Ardra.pl

O formach, ideach i wojnach.


18.02.2023

W czasach pradawnych, gdy żyli ludzie pierwotni, podczas wielkiej burzy w pewnym miejscu na kuli ziemskiej, piorun uderzył w jedno z większych drzew; drzewo to stanęło w ogniu. Istoty rozumne skryte nieopodal w jaskini usłyszały przestraszone wielki huk, jednak jeden z osobników wyszedł na zewnątrz prowadzony ciekawością, która zawładnęła jego umysłem; umysłem opierającym się o proste schematy, niezbędne do przetrwania. Osobnik ten zobaczył wielki ogień - wielka jasność zamiast przerazić, przyciągnęła go do siebie, podbiegł więc ostrożnie, wyczuł, że to dziwne zjawisko daje odczucie ciepła, a wraz z tym chwilową przyjemność; przyjemność wśród wszechotaczającego chłodu i burzy. Wtedy też zrozumiał, że wielki ogień, nie jest czymś groźnym tylko czymś dobrym.

Niedługo później gromada istot rozumnych wygrzewała się przy większym skupisku ognia, wtem zaczęły do nich podbiegać zgłodniałe ssaki pomniejsze - wygłodniałe i głodem prowadzone. Osobniki rozumne, które się wygrzewały obok wielkiego ognia, zaczęły rzucać im resztki jedzenia, przywiązując ssaki pomniejsze do swoich gromad.
Wraz z pokoleniami, gromady pierwotne zaczęły tworzyć większe skupiska, kooperując lub zwalczając się wzajemnie. W końcu powstały cywilizacje, odkąd istnieją cywilizacje zawsze mocniejszy panował nad słabszym. Mocniejszy używał siły - uskuteczniał przemoc dla powiększenia swoich wpływów i zasobów; słabszy natomiast poszukiwał sposobów obrony - szukał związków sojuszniczych.

Odkąd wśród ludzi istnieje chęć panowania, zaistniało wojowanie, nauka wojowania jest tak stara jak sam człowiek. Od pradawnych czasów po dziś dzień, chociaż obecnie zazwyczaj przyjmuje to inne formy (jeśli chodzi o codzienność, człowiek, który ogranicza codzienne czynności do jedzenia, rozrywek i gospodarowania terenu - nie różni się wiele od zwierząt, lecz obecny świat jest tak skonstruowany, żeby energii i siły starczyło większości zazwyczaj tylko na tyle). Z kolei, w skali wielkiej „wojowanie” dotyczy spraw gospodarczych międzypaństwowych, ale militarnych także.

Głębsze refleksje nad wojskowością (w świecie europejskim) rozpoczęły się w Antycznej Grecji po wyniszczającej drugiej wojnie peloponeskiej - wielkiej wojnie domowej kończącej V w. p.n.e. oraz kończącej helleński okres świetności gospodarczej. Wojna trwała dwadzieścia siedem lat, zaczęli ją ojcowie, a skończyli synowie. Ateny straciły pozycję hegemona. Ateńskie arche, czyli strefa wpływów, suma sojuszy została zastąpiona przez Spartę; tymczasem spartańskie arche stało się karykaturą w porównaniu do ateńskiego. Ateny walczyły – były w stanie walczyć równocześnie ze Spartą i Persją, tymczasem Sparta, aby walczyć z Atenami potrzebowała Persji, a żeby walczyć z Persją potrzebowała Aten.
Ateński imperializm został zakończony. W mieście tym zaistniał ponieważ m.in. nastąpiło w nim połączenie potencjałów duchowego i materialnego. Sparta z kolei stała się imperializmem na glinianych nogach – zorganizowanym wewnętrznie, oligarchicznym i miernym. Jedynym zwycięzcą sporów wewnątrz-greckich byli Persowie; Grecy oswoili się z myślą, że barbarzyńca może być sojusznikiem przeciwko innemu Grekowi, co stało się wielką porażką starego świata i starych ambicji.

