwanego Kodeksem Gertrudy. Pergamin wśród około stu modlitw zawiera także prognostyk oparty o ruchy księżyca oraz astrologiczny sennik. Polska poezja, literatura (zapisana po łacinie) zaczęła się od kobiety, królewny.
W czasach początków Państwa Polskiego, chrześcijaństwo czyli religia elit, naturalnie wkomponowała się w wiedzę antycznych - czyli to - co posiadały i kontynuowały osoby tworzące Kulturę w tamtych czasach, a wiele przetrwało w Europie dzięki zakonnikom, którzy przechowywali i przepisywali stare księgi; wiele przetrwało również dzięki bizantyńskim uczonym z Konstantynopola; wiele dzięki Maurom, Arabom.

Religia i kultura Antyku, Kultura Hellenów, której kontynuatorami stali się Rzymianie, miała wpływ ogromny na większość kulturotwórczych autorów. Obok tego, istniała także tradycja starotestamentowa, wpływy jej wkomponowywały się w dzieła europejskie, jednak można sądzić, że jednym z trzonów, na którym powstała Polska - polskie piśmiennictwo - była wiedza Antycznych Hellenów, widziana filtrem rzymskim.
Byli jeszcze starzy słowiańscy bogowie, lecz wraz z latami ulegli pod wpływem nowej wiary, ulegli chowając się w różnych częściach-miejscach języka. (Chociaż bogowie słowiańscy, mieli sporo wspólnego z bogami Hellenów).

Maciej Miechowita, trzeci wielki Polski historyk (trzeci po mistrzu Wincentym zwanym Kadłubkiem oraz Janie Długoszu), ale i uczony, profesor, lekarz, geograf, astrolog, polihistor – wkomponował w polską świadomość zbiorową tzw. Mit sarmacki, rozpowszechniając uwagi Jana Długosza. Tożsamość zbiorowa była tworzona na bazie, poprzednich kronikarzy, uczonych, w postaci przedstawienia linii prowadzonej od – jak przyjęto władcy Mieszka I, dziedzictwa pokoleniowego rodu Polan oraz na bazie polemiki z wielkimi Antycznymi twórcami - ich dziełami. (Nauki symboliczne jak astrologia, nauki o ruchach gwiazd i symbolach były znane na uniwersytetach wśród uczonych praktycznie do samej nowożytności, była to jedna z „nauk”, gałęzi wiedzy). (Dzisiaj masowa świadomość zbiorowa społeczeństwa, społeczeństw tworzona jest w znacznej mierze na bazie pseudo-kultury śmieciowej).

Kulturotwórcze liczydło zaczęło się dawno w czasach legendarnych m.in. w postaci władczyni Wandy, postaci literackiej stworzonej przez mistrza Wincentego, stworzonej lub ostałej w pieśniach, wieściach z najdawniejszych czasów. Jest to symbol (meta-symbol), który zaistniał w zbiorowej świadomości. Niemców pokonała samym majestatem, ulegli, gdy ją zobaczyli. Mityczni następcy Wandy, musieli skonfrontować się z Aleksandrem Wielkim, który chciał wymuszać opłaty od lenników - nienasycony król wysłał posłów mających wymusić, zrobić z Lechitów wasali. Posłów uszanowano, ugoszczono, a odpowiedź była taka, że uśmiercono ich, skóry zaś wypchano m.in. złotem i sianem, aby poskromić chciwość i nienasycenie króla królów. Twórca w taki symboliczny sposób chciał ukazać cechy rodaków, ludzi wolnych, siewców wolności, których ocenia się wedle dzielności ducha, będących narodem sprzeciwiającym się jakimkolwiek despotom.

26. ś.p. Henryk Ligenza i trzy myśli, czyli kosmiczna degradacja, czy emanacja?

Nauka udowadnia od wieków, że czasem wszystko potrafi być zupełnie inne, niż zdaje się, że jest naprawdę, niekiedy trzeba popatrzeć z innej strony. W Polsce mieliśmy ogromne tradycje naukowe, wiele patentów, odkryć, wyczynów naukowych, wiele jednak zaprzepaszczono, wiele zniszczyła II wojna i komunizm - śmierci, morderstwa, dorobek pokoleń był niszczony regularnie, potencjały mordowane. Matematycy, fizycy, logicy, chemicy, biolodzy - dużo się gdzieś rozeszło, zaprzepaściło, zginęło. M.in. dorobek Jana Czochralskiego, Stefana Banacha przedwczesna śmierci, Mieczysław Wolfke i eksperymenty w przededniu wojny. Tego było sporo.

W Rzeczpospolitej po czasach polskiego renesansu w dobie Jagiellonów, wszystko ruszyło podczas polskiego oświecenia, którego kontynuacją był romantyzm polski, korzystający z głębin ludzkiej podświadomości, terenów niezbadanych i nie do zbadania, nie do określenie i zaszufladkowania. Przepadła m.in. Historia przyszłości, czyli opus magnum Wielkiego Hetmana Duchowego Polski - zniszczone rękopisy pod wpływem złości, że jeśliby miało Polski nie być, to tego dzieła, też niech nie będzie. A mogła rozpocząć nową epokę literatury. Z resztą m.in. Liryki lozańskie, Reduta Ordona, nawet Ballada Alpuhara z Konrada Wallenroda, skąd to przyszło? Z domniemanego błądzącego chaosu, wychodzą słowa, zdania, symbole.

27.

Brytyjski muzyk, były, główny członek zespołu Pink Floyd, Roger Waters miał zagrać w Polsce dwa koncerty w kwietniu 2023 roku, tymczasem oba zostały odwołane. Wielki muzyk jest postacią z poglądami pacyfizmu utopijnego wyrosłego ze specyfiki angielskiego komunizmu, politycznie jest człowiekiem w pewnej części odrealnionym.

Jednak jest postacią unikatową na skale światową, ponieważ jako jedyny w obecnym świecie, tworzy widowiska muzyczne, tekstowe, sprzeciwiające się m.in. utopii korporacyjnej. Waters, obecnie 80 latek, jako pacyfista utopijny krytykuje każdy przejaw obłudy od 40 lat, czasem w sposób odrealniony - czy też wyrosły z jego poglądów, m.in. krytykował mocno Trumpa, później Bidena - ponieważ jego korupcja i postępowanie m.in. w Afganistanie, pozwoliły ludziom Putina wejść na Ukrainę, nie obawiali się tego zrobić.
Twórczość Watersa jest wyjątkowa, jest on jednym z największych żyjących muzyków - koncertów typu In The Flesh, na skalę ogólnoświatową, nikt inny nie robi.
Więc atakując artystów, trzeba wziąć czasem w nawias odrealnienie niektórych i zrozumieć skąd ono się wzięło.

Z resztą, ta sprawa i wiele podobnych, jest dobrym przykładem, jak sytuację w Polsce, Ukrainie i Rosji widzi znaczna część ludzi z tzw. Zachodu, widzi ją w sposób całkowicie odrealniony lub zgodny ze swoim interesem państwowym - Niemcy, Francja, Anglia, USA.

Część V (28-34)