Ardra.pl

Maski i tożsamości.


13.01.2022

Późny (?) kapitalizm wytworzył człowieka jako bezrefleksyjnego konsumenta. Hodowla ludzkości przyjęła gombrowiczowską gębę i ukryła się pod nazwą nowoczesnego humanizmu, co z resztą tak bezwzględnie punktuje m.in. Peter Sloterdijk. Finalnym efektem tego przedsięwzięcia ma być ultra biurokratyzm (korpokratyzm) europejski (i ogólnoświatowy) z hegemonią Niemiec, dyktującą warunki via Mitteleuropa oraz projekt/marzenie Klausa Schwaba – tworzący z ludzi wegetatywne rośliny doniczkowe.

Nowoczesność, a bardziej opowieść (logoi) o nowoczesności jako efekt finalny odzwierciedla się w wizji świata, jaką przedstawia model neurologiczny, swoim dogmatyką tłumaczący, że człowiek i jego zachowania to epifenomen procesów nerwowych, jako wytwór pewnego rodzaju nadinterpretacji stanów mózgu; więc odbywa się spektakl w systemie nerwowym, który ukazuje nam na ekranie wewnętrznym, fantomowe widziadła – czyli rzeczywistość. Jest to paradoks góry mięsa tworzącej wewnętrze obrazy, w obrębie których, kooperuje z innymi górami mięsa tworzącymi te same fantomowe widziadła za pomocą spektaklu występującego w sieci neuronowej (bio-robot = sieć neuronowa w górze mięsa tworząca widziadła). W tym modelu uważa się, że świadomość wyłania się ze stricte procesów i stanów mózgu, czyli z chemii i biologii. Logoi nowoczesność całkowicie u-zwierzęca człowieka, robiąc z niego narzędzie w rękach wielkich koncernów – a dokładniej, właścicieli wielkich koncernów i powiązanych z nimi kacyków m.in. stojących na czele licznych państw.

Od XIX wieku nastało uprzemysłowienie, które przyniosło i niesie dalej wyniszczenie planety - występują skrajne zanieczyszczenia oraz około 1/4 ludzkości jest niedożywiona i cierpi głód. Gigantyczne zakłady przemysłowe, w których ludzie wykonują bezproduktywną, mechaniczną pracę wysysając z siebie resztek energii i chęci - są codziennością. Wąskie grono pasie się na tym, topiąc resztę, która żyje fantasmagorią konsumpcji. Uczeni badający świat w oparciu o świadectwo niedoskonałych zmysłów i najnowszych maszyn, na podstawie których, niedoskonałe zmysły tworzą tzw. naukowe teorie - prowadzą rydwan zwany planetą Ziemią, a bardziej nie prowadzą - jedzie sam na oślep. Zaczęto twierdzić, że Ziemia jest przeludniona, lecz warunkuje to tak naprawdę skrajna eksploracja planety oraz szarpaniny między koncernami i spasionymi kacykami. Kawałek skały zawieszony w przestrzeni kosmicznej, nazywany przez gatunek homo sapiens - planetą Ziemią, ulega degeneracji. Jedno z najstarszych starożytnych pism Śrimad Bhagavatam (12.2.2-8), napisane prawdopodobnie około pięć tysięcy lat temu (chociaż tak naprawdę nie można tego ustalić) zawiera opisy dzisiejszych czasów m.in. Wszystko będzie działo się po myśli wpływowych ludzi. Największy bezbożnik będzie miał świadectwo człowieka religijnego. Największy oszust - rekina biznesu. Ludzie wyznaczają się takimi samymi potrzebami jak zwierzęta. Bieda będzie uważana za coś haniebnego a hipokryta zyska miano władcy. Zaniknie miłosierdzie, nikt nie będzie reagował, nawet jeśli w jego obecności będą zabijani ludzie. Przekupstwa staną się sprawiedliwością. Kultura, wiedza i wykształcenie przestaną się liczyć, cechy charakteru również, o cechach charakteru stanowić będą pieniądze. Kto naje się do syta, będzie myślał, że zaspokoił wszystkie swoje potrzeby. Religie będą zanikać. Sprawiedliwość i religie będą naginane do własnych potrzeb. Mąż i żona będą ze sobą tak długo, jak długo się nie znudzą sobą. Powodzenie w interesach, ludzie będą zapewniać sobie oszustwami. Każdemu kto - nie przebierając w środkach zdobędzie głosy wyborców, przyznana zostanie najwyższa pozycja w państwie - dotyczy to największych niegodziwców. Zostało to napisane, zanim rozpoczęła się Kalijuga.

