Ardra.pl

Szkice polskie. Część VI. Ślepowrony.


20.08.2022

Część I Część II Część III Część IV Część V

Rzecz o Jakubie Jasińskim.

Niemało w polskiej historii jest postaci wielkich i zapomnianych lub będących na planie drugim, trzecim, a może nawet czwartym danej epoki. Jakub Jasiński, żołnierz, poeta, reformator, jakobin, głównodowodzący Insurekcji Polskiej roku 1794 na Litwie, jest jednym z takich ludzi; był synem polskiego oświecenia, w każdym możliwym aspekcie tego znaczenia, człowiekiem swojej epoki i epokę tę w wydaniu polskim zamknął tragizm jego losu, spleciony z tragizmem Rzeczpospolitej.

Aby dobrze objaśnić ów temat, rozpocząć trzeba od ciepłego lata 1772 roku - wtedy to Kazimierz Pułaski opuszczał terytorium Rzeczpospolitej, gdy wczesnym rankiem pozostawił swoje oddziały, spoglądając za siebie na kontury znikającego klasztoru częstochowskiego, nie przypuszczał, że już nigdy nie ujrzy Polski. Prawy rycerz, który wszystko złożył w ofierze sprawy niepodległości wraz z życiem najbliższych, poczytany został za królobójcę pod wpływem intryg, i został na śmierć od kogokolwiek skazany przez rosyjskiego ambasadora sterującego Stanisławem Poniatowskim. Był to wyrok fasadowy, jednak w obliczu klęski Konfederacji Barskiej, stał się wielką plamą na honorze, a był to człowiek, z na tyle poczuciem godności, że prędzej śmierć wolał przyjąć, niż ze zdrajcami się bratać. Mógł się bronić długo w Częstochowie, ale zwycięstwa nie odniósłby, a nie chciał narazić świętego klasztoru na zniszczenie.
Stare czasy odchodziły na zawsze w niepamięć. Polska straciła bezprawnie zabraną przez trzech zaborców, znaczną cześć terytorium, co jako barbarzyńska agresja, w postaci polityki międzynarodowej popartej wojskiem, było ewenementem na skalę światową.

Nadszedł rok 1773 i rozpoczęła się historia Jakuba Jasińskiego, którego życie było lustrzane wobec losu marszałka Pułaskiego, obaj walczyli o to samo, a reprezentowali tylko z pozoru zupełnie odrębne poglądy, każdy z nich był dzieckiem swoich czasów, dzieckiem losu całkowicie niezależnej Rzeczpospolitej.

W 1773, 12 letni Jakub Jasiński został uczniem Szkoły Rycerskiej, dostał gruntowne wykształcenie w inżynierii wojskowej i humanistyce, stał się częścią elitarnego korpusu inżynieryjnego, w którym został wykładowcą. W tamtych czasach, jednostki te były jedynymi, które musiały myśleć, a Jasiński, można stwierdzić, był jednym z lepszych specjalistów i praktyków tamtych czasów, czynnie rozwijał kadry jako pedagog do samego końca okresu Sejmu Wielkiego. W czasie wojny w obronie Konstytucji 3 maja został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Wojna była przegrana, ojczyzna nadal jednak żyła dogorywając - podpisał więc akt Targowicy, aby się przydać w kraju, po czym od razu zaczął organizować anty-rosyjski spisek patriotów. Po powrocie do Wilna w 1793 roku został mianowany na stanowisko komendanta Korpusu Inżynierów w komisji wojskowej Wielkiego Księstwa Litewskiego, był główną postacią sprzysiężenia przygotowującego powstanie przeciwko Targowicy. Pod koniec kwietnia 1794 roku rozpoczęła się Insurekcja wileńska, zwana także powstaniem Jasińskiego, będąca częścią Insurekcji narodowej, zwanej kościuszkowską, wygrano ją w bardzo szybkim tempie (jednak utrzymać miasto udało się tylko trzy miesiące, odbiło je wojsko rosyjskie podczas kolejnej nawałnicy).

