Ardra.pl

Antyczni i bogowie. Część II.


23.09.2022

Część I-V.

VI.

Gdy w wiekach pradawnych ludzie ujarzmili czas, zaczęła rozwijać się Kultura. Samo-kreślenie bytu i położenia człowieka w czasie - wyraźne odczuwanie czasu, wiązało się ze starożytnością i powstaniem astronomii, która stała się dziedziną wiedzy, będącą próbą zrozumienia praw rządzących światem gwiazd. Bez astronomii, ani kultura, ani humanizm by nie powstały. Do dnia dzisiejszego, korzystając z najnowszych osiągnięć techniki, matematyki, fizyki - ludzie starają się dociekać zasad rządzących wszechświatem, zasad dotyczących pochodzenia, ewolucji i natury kosmosu czyli wszystkiego jako metagalaktyki - dostępnej obserwacyjnie części wszechświata, składającej się z bilionów galaktyk, ich supergromad, gromad, gwiazd, układów słonecznych, planet, księżyców, komet, meteorów, przestrzeni międzygalaktycznych i międzyplanetarnych; dociekania praw jakie tym wszystkim sterują, łącznie z promieniowaniem oraz polami grawitacyjnymi i magnetycznymi.

Starożytni widząc niebo usiane tysiącami gwiazd, wpadali w stan zadziwienia, zastanowienia, refleksji. Zaczęto tworzyć mapy, układając w swojej wyobraźni gwiazdy w różne figury pochodzące z mitologii, ze świata zwierząt, z przedmiotów codziennego użytku. Łączenie gwiazd w symbole i figury było czynnością uwarunkowaną psychologicznie. Pośród pozornego chaosu widzianego ludzkim wzrokiem, usiłowano odnajdywać uporządkowanie. Zaczęto układać nieznane na podstawie znanego. Nazewnictwo i określanie gwiazdozbiorów, czyli podział sfery niebieskiej na konstelacje, których nazwy ostały się od starożytności do czasów współczesnych rozpoczęli astrologowie-astronomowie chaldejsko-babilońscy oraz egipscy kapłani, a ich dzieła kontynuowali Hellenowie.
Strzelec napinał łuk, aby posłać strzałę, myśliwy Orion walczył z Bykiem, Łabędź szeroko rozpościerał swoje skrzydła. Droga Mleczna czyli pas świetlny na widocznym nocnym niebie, którego nasz układ słoneczny jest częścią - to wylane mleko z piersi śpiącej Hery, odtrącającej Heraklesa. Starożytna tradycja zmapowana wyobraźnią i określona rozumem, przetrwała przez wieki.
Pierwszy globus nieba stworzył wielki uczony Eudoksos z Knidos, uczeń Archytasa z Tarentu, działający pod wpływem platoników i pitagorejczyków - wiedza dotycząca dociekania sensu rzeczywistości i rozwoju nauki, pochodziła od tych ugrupowań. W tamtych czasach powstało jedno z ważniejszych dzieł w historii, Elementy Euklidesa. W II w. p.n.e. Hipparch z Nikei stworzył katalog około 850 gwiazd widocznych na półkuli północnej, Grek nie tylko wskazał ich położenie (adres na niebie), ale także przyporządkował oznaczenie ich jasności, do którego stworzył specjalną skalę, około 250 lat później Klaudiusz Ptolemeusz, podczas badań teorii ruchu planet, powiększył ów katalog do 1020 gwiazd.