Obecnie, gdy podmiot-człowiek odkryje swoją bezpodstawność (czy też, jak to nazywam - odkryje siebie w historii) wraca z powrotem do sfery zbiorowych tematów i trosk – odbywa się ekspansja w otwartą przestrzeń, czyli do obiektów przetrwania i pożądania, do pracy, gromadzenia, walki o byt itd. Twórczość i wolność jest nieobliczalną ekspansją w przestrzeń, świadomość istnieje sama przez się, lecz potrzebny jest mózg, aby ją upodmiotowić.

Cały problem dzisiejszych społeczeństw tzw. demokratycznych (a naprawdę oligarchiczno-biurokratycznych) jest absolutnie nierozwiązywalny, i wynika z tego, że osoby chciwe, stanowią o głowie społeczeństw. Panuje absolutne pomieszanie, i nikt nie może nic rozpoznać. Chciwość jednych skazuje całą resztę, wraz z planetą. Masa wybiera ślepo – w perspektywie całości, jest to wieczne koło Iksjona.

W czasach bardzo starodawnych, wystąpił model społeczny, z którego prawdopodobnie zaczerpnął swoje dywagacje Platon (lub z własnych intuicji).

Bhagavad Gita (4.13) - Warstwy społeczne w wedyjskim modelu dzielą się wedle osobistych kwalifikacji umysłowych i zajęć, które pod nie podlegają – były to: warstwa robotników (śudrowie), warstwa rolników i kupców (vaisyowie), warstwa przywódców politycznych i wojskowych (ksatriyowie), warstwa inteligencji (bramini). Warstwy przywódcze musiały udowodnić swoją przydatność i dyspozycję (aby jednostka mogła się w nich utrzymać). Decyzyjną władzę miała inteligencja, najbardziej uczeni. Zanim się ów system przez ludzką chciwość zdegenerował, przez długi okres czasu funkcjonował dobrze. Każdy miał swoje zadania i obowiązki, a największa odpowiedzialność spoczywała na najwyższych warstwach. W czasach post-przemysłowych jest to oczywiście kompletna utopia. Wspomniałem o tym jednak, aby podkreślić jedną wyróżniającą się cechę tego systemu, bardzo pożyteczną, której dzisiaj praktycznie nie ma rozwiniętej wcale lub jest zdegenerowana. Inteligencja (bramini) była ścisłą warstwą decyzyjną, była to głowa społeczeństwa, a zajęciem głowy, nie były politykierstwa tylko kultura i jej tworzenie, utrzymywanie, rozwijanie. Bez ręki można żyć, bez nogi także, ale bez głowy nie. Inteligencja (wykwalifikowana i mądra) w społecznościach staro-indyjskich miała za zadanie prowadzenie społeczeństwa ku kulturze. Ludzie nie znający celów życia, żyją jak zwierzęta - zasadniczo wykazując te same potrzeby co zwierzęta (obecnie skrajna konsumpcja). Inteligencja miała ukazywać - po co się żyje i co jest celem. Warto przytoczyć pewną opowieść, świadczącą o tym, czym była inteligencja w pozostałościach tego systemu. W XVI wieku, były minister finansów Sanatana Goswamin z rządu szacha Navaba Husseina zrezygnował ze swojej funkcji, po czym udał się do swojego byłego nauczyciela Ćajtanja Mahaprabhu, Goswamin był człowiekiem wykształconym, wykwalifikowanym, posiadającym uznanie społeczne, nazywano go uczonym – tymczasem udając się do nauczyciela, powiedział - ludzie nazywają mnie uczonym, a ze mnie taki uczony, że nawet nie wiem kim jestem. To jest ten rodzaj pokory, której powinno się poszukiwać u ludzi sprawujących władzę. A prawda jest taka, że obecne systemy wykształciły nieodpowiedzialne kasty polityczne, i świat jest prowadzony donikąd.

