Szkice polskie. Część III. Król-Duch.
12.05.2022
Część I
Część II
Wola Polski.
Po całkowitej utracie ziem w 1795 roku, polskie społeczeństwo pewne swojej wartości i całości, a także odrodzone moralnie, ugruntowało przekonanie o własnej sprawczości i prawie do samostanowienia, stało się to po bezwzględnym rozkawałkowaniu przez opresyjne państwa sąsiednie. Od samego początku po utracie niepodległości, zaczęły powstawać liczne „ugrupowania”, mające na celu odzyskanie suwerenności - krajowe nie miały szansy się jednak udać. Na emigrację udały się najbardziej wartościowe i patriotyczne jednostki. Powstały dwa obozy - „patrioci, jakobini” i „umiarkowani”. Jakobinami byli m.in. działacze związani z uwięzionym przez Austriaków Hugo Kołłątajem, w planach mieli wywołanie w przyszłości kolejnego po Insurekcji narodowej (kościuszkowskiej) powstania ogólnospołecznego w Polsce. Niektórzy, jak np. Piotr Maleszewski, tym razem na wzór stricte Rewolucji francuskiej, aby spowodować gruntowne przemiany w strukturze społecznej. Polacy chcieli pełnego uwłaszczenia chłopów, czego nie udało się wdrożyć pod sam koniec Insurekcji/Rewolucji Hugo Kołłątajowi, ale również odszkodowań dla szlachty. Powstała Deputacja, mająca na celu reprezentowanie Jakobinów polskich na zewnątrz, byli w niej m.in. Franciszek Dmochowski oraz jeden z najlepiej zapowiadających się oficerów w Europie, adiutant Napoleona, Józef Sułkowski, który poniósł tragiczną śmierć w młodym wieku, podczas kampanii egipskiej.
Z kolei Umiarkowani tzw. Agencja widzieli szansę na odzyskanie niepodległości tylko z pomocą obcego państwa czyli Francji. Programem politycznym reprezentowali w przybliżeniu Konstytucję 3 maja. Za pośrednictwem Agencji powstały Legiony Dąbrowskiego, których pierwszy werbunek odbył się z polskich jeńców wojennych m.in. chłopów z Galicji. Umundurowanie przyjęto na wzór Wojska Polskiego. Legiony stały się polską organizacją wojskową, powstałą od razu po utracie niepodległości, nawiązywały przede wszystkim do Rewolucji kościuszkowskiej, lecz w swej istocie były powołane pod szyldem Rewolucji francuskiej, łączyły sprawę polską z ogólnoeuropejskimi tendencjami wolnościowymi, ukazując również, że Polska nie zamierza się godzić z rozbiorem własnego terytorium. Między oficerami a żołnierzami istniały demokratyczne stosunki. Dowództwo szkoliło i wychowywało podwładnych, zakładano szkółki przy legionach. Dzięki wysokiemu morale, Legiony były kuźnią oficerów, wyszkoliły ponad tysiąc wysokich rangą wojskowych, którzy w latach następnych walczyli na rożnych frontach. Perypetie żołnierzy z Legionów były długie i krwawe, przez Wojny napoleońskie, aż do Powstania listopadowego. Stały się swoistym symbolem, dzięki nim po raz pierwszy dokonano większej modernizacja Armii Polskiej, jednak obce rządy wykorzystywały patriotyczny zapał Polaków do swoich celów. Niestety wraz z klęską Napoleona Bonaparte, nie przyniosły Polsce niepodległości. (Analogie Legionów Dąbrowskiego, można znaleźć wśród II Korpusu gen. Andersa podczas II Wojny światowej).