W tych czasach zaczęto prowadzić dyskusje nad zagadnieniami militarnymi, zaistnieli Hoplomachoi, nauczyciele technik walki. Mistrzów wiedzy wojskowej nazywano zaś taktykami, rozpoczęto dyskutować od podstaw np. ile jest warte doświadczenie? Co daje wrodzona odwaga? itd.

Platon zastanawiał się nad naturą męstwa, przedstawiając swoje opinie w formie wypowiedzi postaci, w dialogu Laches. Stwierdził, że jest to pewien rodzaj dzielności, który nakazuje, zobowiązuje wytrwać w walce, zaś samo postępowanie wynika z oceny sytuacji, z oceny tego co jest dobre, jak i z oceny niebezpieczeństwa wraz ze skutkami, które może przynieść. Dzielność wynika z wiedzy o tym co jest dobre i słuszne, a następnie jest postępowaniem zgodnie z tym. Zarówno zuchwałość, gniewny popęd, jak i brawura nie spełniają definicji odwagi.

Wcześniej dzieła Homera Iliada i Odyseja były również uznawane za instruktaż militarny, chociażby na przykładzie rydwanów bojowych. Mykeny oraz Pylos posiadały liczne rydwany, które prawdopodobnie przywędrowały na Peloponez od Hetytów i Mitańczyków (rydwany były także popularne w Egipcie, np. faraon Totmes II zdobył w bitwie pod Megiddo - XV w. p.n.e. z rąk wrogów, prawie ich tysiąc. Egipcjanie używali tych pojazdów jako platforma dla łuczników, Hetyci dla włóczników).
Wzrost potęgi Myken równał się m.in. ze sprowadzeniem rydwanów. Achajowie nauczyli się jazdy nimi prawdopodobnie od wspomnianych Hetytów. Dawały uprzywilejowaną pozycję w czasie wojny, natomiast w dniach codziennych służyły do podróży po mykeńskim systemie dróg lub do polowania. Było to związane z centralistycznym systemem pałacowym - arystokratycznym militaryzmem późnej epoki brązu. Po czasach wieków ciemnych w Helladzie rydwany służyły do precesji i wyścigów, olimpiad.
W Iliadzie występują opisy tychże pojazdów m.in. szyku bojowego; chociaż same opisy ograniczają się zazwyczaj do ataków pojedynczych rydwanów. Podczas batalii służyły głównie do przełamywania linii wroga; i tak też czytali je sami Antyczni, zapoznając się z własną przeszłością, w helleńskiej epoce klasycznej już tych pojazdów do bitew nie używano. Myśl ludzka, czy to militarna, naukowa, ekonomiczna, przenikała państwa, przenosząc się z miejsca na miejsce, często rozmnażając.

Można uznać, że Homer świadomie tworzył pieśń (patrząc na formę), która stała się dziełem sztuki, ale raczej na pewno nie przypuszczał, że spełni tyle innych funkcji, w tym największą - stając się dziełem rytualnym, religią (jak dzisiaj ją nazywamy). Podobnie stało się z twórczością Hezjoda.
Mitologiczna kosmogonia została podważona przez pierwszych filozofów presokratejskich, trwała jednak jako tradycja (i oficjalna religia państwowa) około tysiąc lat.

Platon swoją drogę naukową, teologiczną, filozoficzną zaczął od bycia racjonalistą, a zakończył na quasi-panteizmie, rozum był dla niego ograniczaniem, jak i częścią wszechświata, przyznał, że ludzkim losem włada jakiś rodzaj konieczności, „błędnej przyczyny” i jest ona wraz z rozumem wpisana w układ całego wszechświata.
Pisząc o Platonie często zapomina się o osobie prawdopodobnie dwa razy zdolniejszej od samego uczonego, osobie, z której Platon wiele czerpał, jak i cała Kultura przez stulecia. Mam na myśli Pitagorasa, pierwszego w historii dziejów mistyka nauki i religii. Pitagoras jako pierwszy z wielką precyzją rozwodził się o liczbach, arytmetyce, geometrii, psychologii, duszy, biologii, tradycji, mitach, rytuałach, nie zaniedbał nawet medycyny. Cała platońska teoria duszy to teoria pitagorejska, powielona, podsumowana, rozwinięta logicznie. Pitagoras jako pierwszy w świecie europejskim powiedział, że dusza musi przejść kolejno cykl wcieleń (metempsychozę), zmieniając coraz to inne formy. Skąd uczony swoje poglądy zaczerpnął? M.in. z własnych przemyśleń, wizji oraz istnieje wiele innych pogłosek m.in. popularny był/jest topos o podróży mędrca po wiedzę do Egiptu i na Bliski Wschód. Podobno z pewnymi teoriami zapoznała go kapłanka delficka Temistokleia. Pitagoras stał się postacią legendarną już w antycznej Helladzie.