Niebezpiecznie panie Mochnacki.

Zawsze, pomimo, iż wcześniej nie wspominany przeze mnie, był symbolicznie Maurycy Mochnacki w tle, tej całej sprawy, o którą się rozchodzi. Dawno temu w czasach początku zaborów Polski, gdy wydawać by się mogło, państwo stabilne było, a bardziej jego część pod panowaniem Moskwy - on jeden dążył najpierwszy - O Polskę całą, wielką i wolną, świadomy był jednak, że nie tylko o terytorium chodzi, ważny był na równi metapoziom. Był to wybitny myśliciel, pisarz polityczny, prekursor, filozof, teoretyk, pierwszy polski reportażysta wojenny (jeden z pierwszych ogólnoświatowych, później długo nic w reportażu polskim i dopiero podczas I wojny m.in. pułkownik Tadeusz Miciński z I Korpusu gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego pisał z Rosji, czy np. Władysław Orkan z innego frontu, będąc w Legionach). Demokrata, kiedy prawie nigdzie na świecie demokracji nie było. Literatura była dla owego twórcy Uznaniem się narodu w jestestwie swojem, samo-wiedzą narodu. Mochnacki intuicyjnie wyczuwał, że opowieść jest samą istotą Psyche i Ego; zarówno w przypadku pojedynczej jednostki, jak i całej zbiorowości - opowieść krystalizuje jestestwa; zazwyczaj w przypadku zbiorowości, jest to mocniej zaakcentowane i wynika z długiej linii przodków, czyli tych, którzy pracowali na kapitał całego potencjału, a w przypadku akurat Polski jest to potencjał ogromny.
W XIX w., jeśli powstaniem listopadowym, tak tragicznym w skutkach, dowodziliby sami Mochnaccy, Moskal zostałby pogoniony do Moskwy, a może i nawet dalej. (Takim natężeniem działania jak Mochnacki, w czasach ponad 100 lat późniejszych, także będących początkami zniewolenia, tym razem Radzieckiego, z wrogiem walczył na terenie kraju Leopold Tyrmand; lecz innymi metodami Tyrmand afirmował i konstruował swój sprzeciw; Miciński zaś w Nietocie - co warto także dodać - przedstawia oniryczną destrukcję formy, niczym senne zmieniające się mary historiozoficznego wglądu, które zaczęły stawać się mistyczną nieczytelnością, wariacją absolutu podczas wiecznej konstrukcji i dekonstrukcji – sen absolutu zmieszany z Psyche maga).



Maurycy Mochnacki.

Dzisiaj opowieść ogólnoświatowa to tsunami śmieciowych informacji, kulturę tworzą śmieciowe wpływy, dlatego też, kolejne pokolenie nakarmione śmieciami jest skrajnie ogłupione, ze skrajnego ogłupienia zbudowane jest Psyche dzisiejszych ludzi (bio-robotów). W starożytności, zwyczajni ludzie nie posiadali prawie nic ułatwiającego życie, tymczasem byli dużo mądrzejsi od dzisiejszych konsumentów posiadających w kieszeni całą wiedze obecnego świata. Świat się zdegenerował. Obecnie literatura i film budują opowieści. Literatura jest elitarna, film zaś masowy, zarówno ten „kinowy”, jak i internetowy. Literatura to także prasa - jako nośnik informacji. Prasa już dawno przestała służyć ludzkości, służy albo partią, albo koncernom, albo innym molochom – czy jest tego świadoma, czy też nie - służy tym trzem siłą.