Deputacja czyli radykałowie - cały czas mieli w planach wywołanie rewolucji ogólnopolskiej, będąc świadomymi, że gdyby wszystkich chłopów uzbrojono w kosy i ruszono raz jeszcze na wrogów, nawet największa armia zaborcza, nie miałaby szans - było to jednak niezmiernie trudne do zorganizowania logistycznie, szczególnie z perspektywy synchronizacji, niemal niemożliwe. Poglądy takie reprezentował przebywający na emigracji Tadeusz Kościuszko, nie chciał dogadywać się z Napoleonem, gdyż był skrajnym republikaninem. Józef Pawlikowski napisał w 1800 roku broszurę pt. Czy Polacy mogą wybić się na niepodległość? po przenalizowaniu całej sytuacji, odpowiedział twierdząco.
Na terytorium Rzeczpospolitej wśród konserwatywnej, bogatej szlachty i magnaterii również pojawiły się koncepcje mające na celu uzyskanie niepodległości. Wraz z początkiem XIX wieku Adam Jerzy Czartoryski przez parę lat kierował polityką zagraniczną Imperium Rosyjskiego podczas rządów cara Aleksandra I, którego był doradcą. Swoją pozycję planował wykorzystać do odbudowy Polski pod zwierzchnictwem rosyjskim, co miała umożliwić wojna z Prusami, a następnie podzielenie Europy na strefy wpływów francuską i rosyjską. Kulminacyjnym momentem tych zabiegów był zjazd w Puławach, w 1805 roku, gdzie zebrała się arystokracja oraz Aleksander I. Finalnie plan zakończył się niepowodzeniem, Czartoryski zaś podał się do dymisji; jednak całe społeczeństwo polskie, w przeciwieństwie do części magnaterii, było niechętne Rosji i upatrywało szansę na odzyskanie niepodległości wraz z przybyciem wojsk Napoleona, który w 1804 proklamował Cesarstwo. Panowało słuszne przekonanie, że niebawem dojdzie do większych przemian.
Z Francuzami.
Gdy Napoleon zajął Berlin w 1806 roku planował wykorzystać sprawę polską przeciwko swoim wrogom, wrogowie Francuzów byli jednak również wrogami Polaków. Gen. Dąbrowski i Józef Wybicki wydali odezwę nawołując do powszechnego powstania na terenie Rzeczpospolitej. Gdy wojsko francuskie dotarło do Wisły, w 1807 roku powstało Księstwo Warszawskie na mocy traktatu francusko-rosyjskiego w Tylży. Stworzono także Wojsko Polskie liczące 30 tyś. żołnierzy, zgrupowanych w trzech legionach. Napoleon chciał wykorzystać potencjał militarny i gospodarczy Księstwa do swoich celów. Powstanie zrębu państwowości wiązało się z dużym entuzjazmem społeczeństwa polskiego, i jak dzisiaj się przyjmuje, Księstwo Warszawskie było rzeczywistą kontynuacją państwowo-prawną Polski, wszystkie organy obsadzono Polakami, ufano, że przy Napoleonie, Polacy odbudują w przyszłości całościowy byt państwowy po ujarzmieniu zaborców. Najważniejsze było posiadanie licznego wojska, gdyż uważano za Staszicem, że tylko nikczemny będąc uzbrojony, powraca znów do haniebnej niewoli. W tamtych czasach, wśród ludności polskiej powstał swoisty mit Napoleona, jednakże z całą pewnością można uważać, że gdyby udało się wojsku koalicji napoleońskiej pokonać Rosję, Polska stałaby się kluczowym elementem Północno-Wschodniej Europy i głównym sojusznikiem Francji w nowym ładzie. Sam Cesarz twierdził, że jedyne co łączy Rosjan z Europą - to rozbiór Rzeczpospolitej.
Konstytucja Księstwa nadawała jednakowe prawa obywatelskie dla wszystkich (łącznie z chłopami), czyli wolność osobistą i równość wobec prawa, lecz prawo do urzędów miały nadal warstwy uprzywilejowane. Księstwo stało się monarchią konstytucyjną. Monarcha posiadał władzę wykonawczą, a Rada Stanu ustawodawczą i sądowniczą, rola Sejmu była ograniczona.