3 maja 1794 roku została powołana Deputacja Bezpieczeństwa Publicznego do egzaminowania osób podejrzanych. Kilka dni wcześniej komendant dopilnował osobiście, wykonanie wyroku śmierci przez powieszenie na jednym z większych i bardziej szkodliwych zdrajców tamtych czasów, magnacie, hetmanie Szymonie Kossakowskim. Groza tego wydarzenia miała tak duży oddźwięk, że kilku bogatszych wpływowych ludzi oraz kilku wojskowych, zaczęło obawiać się generała i przypięto mu niesłusznie łatkę polskiego Robespierra, szczególnie po krótkim przemówieniu przed egzekucją, w którym zasugerował, że będzie wieszał przeciwników sprawy polskiej.

Rada Najwyższa Narodowa (czyli główny organ decyzyjny ówczesnej Polski, na czele z kanclerzem Hugo Kołłątajem) oddała w ręce Jasińskiego naczelną władzę nad Litwą w czasie Insurekcji, zobowiązując go do tolerowania się wzajemnie z Kościuszką (którego nota bene nie znał osobiście wcale). Kościuszko był głównym marszałkiem całej Insurekcji i zwierzchnikiem zbrojnym. Powstanie miało być szeroko pojętą rewolucją społeczną na czym bardzo zależało Jasińskiemu, paru magnatów było nieprzychylnych takim celom. Jasiński uważał, że wpływowi dają oświadczenia bez brzegów, a ofiary szczupłe i leniwe. Zaczęto knuć przeciw komendantowi, po czym Kościuszko, który był charakteru ustępliwego i łagodnego, nakazał jego dymisję. Jasiński mógł nie ustąpić bo miał szerokie poparcie społeczne, ale ustąpił - powołując się na honor, męstwo i miłość do ojczyzny, nadal został w wojsku. Na zwierzchnika sił na Litwie powołano Michała Wielhorskiego, najbliższego współpracownika Józefa Poniatowskiego, związanego z frakcją „pałacową, dworską”. Jasiński poczuł się urażony tą decyzją, ale służby nie odstąpił. Wielhorski był przeciętnym żołnierzem, i potencjały kampanii w tym regionie nie zostały wykorzystane. W połowie lipca Jasińskiego zrehabilitowano, do października prowadził działania wojenne na Wschodzie, po czym wraz z wielkim odwrotem powrócił do Warszawy.

Najlepiej jednak można zrozumieć rys myśli i charakter człowieka, czyli życie wewnętrzne, przez pryzmat jego twórczość, a Jasiński był twórcą, autorem tworzącym zgodnie z epoką polskiego oświecenia, jak i się przed nią lekko wysuwał. Nie wiadomo tak naprawdę ile stworzył, wydany został jeden poemat, kilka bajek, odezwy i około dwudziestu wierszy, w tym patriotyczne, sielanki i liryki erotyczne. Twórczość jego wyjął na światło dzienne płk. Cyprian Godebski w roku 1804 oraz Joachim Lelewel w 1819 r. w Tygodniku Wileńskim, darząc ją uznaniem. Na tej bazie kilku badaczy w dekadach następnych odnosiło się do dzieł generała. Syntezę twórczości Jasińskiego opisał historyk literatury zajmujący się XVIII i XIX w. Zdzisław Libera w artykule pt. Jakub Jasiński - poeta-Jakobin, zaś zarys monografii pt. Poezje Jakuba Jasińskiego prof. Józef Kelera. Poniżej podam kilka istotnych informacji.
Twórca zgodnie z epokę charakteryzował się pochwałą rozumu, zwracając uwagę na ślepy los i nieprzewidywalne wyroki opatrzności. Wzywał do tolerancji m.in. religijnej, uznanie kierował wobec poczciwego i uczciwego człowieka, wykpiwając sprytnych fircyków goniących za urzędami i karierą. Wyroki losu uważał za niesprawiedliwe, gdyż szczęście sprzyja sprytnym filutom. Był przeciwnikiem obłudy, zwalczającym kłamstwo w każdej postaci (Vitam impendere vero). Jasiński tępił każdy przejaw fanatyzmu, chociaż gdzieś głęboko w swojej duszy, zawierał jego odcień. Chciał, aby w Polsce została wprowadzona rewolucja na wzór quasi-francuski wobec wszystkich targowiczan, wiedział, że to konieczne szczególnie w ostatniej fazie Insurekcji narodowej (kościuszkowskiej), gdy wraz z jesienią 1794 roku upadała zdławiona bezpośrednio przez Prusy i Rosję. Twórca atakował zaciekle zdrajców, targowiczan i osoby związane z sejmem grodzieńskim.