Hellenowie niejednokrotnie mierzyli swoją racjonalność z irracjonalnością - religią, mitem; balansowali między owymi prawdami np. Eurypides, wielki dramaturg, również z pozycji rozumu, racjonalizmu, którego tak całe życie pilnował, na starość ostatecznie zanurzył się w głębię psychologii człowieka, aby zatoczyć okrąg, oddając się irracjonalności, dając dostęp dionizyjskiej części własnej psyche, aby wyparła wrodzonego racjonalistę.

Marzeniem Platona było stworzenie idealnego państwa, w którym władzę sprawowałby osoby będące jednocześnie nieomylnymi „świętymi” mędrcami i nadzorcami, sprawującymi kontrolę nad resztą społeczeństwa. Takowa utopia mogłaby ocalić państwo, lecz iluzja szybko prysła.
Po okresie kryzysów wewnętrznych, Hellada, jako kultura i gospodarka kooperujących miast-państw wraz bitwą pod Cheroneą w 338 p.n.e. uległa barbarzyńskiej północy, Macedończykom. Dwóch wielkich „ostatnich Hellenów” Hyperejdes i Demostenes, zginęło tragicznie. W tym samym czasie po podbojach Aleksandra Wielkiego, prawie cały znany świat ubrał nową formę - formę państw hellenistycznych.

Stary helleński patriotyzm nie będący z założenia nigdy agresywny, został zniszczony przez kłótnie i quasi-liberalizm, który przemieniał się w agresywną, zbrojną wojnę domową o wpływy.
Helleński imperializm z kolei przejawiał się w żegludze i zakładaniu kolonii miast-państw. Homer również odegrał w tym swoją rolę, uwypuklając etos żeglarski w Odysei, m.in. w pieśni dwunastej, Kirke udziela instrukcji żeglarskich dotyczącej szlaków morskich Odyseuszowi opuszczającemu jej wyspę.
Itaka leżała na samym początku szlaku morskiego, mykeńscy kupcy byli ich pionierami, handlowano również z Egiptem.

Na Itace, na północnym brzegu zatoki polis, znajdowała się w czasach starożytnych grota sanktuarium, zapadnięta w początkach ery chrześcijańskiej (archeologowie odkopali ją w XIX w). Grota była ośrodkiem kultu, składano w niej m.in. dary wotywne od czasów epoki brązu do I w. n.e czczono zaś Nimfy; na fragmentach odnalezionej terakoty widniał napis - modlitwa do Odyseusza.

Hellenowie wielokrotnie zapuszczali się drogą morską poza Słupy Heraklesa (na Ocean Atlantycki), najsławniejszym żeglarzem, o którym informacje przetrwały po dziś dzień, był Pyteasz z Massalii.

W 146 r. p.n.e. cała Hellada stała się częścią Imperium Rzymskiego będącego ogromnym tworem wielokulturowym (z prymatem kultury helleńskiej) utrzymującym swoją wielkość tylko i wyłącznie siłą militarną - zorganizowanym i skutecznym wojskiem. Rzymskie społeczeństwo było samonapędzającą się machiną wojenną, traktaty wojskowe z czasów Antyku (te które przetrwały w obrębie kultury rzymsko-helleńskiej) zaczęły się na Ksenofoncie w epoce klasycznej, a zakończyły wraz z Wegecjuszem, gdy Zachodni Rzym upadał, wtedy też religia tradycyjna przybrała formy dekadencji. Bogowie w tych starożytnych kulturach kierowali również wojnami, przed którymi odprawiano liczne rytuały państwowe, aby uzyskać porady.