Księstwo Warszawskie jako satelita Imperium Napoleona z perspektywy konieczności dzieliło los z francuskim żołnierzem, było to zbieżne z polskimi dążeniami niepodległościowymi. Nie zabrakło jednak miejsc, gdzie Polacy walczyli w nie swojej sprawie, jak np. w Hiszpanii m.in. z wojskiem generała Jose Palafoxa, uczestnicząc w krwawym szturmie Saragossy i zdobyciu miasta. Z tego okresu pochodzi brawurowa i szaleńcza szarża polskiego lekkokonnego pułku jazdy w wąwozie Somosierry, podczas forsowania drogi do Madrytu (co zostało upamiętnione dwa wieku później słowami pieśni, oddając specyfikę owego zachowania - Pod prąd wąwozem w twarz ognistym wiatrom, po końskie brzuchy w nurt płynącej lawy, prze szwoleżerów łatwopalny szwadron, gardła armatnie kolanami dławić).
Pełne współdziałanie z Napoleonem było słuszne, ponieważ dawało możliwości na całościową suwerenność w przyszłości i odgrywanie kluczowej roli w Europie jako silne państwo. Stanisław Staszic (O statystyce polski) i Hugo Kołłątaj (Uwagi nad teraźniejszym położeniem tej części ziem polskich, które od pokoju tylżyckiego zaczęto zwać Księstwem Warszawskim) uważali, że to jedyna droga do podniesienia polskiej gospodarki i całkowitego wskrzeszenia Polski.
Pod wpływem niepowodzeń wojsk francuskich w Hiszpanii, Austriacy postanowili uderzyć w Księstwo Warszawskie, kierując 32 tysięczne wojsko na Warszawę. W Polsce pod bronią był wtedy 16 tysięczny korpus pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego. Podczas wojny - nie dość, że udało się odeprzeć agresorów, to jeszcze zajęto część Galicji, wojsko było wszędzie witane owacjami przez lokalną ludność, która tworzyła oddziały partyzanckie (to samo działo się na Wschodzie w zaborze rosyjskim, dwa lata później). Polacy dzięki pokonaniu w pojedynkę Austriaków, utrwalili swoją mocną pozycję polityczną. W wojnie tej zginął płk. Cyprian Godebski, legionista, poeta, człowiek zasłużony dla polskiej literatury.
Aby utrwalić nowy ład w Europie, Cesarz postanowił wyprawić się na Rosję. Polacy pełni entuzjazmu przekonani byli, że czyn ten zdecyduje o całościowym odrodzeniu Rzeczpospolitej. 100 tyś. armia Polska wyruszyła jako część ponad 600 tysięcznej kolacji napoleońskiej. Sejm Polski po zawiązaniu Generalnej Konfederacji ogłosił utworzenie Królestwa Polskiego, co zatwierdził Cesarz (była to kwestia przyszłości, jeśli chodzi o zasięg terytorialny, gdyż nowy ład miał powstać po pokonaniu Rosji). Podczas poboru, nie odwołano się jednak do całości społeczeństwa dawnej I RP, szczególnie na Litwie, z której zorganizowano tylko 17 tyś. korpus pod wezwaniem Rządu Tymczasowego w Wilnie, cała siła wojskowa pochodziła z terenów dawnej Korony. Jednostki polskie były rozproszone w Wielkiej Armii - tylko 35 tyś. V Korpus dowodzony przez księcia Poniatowskiego został samodzielnie wydzielony, lecz następnie wysunięty do przodu, uczestniczył w dość bezcelowym pościgu za armią Piotra Bagrationa.
Podczas całej kampanii Polacy zwycięsko walczyli pod Smoleńskiem, Borodino oraz jako pierwsi wkroczyli do Moskwy. W czasie odwrotu, saperzy budowali mosty, będąc zanurzonymi w lodowatej wodzie rzeki Berezyny - umożliwiając dzięki temu, uratowanie resztek Wielkiej Armii. Po klęsce wojsk Napoleona, do Polski wróciło ok. 20 tyś żołnierzy, w tym V korpus, który zdołał ocalić swoje sztandary i artylerię. Poniatowski podczas dalszych walk i odwrotu na Zachód został mianowany marszałkiem Francji, zginął pod Lipskiem rok po kampanii na Rosję.