Na przykładzie dzisiejszej Polski: Maurycy Mochnacki założył Gazetę Polską na początku XIX wieku, dzisiaj pod tą samą nazwą występuje gazeta partyjna - są to tzw. kółka wzajemnej adoracji. Takie twory nie służą działalności społecznej tylko działalności partii, kultura jest przez partię definiowana jako chałtura i disko polo – partia łoży na to ogromne publiczne pieniądze (a sama nie posiada ani grosza), partia nie oświetla drogi ludziom tylko ją zaciemnia, utrzymując swój sowicie opłacany etatyzm; z resztą, podczas sprawowania władzy przez poprzednią ekipę było podobnie, a nawet gorzej. Ministerstwo kultury jest przybudówką partii, jednej czy drugiej.
Inny przykład. Rzeczpospolita – gazeta powstała w 1920 roku jako narodowo-chrześcijańska, po 1944 stała się narzędziem komunistów do propagandy, dzisiaj z kolei, zdaje się być tubą molocha z redaktorem naczelnym - odrealnionym (?) ultra-euro-entuzjastą. Nic nie jest tym - co za nazwą stoi. W przestrzeni publicznej dekonstrukcja formy, a raczej wypaczenie, jest normalnością; jeden organ powinien nazywać się „Gazeta Partii” drugi „Euroentuzjaści i przyjaciele”, byłoby to zgodne z rzeczywistością; na pewno nie jest to Gazeta Polska, i na pewno nie jest to Rzeczpospolita.
O Gazecie Wyborczej itp. tyle można nadmienić, że twórcą Adama Michnika był towarzysz generał Jaruzelski – Adam Michnik stał się w latach 90’ projektem autorskim postkomunistów. Podobnie z resztą jak gazeta Polityka, jednak akurat ona została założona przez stalinistów i innych komunistów, cały okres PRLu było to komunistyczne pismo, po 89’ narzędzie postkomunistów, obecnie po trzydziestu latach III RP, wypadałoby chociaż zmienić kolor np. na seledyn.
Z resztą powyższe pisma mają taki wpływ na cokolwiek, jak atrapa poloneza policyjnego przy drodze w pustym polu.

Celem naświetlenia paru istotnych spraw związanych z literaturą polską, zacznę od śląskiego, polskojęzycznego pisarza Szczepana Twardocha. Nie trzeba być specjalnie bystrym (nawet chyba nie trzeba czytać), aby stwierdzić, że prawie cała twórczość tego autora, jest m.in. w jakimś sensie serią dociekań, zapytań, próby odpowiedzi, pretensji, odnośnie własnej śląskiej tożsamości - rzutując ją w rożnych wariacjach historycznych, w rożnych kontekstach, w różnych formach. Jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, być może wypada uznać Twardocha za poetę, gdyż chyba jako pierwszy w taki sposób, jakby podświadomie zadawał sobie ciągle te same pretensje i pytania odnośnie istoty śląskości, na które chyba nie ma klarownej odpowiedzi. Dla mnie np. jako osoby z centralnej Polski – śląskość zawsze kojarzyła się z solidnymi, porządnymi ludźmi oraz interesującymi Katowicami – naród w obrębie narodu – dumny i wyjątkowy - tak to widzę nie mając za wiele wiedzy o Śląsku, poza tym, że Polska rozłączyła się z tą krainą na około 600 lat, a wcześniej w średniowieczu, śląskość i polskość była jednym i tym samym, jednak tak długie rozłączenie wkomponowało wpływy niemieckie i czeskie w tożsamości śląską - chociaż już nawet wtedy wpływy niemieckie były tam wyraźne. Być może Ślązacy mają pretensje do centralistycznych partii III RP, ale wątpię, że do Polski, której są częścią.
W powieści (w logoi) pt. Drach - śląskość to bylejakość, wiecznie pomieszanie, krzątanina, pogubienie – tak można to odebrać; ale zapewne Ślązacy sami oceniają czy się z tym identyfikują czy nie, być może mam też mylne pojęcie na ten temat. Warto również nadmienić, że ten najpopularniejszy głos pisarski ze Śląska jest jednak polskojęzyczny. (No i niestety wyłonił się z niego serial pt. „Król”, na podstawie jednej z książek tego twórcy; tak zakłamujący, wręcz uderzający niegodziwie w polskich szczerych przedwojennych patriotów, wsadzając ich do worka wulgarności i tego czym nie byli – ale nie sadzę, aby ten film był zabiegiem świadomym, jest to jednak, kolejny przykład pomieszania oddziałującego na masową publiczność. Trzeba zadać pytanie czy Polacy robią jeszcze filmy o Polsce - lub o tym czego nie pamiętają, nie wiedzą, co jest zapomniane, jak np. Kresy - serce Polski oraz prawdziwa historia SN, NOW, NSZ, NZW). Trzeba pamiętać także o śląskim artyście, magu - Henryku Wańku, może tam trzeba pytać - jak z tym jest (Śląskiem) - aby uzyskać odpowiedź?