W wierszu pt. Do Stefana Batorego wychwalał króla wdzięcznymi epitetami, ganił jezuitów oceniając ich – zgodnie z epoką – bardzo surowo, m.in. nazywając „pijawkami narodu”. Oskarżał Watykan i uważał tę instytucję za wichrzycielską, będącą tylko z pozoru świętą. Bóg Jasińskiego nie był bogiem Watykanu, gdyż żaden bóg nie domaga się rozlewu krwi na wojnach realizując politykę rzymską, i nie jest bogiem każącym. Był deistą, a bardziej panteistą, katechizmy go nie zajmowały. Co przedstawia wiersz pt. Do Boga, jak i ukazuje wysokie możliwości twórcze owego poety.
Bóg jest ta istność wieczna, ta powszechność, która początkiem jest natury lub sama natura; Ten, z którego jest wszystko, co się tylko rodzi, i w którym po swym zgonie wszystko się rozchodzi; Ta powszechność przedwieczna, w której wielkim łonie, tysiąc światów się tworzy, tysiąc światów tonie; płynność ta pierwiastkowa, której ruch wieczysty, stworzył jasnego słońce ten okręg ognisty, co dał prawo sam sobie, w jego ścisłym wątku, toczy skutek z przyczyny, przyczynę z początku.

oraz Do Świętoszka.
(...) Chcesz poznać Boga nie idź do księgi, szukać tam jego istoty, Patrz - na te wielkie światów okręgi, A sądź o mistrzu z roboty. Ten, co bieg równy słońcu naznaczył, Co gwiazd tysiące szykował, nie jest tak mały byś go obaczył lub jego dzieło taksował.

Być może zbyt surowo poeta ocenił Jezuitów, zakon ten został rozwiązany w 1773 roku przez papieża, z tym, że w Polsce przecież tylko z pozoru, ponieważ nadal - tym razem już byli-jezuici, odgrywali bardzo znaczące rolę w życiu społeczno-kulturowym oraz we wprowadzaniu Komisji Edukacji Narodowej.

Jasiński był polskim patriotą, dzieckiem polskiego oświecenia. W dziele pt. Sprzeczki, porównywalnym do Monachomachii Ignacego Krasickiego, atakował kler, ukazując obłudę i ośmieszając niemoralne prowadzenie się tej warstwy społecznej. W sposób szyderczy i ironiczny piętnował dewocję. Bohater poematu, ksiądz dziekan, z ambony oczerniał Woltera, sam będąc grzesznikiem i hipokrytą, szukającym pomocy u szeptuch. Akcja satyry dzieje się w Galicji, nieopodal Krakowa, zabór ten był najbardziej zacofany, do czego usilnie przyczyniali się Austriacy, specjalnie dokonując dezurbanizacji miasteczek - doprowadzając je do nędzy i zacofania. Kraków utracił swoją dawną świetność, a wszędzie dookoła panowała bieda, było to idealne miejsce do podburzania chłopów i szerzenia zabobonów. Sercem Polski utrzymującym Kulturę w tamtych czasach były Mazowsze, Wielkopolska i Bliskie Kresy z Wilnem.

Poniższe cytaty z innych dzieł poety, ukazujące w sposób prekursorki potrzebę swobody twórczej, nie tylko w sztuce, ale także w nauce oraz ukazujące postawę generała wobec kraju i losu, są odzwierciedleniem charakteru Jasińskiego.

Za to, że wy mnie nie znacie. Żeście ciemni jak bydlęta. Cudzy dowcip określacie. I chcecie ścieśniać talenta? Jak ma dowcip wygórować, jak mają powstać nauki? Gdy ma każdy naśladować i być niewolnikiem sztuki.