Cesarz Francuzów przegrał, możliwości na odzyskanie suwerenności Polski odeszły w niepamięć. Na Kongresie wiedeńskim, podczas ustalania nowego ładu w Europie utworzono marionetkowe Królestwo polskie w unii z Cesarstwem rosyjskim. Cały wysiłek militarny został zaprzepaszczony.
Okres pierwszej emigracji w roku 1795 oraz Wojny napoleońskie w tym najważniejsza - druga wojna polska (czyli Inwazji na Rosję - przegrana nie z Rosja, tylko z żywiołami) - stanowił dopełnienie ukształtowania się narodu polskiego, który powstał całościowo wcześniej, w latach 1788 – 1794. Obok Kazimierza Pułaskiego i Tadeusza Kościuszki, Józef Poniatowski stał się trzecią symboliczną postacią. Następnie od Kongresu wiedeńskiego do wybuchu I wojny światowej zaistniało równe 100 lat i dopiero po tym czasie, ukształtował się nowy ład europejski.
Otwarte stronnice nieukończonego Króla-Ducha.
Pisząc Król-Duch mam na myśli niedokończony poemat mistyczny Juliusza Słowackiego, będący częścią filozofii genezyjskiej, która to jest jednym z elementów (jedną z odgałęzień) polskiego pragmatycznego romantyzmu. Genezis z Ducha jest pewnego rodzaju polskim quasi-platonizmem, ukazującym historiozoficzny całościowy obraz stworzenia w sposób poetycki.
Jeśli chcielibyśmy opisać to z perspektywy filozofii matematyki – mitu matematycznego. Nieskończony nieograniczony wszechświat, jest emanacją Jedni. Każda nierówność pochodzi od równości - matki wszystkiego, z jej źródła bierze początek bezmiar nierówności, stanowiący o mocy tworzenia - płodzenia. Pierwsza Monada – Jednia to byt sam w sobie, niepodzielna i zawsze niezmienna liczba, zachowująca swoje własności nawet wtedy, gdy mnoży się ją w nieskończoność - jest wszechświatem samym w sobie. Każda monada jest w swojej istności tożsama z Jednią, znajduje się w topologicznej drodze i stanowi jej immanentną część. Mówiąc symbolicznie, istności-monady jako emanacje Jedni, być może są (quasi)ciągami arytmetycznymi liczb pierwszych. Leonhard Euler twierdził, że matematycy na próżno starali się odkryć jakiś porządek w sekwencji liczb pierwszych i mamy powody, by przypuszczać, ze jest to tajemnica, której ludzki umysł nigdy nie zgłębi.
Zasady rządzące liczbami są zasadami całej istniejącej rzeczywistości. Świat liczb to również świat natury, liczby są podstawowymi wartościami - składnikami matematycznymi, mającymi swoje odpowiedniki we wszystkim. Dla Antycznych formy były liczbami. Punkt był monadą, linia diadą, płaszczyzna triadą, bryła tetradą, powiadali że widzenie intuicyjne ma charakter monadyczny. Z pierwotnego chaosu, czy też logosu dla niektórych, wyszły niezliczone logoi, następnie zaczęły przybierać różne emanacje kształtów, geometrii, znajdujące się w ruchach błądzenia losowego na bazie impulsów pamięci - wszystko to jest częścią Jedni w akcie ciągłej emanacji. Każda monada posiada w sobie odbicie Jedni. Z perspektywy monady pewne procesy zdarzają się tylko wtedy, gdy zaistnieje dla nich odpowiednie prawdopodobieństwo.