Odnośnie stricte polskich pisarzy, Eustachy Rylski jest autorem wręcz symbolicznym, cała twórczość tego literata, w mojej opinii jest odzwierciedleniem polskiej przerywanej narracji; podobnie z resztą, jak Ślady krwi Jana Polkowskiego - czyli los/symbol przegranego pół wieku. Uważam, że polska literatura piękna, musi wrócić także do okresu początków okupacji sowieckiej; w dziele/dziełach dosadnych, sugestywnych, symbolicznych i pięknych ukazać los ludzi, którzy czynnie stanęli do walki o wolność w okresie stalinizmu.

Na koniec nadmienię Radka Raka i Baśń o wężowym sercu, ukazuje on m.in. ważny XIX wieczny problem społeczny w sposób symboliczny – czyli degeneracje szlachty w niektórych częściach Polski; wśród szlachty było także pewna część dręczycieli wyzyskujących chłopów. Jednak w każdym regionie, a nawet każdym sąsiedztwie wyglądało to różnie, w jednym regionie były szkółki chłopskie w innym wyzysk. Gołota stawała się również w tamtym okresie mieszczaństwem; a później włościanie powoli quasi-zagrodowcami.

Podczas Powstania listopadowego, Towarzystwo Patriotyczne i Maurycy Mochnacki postulowali pełne uwłaszczenie chłopów i walkę wszystkich warstw społecznych z Moskalami, co się nie udało. To samo wcześniej, podczas Insurekcji narodowej zwanej kościuszkowską, co się prawie udało, gdyby nie wojsko agresorów rosyjskich i niemieckich.
Warto także nadmienić, iż w połowie XIX wieku Polską tradycję mesjanistyczno-pragmatyczną niósł obok magnata-arystokraty, syn szewca – więc była ponadklasową syntezą. Człowieczeństwo w niej stało ponad wymysłami klasowymi.

Polityka, polskie drogi i tożsamości.