Jesteśmy bańki na wodzie, nikt niepewny co go czeka, każdy podległy przyrodzie.

Szukajcie raju gdzie chcecie, ja raj znajduje w tym świecie.

Śmierć nie użyta w jednakowej parze, równie zabiera kmiotki i mocarze, czas prędko bieży, a my póki żywi, bądźmy szczęśliwi.

Ni śmierci widok, ni wzrok tyrana, cnoty prawdziwej nie zmaże, mądrość im bardziej prześladowana, tem się wspanialszą ukaże.

Polak jestem, od przodków wolną wziąłem duszę, myślę, mówię i czuję, jak znam, nie jak muszę.

Kresy polskich nadziei.

Pierwsze wejście wojsk rosyjskich do Polski zaistniało w 1733, było spowodowane bezprawną chęcią ingerencji w losy Rzeczpospolitej. Polacy wybrali sobie na króla Stanisława Leszczyńskiego, co nie spodobało się monarchom sąsiednim, którzy chcieli mieć na tronie w Polsce swoich polityków, swoich pomazańców. W obronie kraju zaistniała wtedy Konfederacja Dzikowska, która poniosła klęskę, kolejną była ponad trzydzieści lat późniejsza Konfederacja Barska, następnie wraz z uchwaleniem Konstytucji 3 maja, Polacy zdecydowali, że odzyskujemy niepodległość, suwerenność i samostanowienie, co wynikało z Konstytucji; oraz liczbę regularnej 100 tyś. armii. Rosjanie znowu wprowadzili do Rzeczpospolitej dużą ilość wojska, a Polska nie zdołała się na to przygotować. Po raz kolejny, tym razem czwarty - Insurekcja narodowa, powszechnie nazwana kościuszkowską, miała zdecydować o samostanowieniu, co udało się uzyskać, ale tylko na pół roku. Do Polski dużą ilość wojska wprowadzili nie tylko Rosjanie, pod Warszawę zawitał także król Pruski Fryderyk Wilhelm II z ponad 30 tyś. armią. 13 lipca 1794 roku zaczęło się nieudane, prawie dwumiesięczne oblężenie Warszawy, uskuteczniane przez wojska zaborców. Jednym ze źródeł dotyczących tego okresu są Pamiętniki Michała Kleofasa Ogińskiego o Polsce i Polakach: od roku 1788 aż do końca roku 1815. Tom II. W których, jak ocenił Ogiński - co było prawie zgodne ze stanem faktycznym - stolicę oblegało 40 tyś. Prusaków i ponad 10 tyś. Moskali. Król Pruski osobiście dowodził oblężeniem miasta, jednak w Wielkopolsce wybuchła Insurekcja i sukcesy Jana Henryka Dąbrowskiego sprawiły, że wojska agresorów musiały się wycofać wraz nadejściem września. Panował ogromny zapał obronny wśród ludności cywilnej, rosyjska armia dowodzona przez Aleksandra Suworowa wróciła po dwóch miesiącach, co zakończyło się szturmem i rzezią Pragi w listopadzie 1794 roku.

Wcześniej podczas wojny uformowały się dwa obozy polityczne, zaistniałe w obrębie Rady Najwyższej Narodowej - zwolennicy rewolucji i umiarkowani. Powstało Zgromadzeniu dla Utrzymanie Rewolucji i Aktu Krakowskiego stworzone przez kanclerza Kołłątaja, opierające się na członkach Klubu Patriotów (Jakobinów). Postępowa szlachta i mieszczanie planowali pójść radykalnie z duchem epoki, pójść dużo dalej niż Konstytucja 3 maja.
W Radzie panowała niezgoda, król i cały obóz „dworski”, „zamkowy”, nie będący jej częścią, obawiał się niezmiernie ruchów rewolucyjnych. Błąkający się bezwiednie po pałacu Stanisław Poniatowski nadal myśli kierował do Katarzyny II, wierząc w jej słowa, że nie zakończy istnienia Rzeczpospolitej, zastanawiał się przy tym i pytał doradców, czy Polska da rade sprostać trzem agresorom. Król był charakteru słabego, był naiwnym figurantem, słabości i strach zawsze u niego przeważały. Stronnictwo „dworskie” planowało pilnować króla, obawiając się Jakobinów. W czasie Insurekcji monarcha posiadał już zerową władzę nad Rzeczpospolitą, był zakładnikiem losu.