Karol Libelt (uczony quasi-heglista) przypisywał słusznie Polakom szczególną rolę w uświadamianiu innych narodów, które to, z pewnej perspektywy są na niższych poziomach rozwoju, co widać szczególnie obecnie, gdy człowieczeństwo utożsamia się bezpośrednio ze stricte gołą-biologią. Pomimo wyróżniającej roli w dziejach, społeczeństwo Polskie zamiast ogromnego rozwoju, który miał nastąpić po 1939 roku, zostało zdegenerowane - poczynając od 1944 roku, i ciągnie się to po dziś dzień.
Obok globalistycznych koncepcji, działających w interesie wielkich korporacji, które trzymają na smyczy kacyków wielu państw, zaistniały także dogmatyczne teologie stworzone przez ludzi i zamykające przed człowiekiem wierzeje ducha, czy też perspektywy poznawcze. Fizycy i matematycy nie tworzą prawie wcale prac z filozofii matematyki i filozofii fizyki, czy też teologii matematyki. Na poziomie semantyki, zamiast Jedni, występuje Bóg ojciec (mitologiczny, niestety jahwiczny), chociaż zapewne jest to uwarunkowane psychologicznie. W Polsce np. kościół katolicki się spasł w sojuszu z postkomunistami i innymi – kiedy to w latach 90’ wyżej katedry rychło bank wyrastał, czyniąc tym zamęt w nieprędkich rozumach, gdy mszę niedzielną zamawiał w kościele spasiony krzywdą wiernych złoty cielec. Tymczasem kościołem powinny być miejsca charytatywne jak Fundacja Brata Alberta, czy Wspólnota Chleb Życia itd. – jeśliby naprawdę kontynuowano nauczanie Chrystusa.
Reakcja.
Każda idea aby móc oddziaływać musi mieć założenia teoretyczne i ze swych teoretycznych podwalin czerpać. Jeśli rewolucja szlachecka (pod taką, czy też inną nazwą) doczeka się kiedykolwiek swojej warstwy ściśle teoretycznej, czy też jakiegoś organu lub innej podmiotowości, celem zabezpieczenia przyszłości i całościowego powrotu historii oraz stania na straży przyszłości, która jest immanentnie złączona z przeszłością - będzie trzeba wziąć pod uwagę negatywną stronę ludzkiej natury, która istnieje i istnieć będzie do końca istnienia tego gatunku. Są tylko dwie emocje skutecznie przeciwdziałające niegodziwym czynom – wstyd i strach. Ataki ludzkiej chciwości i obłudy będą nawracać zawsze. Celem zapobiegania takowym procederom - dla dobra przyszłych pokoleń - trzeba by było wprowadzić pewne rozwiązania, które w zarodku im zapobiegną. Mam na myśli zapobieganie głównie kleptokracji i złączonej z nią pseudo-finansjery oraz osobą czy też organom wykonującym obce racje stanu na terytorium Rzeczpospolitej. Obecnie wszystko jest pomieszane i mało kto potrafi rozpoznać, co skąd się wzięło. Nie są to pomysły nowe, jednak być może konieczne, a na pewno godne przemyślenia, mam na myśli tzw. listę hańby – czyli listę osób, które działały z różnych pobudek na niekorzyść społeczeństwa polskiego i przyszłych pokoleń, uzyskując za swoją działalność, głównie osobiste korzyści (czasem ideologiczne). Lista takowa musiałoby się zacząć w 1944 roku, a kończyć w teraźniejszości. Każdy człowiek, mógłby wtedy rozeznać, co skąd się wzięło i dlaczego jest tak, a nie inaczej. Listę taką na pewno mogliby sporządzić znawcy dziejów najnowszych Polski (i III RP) oraz niezależni dziennikarze, oczywiście tylko działający zgodnie z polską racją stanu. Każda osoba, która znalazłaby się na takowej liście, w bardzo prosty sposób mogłaby z niej zostać usunięta - mianowicie, musiałaby publicznie przeprosić i dokonać zadośćuczynienia. Takim sposobem w czasie pół-pokolenia można by skutecznie zatrzymać wiele złego.
Część IV