Widoczne niebo jest w ciągłym ruchu, którego ludzie praktycznie nie odczuwają wcale. Na skutek ruchu obrotowego Ziemi, nazywanego także dobowym, wszystkie ciała niebieskie zdają się obracać dookoła nas, w kierunku od wschodu ku zachodowi. Starożytni astronomowie helleńscy spotykali wiele trudności podczas wyjaśniania obserwowanych zjawisk występujących na niebie. Przyjmowano, że wszystkie planety obiegają nieruchomą Ziemię znajdującą się pośrodku wszechświata. Heliocentryzm Arystarcha z Samos i Seleukosa z Seleucji nie został przyjęty; Mikołaj Kopernik w XVI w. nie do końca zrezygnował z objaśnień Platona, przeniósł układ odniesienia z Ziemi na Słońce oraz stwierdził, że to Ziemia obraca się wraz z okresem dobowym, a nie sfera gwiazd stałych - utrzymał postulat o równomiernych kołowych ruchach, co zmusiło go do konstrukcji mimośrodkowych orbit i zachowania pewnej liczby epicyklów (zmienił przy tym teorię Ptolemeusza). Natomiast Giordano Bruno zupełnie intuicyjnie dodał, że gwiazdy to najzwyczajniej niezmiernie dalekie słońca. Kopernik zaobserwował fazy Wenus i okazało się, że wraz z planetami „gwiazdami” błądzącymi, błądzi również Ziemia, której Polak stał się odkrywcą, jako planety, co już tak naprawdę zostało odkryte dawno przed nim, od niego natomiast przyjęło się w ogólnej świadomości naukowo-społecznej (tzw. Przewrót kopernikański), uczony mógł także wyznaczyć prostymi metodami geometrycznymi rozmiary orbit planetarnych. Wielkie nowości w nauce - czyli m.in. Isaac Newton - siła grawitacyjna Słońca jako dawca rzeczywistych ruchów planet oraz Johannes Kepler - Prawa Keplera, czyli prawa ruchu planet opisane z dobrym przybliżeniem - zaistniały sto lat po Koperniku.

W starożytności, poczynając od prostych spostrzeżeń starano się stworzyć teorie ruchu planet. Platon wysunął hipotezę, że ruch ciał jest równomierny, jednostajny i odbywa się po okręgach, jego teorię starał się opracować wcześniej wspomniany Eudoksos. Od najdawniejszych czasów astronomowie zaobserwowali ruch kilku ciał niebeskich, których zmianę położenia na niebie, można było stwierdzić w ciągu kilku dni. Zauważano, że wędrują między gwiazdami stałymi, w kierunku zazwyczaj przeciwnym tzn. od zachodu do wschodu. Mapa nieba gwiazd stałych jest „dość” statyczna. Natomiast „gwiazdy” wędrujące (jak je określano w wiekach dawnych) to planety naszego układu słonecznego.
W starożytności i średniowieczu, Księżyc i Słońce także był uważane za planety, ponieważ zmieniały swoje położenie wśród gwiazd „stałych”, których „ruchy własne” (czyli ruchy obserwowalne z planety Ziemi przez homo sapiens) są tak wolne, że dopiero po niecałych dwóch tysiącach lat od czasów Hipparcha z Nikei - Edmond Halley zauważył przemieszczenie się kilku m.in. Arktura w Gwiazdozbiorze Wolarza i Syriusza w Wielkim Psie. Więc gdyby Hipparch ożył, niebo z jego czasów wyglądałoby zasadniczo tak samo w czasach Nowożytnych. Mechanika nieba, czyli nauka zajmująca się ruchami planet, która została zapoczątkowana przez chaldejskich magów i kapłanów egipskich (oraz braminów indyjskich), powstała dzięki obserwacji nieuzbrojonym okiem planet wędrujących, których ruchy są niejednostajne i błądzące.
Od wynalezienia lunety w XVII w. zainteresowanie wzbudzają również gwiazdy będące poza zasięgiem niezbrojonego oka, różnią się nie tylko wielkością, ale także kolorami (są pomarańczowe, białobłękitne, żółte lub mocno głęboko czerwone).
Niebo widziane oczyma ludzkimi jest aktem kreacji symbolu (matematycznego) określonego rozumem i wyobraźnią. Człowiek jest zaklętym w czasie aktem ciągłej samo-kreacji wszechświata, jednak z perspektywy ruchu i przestrzeni, można uznać ludzkie życie na Ziemi, za zamrożony punkt odniesienia. Odczucie czasu przez homo sapiens porównywalne jest do ruchów fauny na dnie oceanu.

VII.