Ten sam impuls religijny, który kierował Nikiaszem człowiekiem dobrym, rozsądnym i pobożnym, wodzem helleńskim z czasów wojny peloponeskiej w V w. p.n.e. kierował również cesarzem Julianem w IV w. n.e., pierwszego zgubiło zaćmienie księżyca, które uznał za znak od bogów; znak, który miał nakazać oczekiwanie podczas odwrotu z wyprawy sycylijskiej, oczekiwanie to przyniosło Nikiaszowi śmierć, a wojsku ateńskiemu wyniszczenie; Julian z kolei ponad siedemset lat później udał się na górę, aby rozmawiać z bogiem ojcem Jowiszem i złożyć mu ofiarę, po czym wyruszał na wojnę z Persją, zabierając licznych haruspików i augurów. Wojna ta przyniosła zgubę zarówno Julianowi, jak i rzymskim bogom.

Podobny impuls, „religijny” nakazał „pałkarzom” biskupa Cyryla Aleksandryjskiego dewastować biblioteki, wywoływać zamieszki i wprowadzać nowy ład w Aleksandrii siłą, m.in. uśmiercając uczoną Hypetię.
Chrześcijaństwo w pierwszych wiekach formowania się dogmatu wpadło w pułapkę nienawiści, po okresie licznych prześladowań z czasów Dioklecjana, stało się religią ubóstwiającą męczeństwo. Zniszczenia i dewastacje zaczęto nazywać sprawiedliwością, głos miał kolektyw „pokrzywdzonych”, często rozjuszonych, których jest najczęściej w momentach kryzysu większość. Zaciekle zwalczano się nawet między sobą nawzajem; między różnymi odłamami chrześcijaństwa. Jak dalece odwróciło się to od pierwotnych nauk Chrystusa, który głosił, zakończenie używania zwierzęcej natury w człowieku, czyli m.in. wyrzeczenie się uskuteczniania siły przeciw drugiemu człowiekowi; charakter miał służyć do opanowania własnej natury i wewnętrznej przemiany metanoi.
Tymczasem na ołtarzu postawiono symbole męczeństwa nic o przemianie wewnętrznej nie mówiąc, powstawał następnie przez stulecia dogmat i jego nadbudowa.

Mity Żydów i wpleciona w to narracja historyczna to m.in. wielopiętrowe zapożyczenia z innych kultur, zapisane przez kapłanów inwencją własną. Jest to opowieść założycielska, mit fundacyjny ludu żydowskiego; takowe z resztą występowały w wielu kulturach, nie powinno to dziwić. Patrzyli oni na swoją historię, swojego boga Jahwe, także wzrokiem Babilończyków, Asyryjczyków, Egipcjan, Hellenów; uczestniczyli w wymianie myśli i inspirowali się innymi kulturami.
Jednak zręczna Hybris dawno temu zasłoniła im oczy. Antyczni Żydzi wszystkich dookoła uznali za nieczystych, poza sobą; można więc zapytać, co to za religia demiurgiczna?

Chrześcijaństwo w czasach powstawania dogmatów (IV-V w.) nie rozłączyło się z judaizmem, a miało ku temu podstawy. Zapewne byłoby rozłączone, gdyby Jezus urodził się Hellenem, lecz wtedy nie zostałby skazany na śmierć. Działalność Chrystusa zaistniała w kontrze do żydowskiej religii, jednocześnie wyrastając z tej kultury. Chrześcijaństwo wzięło ze sobą cały bagaż owych mitów. W IV w. nie zaistniał nikt, żaden teolog tradycyjny helleńsko-rzymski, który by wpisał chrystusowe zasady w transmutację rzymsko-greckiego świata, chrześcijaństwo zgoła wyparło ten świat, zręcznie inkorporując wiele dawnych mitów i bogów pod swój wzór – jako swoje symbole.