Cała ludność oraz dostojnicy, wojskowi i oficjele obdarzyli wielką estymą i nadzieją postać Tadeusza Kościuszki, kierowali niemal heroiczne uwielbienie wobec naczelnika, zaoferowano mu nawet tron, lecz odmówił. W poglądach Kościuszko był umiarkowany i stricte republikański. Człowiekiem był łagodnym w obejściu politycznym i wyrozumiałym, najzwyczajniej był dobrym i prawym człowiekiem, być może dlatego Polacy obdarzyli go takim zaufaniem. Miały na to wpływ także jego sukcesy w walce o wolność na polu międzynarodowym oraz to, że był jedną z kilku głównych osób, które Insurekcję przygotowywały.
Po klęsce Maciejowickiej, nie będącej znaczącą porażką militarną i dostaniu się do niewoli naczelnego wodza, nastroje znacznie podupadły. Jakobini zaczęli się jeszcze bardziej radykalizować wobec nadchodzącej klęski jesiennej, wcześniej Kościuszko po samosądach na targowiczanach, nakazał Klub Jakobinów rozwiązać (tu widać analogię do Powstania listopadowego, kiedy dyktator nakazuje rozwiązać Towarzystwo Patriotyczne po nocy sierpniowej, z tym, że Krukowiecki był złym dyktatorem, Kościuszko dobrym, lecz być może zbyt uległym, aby w Polsce zaistniały większe zmiany), chociaż niedługo potem Klub reaktywowano przez kanclerza Kołłątaja. Cały lud był gotowy bronić zaciekle miasta, z wyjątkiem kilku najbogatszych, którzy robili to tylko z pozoru, aby nie zostać zlinczowanymi. Pod koniec października pewna część ludzi uważała, że nie ma Kościuszki, więc ojczyzna zgubiona.

Z kolei żywioł Jakobiński był zbyt słaby, aby wywołać ostateczną rewolucję, nie było to w łagodnej naturze polskiej. Pod koniec października, gdy Ogiński spotkał Jasińskiego, opisał go następująco - generał Jasiński dobry patriota i waleczny jak jego szabla – poeta martwił się o Ogińskiego i zalecał mu dołączenie do Klubu, aby jeśli rewolucja wybuchnie na dużą skalę, nie został powieszony. W ostatnich dniach przed upadkiem Warszawy nastąpiła radykalizacja obozu postępowego. Politycznie, nic się jednak nie zmieniało, ponieważ pod Warszawę zmierzała ponownie armia rosyjska. Praga została cała okopana w szańcach i rowach. Polacy nie chcieli oddać stolicy. Jakobini mieli w planach unicestwienie wrogów wewnętrznych, lecz oblężenie nadciągało, więc udali się na szańce. Jasiński był już ostatecznie zradykalizowany w tych ostatnich dniach Rzeczpospolitej, lecz twierdził, mówiąc wcześniej do Ogińskiego, iż W Polsce są tylko zdrajcy lub ludzie słabi bez energii, z którymi nie ma nic do roboty (...) Polska nie będzie ocalona jeśli się nie załatwi sprawy wrogów wewnętrznych.
W marcu 1794, napisał wiersz pt. Do narodu. Patrząc na czas i symboliczną treść, można uznać utwór, za jeden z momentów powstania całościowego narodu polskiego – być może był to właśnie ten moment, w przeddzień Insurekcji. Poeta zawarł w nim takie słowa (…) Idźcie ojczyzna żąda, by wasz miecz wygładził, razem tego co nadszedł i tego co zdradził. Prorocze słowa nie zostały spełnione. Nadeszli Moskale i skończyło się tak jak przedstawił pieśniarz dwa wieku później. Nie skończyli ostrzyć kos na sztorc stawianych, nie ruszyli zamków i sal pałacowych, nie powywieszali wszystkich zdrajców stanu.