Platon, czyli Artystokles uczeń Sokratesa, uważał, że mowa, wykładnia pewnych praw, zasad, zawsze wypacza postać rzeczy, uważał także, że litery posiadają tylko wartość pozorną i nigdy nie oddadzą prawdziwej postaci rzeczy (wglądu), zatem człowiek który się oczyta (uzyska dużą ilość informacji), będzie tylko z pozoru posiadał wiedzę, nie będzie to wiedza z niego samego wynikająca (czego zapewne nauczył Platona inny nauczyciel - Kratylos). W taki sposób – twierdził - dzięki pismom i powtarzalnictwom, powstanie cała masa mędrców z pozoru - papug, osób bezmyślnie powtarzających co wyczytali. Dlatego Platon zastosował w swojej twórczości formę dialogu, nie tworzył traktatów, tylko rozmowy, aby wywoływać pewien rodzaj przypomnienia w odbiorcy - jak twierdził - samowiedzy, którą dusze już posiadają, mogą posiadać. Pisząc dialogi - swoje tezy i swój światopogląd, swoje dociekania, przypisywał często innym osobom m.in. Sokratesowi. Pisma kierował do ludzi, którym wystarczy pewna wskazówka, na podstawie której, sami będą dochodzić do wniosków i odkryć - ponieważ każdy ma swój rozum i nikt za nikogo do prawdy nie dojdzie. Tradycja antyczna powiada, że Platon swoich najważniejszych nauk nie spisał, tylko przekazywał ustnie najbliższemu gronu. Patrząc na czasy w których żył, czyli to co miał do dyspozycji i do czego doszedł, uczony był prawdopodobnie najwybitniejszym mędrcem w historii dziejów (w świecie Antyku moim zdaniem dorównał mu tylko Proklos).

Platon używał alegorii i symboli, ponieważ mit utkany jest z symboli. Gdy dzisiaj pewna historia z czasów dawnych, wydaje nam się niemożliwa, opatrzona w cuda - mówimy, że jest opowieścią mitologiczną. W epokach dawnych mity miały charakter sakralny, ciężko rozdzielić mit od sacrum, ponieważ mitem są historie, które miały wprowadzić człowieka w sferę sacrum. Antyczni Hellenowie byli ludźmi bardzo pobożnymi, byli pobożniejsi od późniejszych chrześcijan - w dzisiejszym rozumieniu tego słowa - ponieważ w ich pojmowaniu rzeczywistości, ludzie dużo więcej zawdzięczali bóstwom i dużo więcej bóstwom się od ludzi należało, niż w pojmowaniu późniejszych chrześcijan. Grecy bogów widzieli wśród siebie, odczuwali ich realność na poziomie symbolicznym, od czasów klasycznych zwiększono racjonalizację (moc tradycji jednak pozostała). Pierwsi chrześcijanie również uznawali realność starych bogów, z tym, że zdemonizowano ich – jednak realność ich pozostała uznana (tylko w innej formie); zdemonizowano ponieważ mitologia Żydów mówiła wprost o jedynym słusznym bogu. Hellenowie przyjmowali wszystkich obcych bogów do swojego panteonu – brali ich jak swoich, przyjmowali ich realność, (prawdopodobnie) uważali, że bogowie żyli zawsze, pod różnymi nazwami, w różnych krajach, różnie się przejawiając.
Mity w każdej kulturze na globie pochodzą ze słowa, bogowie pochodzą ze słowa i są w słowach uwięzieni, nie są czymś bezpośrednim tylko wtórnym, są kopiami i powtórzeniami.

VIII.