Zasadniczym problemem Polski jest to, iż w obrębie jednego narodu – historycznego polskiego, od 1944 - funkcjonuje drugi, najdelikatniej mówiąc napływowy (i nie są to teorie nowe). Naród historyczny ma inną historię, i inną historię przyjmuje, a napływowcy mają inną i inną zazwyczaj przyjmują. Dla narodu historycznego, który powstał około X w. (chociaż faktycznie, kopalnie krzemienia czekoladowego istniały na tych terenach już po zejściu lądolodu we wczesnym holocenie, gdy pierwotna ludność kształtowała się w formę - między Wartą i Wisłą) historia ciągnie się od Piastów, przez I RP, polski romantyzm (synteza recta ratio + imaginatio), do II RP, i w 1939 roku urywa, potem następuje strata elit i próżnia. Napływowcy zaś, (terminu tego można używać luźno, gdyż po 1989 r. kilka środowisk się pomieszało) historię rozpoczynają na poziomie - można by to określić nieuświadomionym w 1944 r., a historię dziejów Polski ujmują w różne strukturalne, post-strukturalne i quasi-psychologiczne teorie, zazwyczaj neomarksistowskie. Przykładem są np. Fantomowe ciało króla, Prześniona rewolucja, Historia Ludowa etc. etc. zawierające liczne akty abnegacji polskiego dziedzictwa – albo inaczej, nie mające za wiele wspólnego z polskim dziedzictwem. Dla napływowców kluczową datą historii jest rok 1968 r. kiedy to dwie komunistyczne frakcje w koloni sowieckiej, czyli tzw. Polsce Ludowej osiągnęły kulminacyjny punkt zwarcia i jedna wykluczyła drugą. Naród historyczny, w ogóle się nie identyfikuje z okresem komunizmu (biała plama po stracie elit) oraz patrzy bardzo sceptycznie na III RP, która stanowi konglomerat narodu historycznego z napływowcami (z dominująca rolą partii dbających tylko o własne etaty). Trzeba dodać, iż napływowcy zarzucają brak opowiedniej roli chłopów w polskiej tradycji historycznej - tymczasem w 1939 roku, to właśnie rolnicy (włościanie) byli jednym z najbardziej świadomych elementów narodu polskiego, o czym świadczy rozłożenie licznego wojska podziemnego (partyznatki) w okresie samej II wojny, jak i stalinizmu.
Trzeba także nadmienić, że wiele osób jest gdzieś pośrodku - identyfikuje się zarówno z narodem historycznym, jak i z napływowcami - wynika to z tego, iż praktycznie na całość życia tych osób przypada okres komunizmu i III RP – więc w sposób naturalny ich światopogląd posiada oba odcienie – można go nazwać historyczno-napływowym. Oczywiście jest też wiele osób nie posiadających żadnego światopoglądu, poza światopoglądem konsumpcji i rozrywek.

Wśród narodu polskiego historycznego jest odłam radykalizujący się, traktujący napływowców jako huby i saprotrofy rosnące na spalonym drzewie. Napływowcy z kolei, zazwyczaj są euro-entuzjastami, zazwyczaj radykalnymi oraz przyjmują radyklane ideologie narzucane przez koncerny i molochy.

W Polsce zaistniały dwa odrębne środowiska - wynika to z nawałnicy dziejowej, kluczem jest w jakiś sposób pogodzenie tego. Ponad tym wszystkim (Polską) stoi - z jednej strony największy uciemiężyciel wolnej Europy - Putin, i Moskale na jego rozkazy oraz oligarchowie, a z drugiej strony biurokratyczna Unia Europejska, działajaca pod wpływem korporacji, molochów i pożyczek.

W mojej opinii drogą dla Polski, aby Polacy nie stawali się dalej tanią siłą roboczą korporacji i molochów, jak i aby uruchomić potencjał gospodarczy i kulturowy - jest połączony etos konserwatystów i Narodowej Demokracji (wolnościowej i decentralizacyjnej) oraz jakiś odcień quasi-PPS, lewicy świadomej, która nie istnieje w Polsce lub jest uśpiona. Plus reforma Kościoła Katolickiego na wzór tradycji początków oraz quasi-hiszpański (św. Jan, Jan Boży, Jan od Krzyża, Teresa z Ávili etc.) z reformą i dopuszczeniem kobiet do możliwości odprawiania mszy, jak i decydującymi rolami w kręgach decyzyjnych. Oczywiście zapewne jest to mało realne, ze względu na pokolenie dogmatyków.

Jesli chodzi o samo geograficzne położenie Polski, jest jak najbardziej korzystne - jako gospodarka tranzytowa (co z resztą pojawiło się w nowych koncepcjach geopolitycznych), ale przez centralistyczne partie, jest to niewykorzystywane.

Część II