Sanhedryn (rada żydowskich kapłanów) wydał wyrok śmierci na Jezusa, potrzebowali tylko rzymskiego zatwierdzenia; rzymskie skrupulatne prawo, nie byłoby skłonne zatwierdzić takiego wyroku, finalnie - według podań - uchyliło się od osądu. Faryzeusze żywili nienawiść do Jezusa m.in. dlatego, że uważał, iż ludzie powinni strzec się przed kwasem Faryzeuszów i Saduceuszów, czyli zapewne przed ich postępowaniem, prawem, zachowaniem, kulturą etc.

Życie Galilejczyka spisane prawdopodobnie około dwa pokolenia po jego śmierci m.in. z podań, dało podwaliny nowej religii, która uzyskała status religii panującej Rzymem w IV w., był to również wiek, w którym bogi szalały. I zasadniczo nikt nie przedstawił „sedna” teologicznej sprawy w sposób nowatorski i logiczny – powstawało wtedy wiele konceptów w obrębie chrześcijaństwa. Jednak zdaje się, że nikt wtedy, jak i nikt wcześniej, ani później, zasadniczo w prostych kilku zdaniach nie powiedział nic więcej niż stary Epimenides z Krety na początku VI w. p.n.e. Był on pierwszym panteistą, wielkim mędrcem, który według tradycji miał oczyścić z zarazy Ateny. W młodości zaś, gdy pasł owce, miał wejść do jaskini i tam przespać pięćdziesiąt siedem lat. Według niektórych podań otrzymał jakiś pokarm od Nimf i tylko się nim żywił, bo nikt nie widział, żeby cokolwiek kiedyś jadł. Podobno Kreteńczycy składali mu nawet ofiary jak bogu i miał przepowiadać przyszłość. Utrzymywał, że przechodził wiele wcieleń, budował także świątynie dla Nimf i Dzeusa. Korespondował z prawodawcą Solonem, napisał wiele poematów, wierszy, prac, ale wszystko zaginęło. Tak widzieli go utkanego z legend już sami Antyczni, a przekazał to Diogenes Laertios. Jego główna, prosta prawda teologiczna dotycząca Boga mówiła - w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy.

Zastanawiam się dlaczego klęskę ponieśli neoplatonicy (II-V w.) i ich koncepcje, które z resztą przeżyły ich samych, pozostając jedynie na poziomie ezoterycznym w zachodnim kręgu kulturowym. Chrześcijaństwo zwyciężyło permanentnie, wiele koncepcji neoplatońskim było całkowicie niezrozumiałych dla chrześcijan - co zapewne jest tym powodem, neoplatonizm był również jakimś rodzajem elitaryzmu. Chociaż osoby jak Plotyn głosiły zgoła gnostyckie, mistyczne i logiczne, nie afirmujące świata prawdy teologiczne, pierwsi chrześcijanie również nie wiedzieli materii w kolorowych barwach.

Przez wieki najmnocniej na ludzi oddziaływały alegorie, czyli narracje wykorzystujące dzieło, obraz do ukazania pewnych prawd, zachowań lub cech. Każdy element w nich przedstawiony coś oznacza i zazwyczaj pod powierzchnią narracji alegorycznej (symbolicznej) zawsze istnieje podłoże np. dydaktyczno-moralne. Mity helleńskie były często dzikie i bezwzględne, zasadniczo takie jak świat. Judeochrześcijańskie zaś ukazywały pewien cel. Do czasów oświecenia, chrześcijaństwo było główną religią, panującą niepodzielnie Europą. Oświecenie wyrzuciło z europejskiego świata pierwiastek duchowy, ale i klasowy, również bezkompromisowo.