Stronnictwo dworskie obawiało się tzw. „duchów francuskich”, jak nazywano Klub Jakobinów w czasie Insurekcji warszawskiej, obawiano się odwetu na królu, targowiczanach i innych zdrajcach. Wcześniej propaganda królewska znacznie działała, aby potępiać w prasie czyny rewolucji francuskiej m.in. ścięcie Ludwika XVI, do którego egzekucji doszło na początku 1793 roku, i propaganda ta była dość skuteczna.
Z kolei Kuźnica Kołłątajowska w pismach tłumaczyła jak można odróżnić prawdziwego patriotę od fałszywego oraz jak poprowadzić polską edukację. Jak zmienić ustrój, i jak rozwiązać sprawę mieszczan i chłopów, później domagano się natychmiastowych reform.

...Po czym w listopadzie 1794, udano się na szańce Pragi. Gdzie zginął w wieku 33 lat, również Jakub Jasiński, dowodząc lewym skrzydłem obrony, skrzydło to wzięła na siebie główny rosyjski atak, generał zginął nie chcąc się wycofywać, do końca broniąc swojej pozycji. Płk. Cyprian Godebski w taki sposób opisał ostatnie dni Jasińskiego. Rycerz, co zagrożony Ojczyzny upadkiem, Wolał być jej ofiarą, niż zguby jej świadkiem; A równie znakomity piórem i żelazem, Walczył za jej swobody i poległ z nią razem.

Następnie dokonano rzezi ludności cywilnej Pragi i na żer wyszły obce wojskowe patrole. Tak zakończyła się historia Pierwszej Rzeczpospolitej.

Epilog prologiem.

We Francji pod koniec XVIII w. zaistniała bardzo krwawa rewolucja, w której dokonywano wielkich okrucieństw, bardzo często bezzasadnych i publicznych, rewolucja wyszła spod kontroli. Czego ślady ostały się chociażby w hymnie narodowym Marsyliance i brutalnym obliczu kilku nieoficjalnych zwrotek. Zasadniczo Francuzi mord zbiorowy czczą jako początek państwa. Rosyjski ambasador Osip Igelström niezmiernie obawiał się, że w Polsce wybuchnie podobna rewolucja, która następnie przeniesie się na Imperium Rosyjskie i rosyjski rab – chłop zostanie całkowicie oswobodzony, dlatego też Moskale byli tak zdeterminowani w walce z Rzeczpospolitą. Prawdopodobnie Polska Insurekcja uratowała Rewolucję francuską, którą państwa sąsiednie m.in. Prusy zamierzały stłumić (ponieważ Francuzi nawoływali do obalania tyranów) tymczasem udano się pod Warszawę. W Rzeczpospolitej warstwa drobnoszlachecka, z jednej strony zasilała ruchy rewolucyjne, z drugiej była bazą konserwatyzmu społecznego. Polacy planowali ukarać zdrajców, ale to zasadniczo tyle. Kościuszko i wielu decydentów - zamierzali w dość pokojowy sposób uzyskać niepodległość i wprowadzać nowy ład społeczny, gdyby Jasiński miał pozycję Kościuszki, być może historia potoczyłaby sie inaczej.
Jednym z uosobień ówczesnej Polski był nauczyciel szermierki w Szkole Rycerskiej, Wojciech Turski vel Albert Sarmata posiadający poglądy zarówno staroszlacheckie, jak i jakobińskie, Turski wymyślił z przekory nazwę Kuźnica (Kołłątajowska). Przez 20 lat, od końca Konfederacji Barskiej świat się zmieniał. Trzeba cofać się jednak do czasów Baru, aby dobrze rozumieć całość. Juliusz Słowacki uważał słusznie, że Bar to miejsce gdzie Polska leży w żłobie, lecz Polska nie tego wieku. W Barze poczęło się dziecko małe, które będzie żyło wieki.