W drugiej połowie XVIII w. ludzie wydostali się spod srogich rządów Boga. Zrozumieli także, w pewnych częściach Europy, że znaczna mniejszość wyzyskuje i eksploatuje większość. Efektem tego była rewolucja we Francji. Wprowadzono na pewien czas religię rozumu, lud popadł w ogromny gniew.
Na początku rozmyślano, aby oddać cześć rozumowi w teatrze, tam oglądać sztuki, jednak do tego potrzebny był pewien zmysł.
Ludność francuska w czasie zamieszek wpadła na inny pomysł; pomysł żeby wszystko zdewastować, lecz najpierw zaczęli karykaturować kult m.in. w stolicy ubrano tancerkę w biel i narzucono jej na ramiona płaszcz, następnie posadzono na tronie w prezbiterium Notre Dame, dziewczęta z dębowymi wiankami na głowach, w białych szatach śpiewały utwory na cześć nowej wiary. Tancerkę obsypywano kościelnymi kosztownościami, ubrano w kościelne szaty i mitrę, podano jej napój w kościelnych naczyniach i tańczono dookoła niej, później ułożono stos i spalono księgi, które odnaleziono, które były pod ręką. Przy tym pito alkohol z kielichów, podawano śledzie kościelnymi rekwizytami. W paryskim kościele św. Eustachego, w prezbiterium urządzono wioskę z krzakami i chatkami, postawiono również stół i nakryto go jedzeniem i napitkiem. Rozjuszeni Francuzi ubrani w szaty kościelne na osłach urządzali pochody miastem.

Gilotyna od rana do zmroku obcinała głowy. W Nantes wynaleziono łodzie, w których dna były ruchome, wieczorami na brzegach Loary, łodzie napełniały się ludźmi, nocą ich topiono. Na brzegach stały zgraje zbirów, które uśmiercały tych, którym udało się wypłynąć z wody. Takim sposobem w Nantes końcem 1793 roku było około 20 tyś. zabitych, ściętych, rozstrzelanych, utopionych. W całej Francji padały głowy książąt, hrabiów, markizów, baronów i przeciwników stronnictw panujących. Wszystko to zostało wynotowane m.in. przez komisarzy konwentu północnej Francji.

Dewastacje i pożoga rewolucji francuskiej miała taki zasięg, że do czasów napoleońskich ludzie zapominali o religii. Renesans chrześcijaństwa we Francji starał się wywołać François-René de Chateaubriand swoimi dziełami, które stworzył kilka lat po rewolucji.

Francuska rewolucja miała specyfikę bardzo brutalną i zmieniającą całkowicie tkankę społeczną tego kraju. Chłopi nie chcieli z początku dołączać się do rewolucji, ponieważ byli pod ogromnym wpływem kleru, uważali również, że Ludwik XVI był boskim pomazańcem. Równolegle wybuchła bezwzględna i brutalna wojna domowa w Wandei, region ten był rojalistyczny. W połowie 1793 roku, rządy francuskich jakobinów nadały na własność ziemię chłopom i sytuacja się odwróciła. Francja w latach 1789-1795 była skrajnie zdestabilizowana, i właśnie z tej destabilizacji wyłonił się naród francuski.

Efektem ubocznym oświecenia było wyłonienie się morderczych instynktów w niektórych narodach, instynkty te zastępowały stary system wyzysku, czy to feudalnego, czy później kapitalistycznego. W XIX w. po rewolucji przemysłowej, kulminacją zbrodniczych ideologii stały się bolszewizm i hitleryzm; bolszewizm w Rosji carskiej wywołali Niemcy (i Żydzi), wysyłając swoich agentów i opłacając tą ideologię złotem, aby mogła zaistnieć (Aleksandr Parvus, Lenin itd.). Było to im potrzebne, ponieważ Rosja walczyła z Niemcami podczas I wojny światowej, chcieli pogrążyć ten kraj; i udało im się, rewolucja lutowa upadła. Następnie bolszewizm wydostał się spod kontroli i powstało monstrum niszczące pół Europy. Natomiast hitleryzm-nazizm powstał już w samych Niemczech. Były to dwie kulminacje zła największego w historii dziejów, oba zaistniały w europejskim kręgu kulturowym i całkiem niedawno temu.