Józef na Pułaziu Pułaski, marszałek wojsk koronnych skonfederowanych, z datą 4 marca 1768 wydał uniwersał, który wzywał do broni wszystkich Polaków (ad aquilas polonas, jak to poetycko ujął) w obliczu hańby jaką doznał naród ukrzywdzony przez wojska zagraniczne rosyjskie. Wojska skonfederowane chwyciły za broń w każdej części kraju, jednak przedsięwzięcie to, trzeba było wcześniej zaplanować. Siłą napędową, początkową, obok Pułaskiego było kilka osób, podkomorzy Michał Hieronim Krasiński, biskup Adam Stanisław Krasiński oraz Anna z Sapiehów Jabłonowska, której bardzo znaczące wsparcie, dyplomatyczne, logistyczne, finansowe, ośmieliło resztę. Barzanie nazywali ją wyrocznią siemiatycką, wybierała ludzi, formowała plany. Stanisława Poniatowskiego nie uznawała za króla, nazywała go „Panem Poniatowskim”. Księżna była kobietą wyprzedzającą swoją epokę.

29 lutego 1768 roku ogłoszono akt konfederacji generalnej, m.in. słowami Okropny i zamieszany stan Rzeczpospolitej, smutną żałosną postać całego Królestwa, co daje poznać ucisk i zniewagę praw narodowych, poniżanie wolności krwią sławnych przodków naszych nabytej i ostatnią zgubą i ruiną ojczyzny naszej grożącej, co przyprowadziło cały naród do przyjęcia związku konfederacji. (…) Mamy moc i siłę w ręku i ojczyźnie naszej i oprzeć się i bronić możemy każdemu nieprzyjacielowi.

W dniu przysięgi, po mszy, wyprawiono ucztę, z pobożnością i skruchą śpiewano pieśni, każdy wiedział, że bój będzie krwawy i trudny. Na końcu uczty, wniesiono dwie wielkie misy. Starościna Pułaska zdjęła z nich pokrywy, jedna misa była pełna kul, druga obrazków Matki Boskiej. Wszystkim rozdano upominki jako symbole opieki i kary dla wrogów. Matka Boska była symboliczną opiekunką sprawy barskiej, jak śpiewano Dla nas opieką wśród bitew i znoju, Najświętsza Maryja Panna, A więc w jej imię do krwawego boju, Prowadz nas Gwiazdo Zaranna.

Konfederacja skierowana była przeciwko wojskom rosyjskim, wrogom wewnętrznym i innowiercom. Ponieważ dysydenci tj. protestanci i prawosławni byli bardzo często szpiegami obcych wpływów tzn. byli używani do politycznych gier. Ambasador rosyjski Nikołaj Repnin, zamierzał nadać im w Rzeczpospolitej szerokie prawa, a następnie wykorzystywać do rozkładu kraju. Barzanie liczyli, że król ze swoją garstką wojska dołączy się do sprawy polskiej. Już od Konfederacji Dzikowskiej chciano, aby królem był Polak i Katolik, gdyż katolicy byli elementem pewnym i polskim, szczególnie w tamtych czasach.

Wraz z Konfederacją Barską umocnił się polsko-francuski sentyment. W czasie działań wojennych, kilkudziesięciu oficerów francuskich, walczyło w imię sprawy polskiej. Francuzi wysyłali taktycznych instruktorów wojennych, chociaż w walce w zwarciu polska sztuka krzyżowa stała zasadniczo najwyżej w Europie, jeśli wojskowy miał ją dobrze wyćwiczoną.
Najdonioślejszym epizodem wspólnej walki było zdobycie Wawelu, już pod sam koniec działań wojennych 2 lutego 1772 roku. Dokonał tego Klaudiusz Gabriel markiz de Choisy wraz z oddziałem Karola „Panie Kochanku” Radziwłła, udało się go utrzymać prawie trzy miesiące, odpierając szturmy moskiewskie.

Trzeba jednak pamiętać, że w międzynarodowej polityce, nie ma, nie było i nie będzie niczego takiego jak przyjaźń, może istnieć sentyment, ale przyjaźń międzypaństwowa nie, wszystko jest grą interesów od wieków, co także jest widoczne z perspektywy polsko-francuskiego sentymentu, łączonego wspólnymi wrogami - jeśli takowi byli. To samo niemiecko-rosyjskiego interesu i sentymentu, jak i swojego czasu francusko-rosyjskiego, które trwają do dziś.

Część VII