Starożytni Chaldejczycy byli obserwatorami zjawisk zachodzących na niebie. Pięć „gwiazd” wędrujących widocznych - Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn oraz dwie najwidoczniejsze Słońce i Księżyc - dawały liczbę siedem, prawdopodobnie dlatego siódemka stała się liczbą świętą (wśród pitagorejczyków), chociaż nie wiadomo jak pod koniec starożytności ludzie odbierali jej znaczenie. Poruszające się niebo zawsze zadziwiało, szczególnie, gdy człowiek Antyku stał twarzą w twarz z nieznanym, a głównym nieznanym było gwiaździste niebo, dzięki czemu urosło do poziomu wielkiej tajemnicy, bogów. Magowie chaldejscy przez stulecia zajmowali się tylko „sprawami” niebios, używali różnych rytuałów i wyliczeń astrologicznych, stworzyli także mitologię Marduka oraz misteria chaldejskie.
Wraz z wiekami cała wiedza dotycząca nieba, astronomiczno-astrologiczna, została - w powszechnej świadomości społecznej - pod koniec starożytności zredukowana do prymitywnego wróżbiarstwa, aż w końcu odeszła w zabobon. Jednak wydaje się to zupełnie naturalne, ponieważ wszystko co tworzy człowiek, z czasem się rozpada i po pewnym okresie odradza - jeśli ktoś odnawia już istniejące idee, budowle, systemy. Wiedza dotycząca gwiazd, naturalistyczna „goła” wiedza pozbawiona znaczeń mitologicznych dotyczących bogów, wiedza m.in. magów chaldejskich, stała się w wiekach następnych podstawą nowoczesnej astronomii, natomiast warstwa symboliczna, ezoteryczna, astrologiczna, mityczna odeszła na zupełny bok i przez wieki była deformowana.
Uznanie sprawczego działania niebios na los ludzki istniało przez cały okres przedchrześcijański. Ludzie wierzyli w panowanie gwiazd bardziej niż we wszystkich bogów mitologicznych oraz wbrew bogowi Jahwe. U schyłku Imperium Rzymskiego idea ta została wykluczona przez nowe idee. Natomiast starożytna wiedza naturalistyczna, logiczna i mistyczna pozostała tylko wśród nielicznych elit, głównie wśród neoplatoników i neopitagorejczyków.

Pod koniec starożytności ludność Imperium zazwyczaj nie wiedziała w co wierzy - przeważnie wierzono w Jedno Bóstwo Niebiańskie – występujące pod różnymi nazwami, swoją wolę przejawiające w postaci m.in. dywinacji. W czasach hellenistycznych, wcześniej klasycznych i archaicznych, bogowie greccy (rzymscy) nie domagali się szczególnej czci - praktycznie żadnej, koegzystowali wśród ludzi, i to ludzie odczuwali wewnętrzną potrzebę składania im czci. Najważniejszą czynnością kultową było złożenie ofiary, krwawej lub bezkrwawej. Krwawe polegały na zabiciu zwierzęcia ofiarniczego i upieczeniu jego mięsa, ofiara kończyły się ucztą ofiarniczą, natomiast ofiarami bezkrwawymi były m.in. miód, wino, owoce, mleko, ciasto. U Homera występują także modlitwy błagalne polegające na wymienieniu imienia boga, przedstawieniu prośby do niego składanej oraz obietnicy podziękowania - ofiara miała być czymś w zamian za spełnienie prośby. W Atenach wyznaczony był specjalny urzędnik zajmujący się sprawami kultu. Kapłani byli ofiarnikami i nie stanowili odrębnej kasty, rekrutowano ich z ogółu obywateli na określony czas. Homerycka religia nie kusiła człowieka wizją wiecznej pośmiertnej szczęśliwości. Na pola elizejskie – krainę wiecznej wiosny - miała dostać się tylko nieliczna, zasłużona grupka ludzi. Na większość czekał ponury i mroczny Hades.

Czynności kultowe stały się wyrażeniem mitów. Greccy bogowie objawili się w pieśni, dla porównania bóg Żydów powstał z traktatu – był/jest bogiem z traktatu (posiadającym takie wpływy, skompilowane od innych mitologii). Późniejszy od Homera Hezjod, jako pierwszy w świecie helleńskim zaczął sławić pracę, gdyż epoka bajeczna, w której ludzie bez wysiłku żywili się darami ziemi, na zawsze zakończyła się. Dla Hezjoda praca była synonimem życia moralnego, ponieważ prawdopodobnie był on zubożałym chłopem - dlatego sławił pracę, w przeciwieństwie do homeryckiego pędu do chwały i żywotności. Pieśni Hezjoda można uznać za podania ludowe, usystematyzowane podania ludowe - czyli posegregowanie tego w co wierzyli Hellenowie od czasach archaicznych.

IX.

W świecie homeryckim bogowie interweniowali we wszystko, więc przepełniali zarówno historię, jak i dzieje, historia była sztuką, była jedną z muz, nazywała się Klio. Bogowie z pieśni to zupełnie inny paradygmat niż bóg z traktatu. U Hellenów żadne księgi nie ukazywały co trzeba wiedzieć, i w co trzeba wierzyć, co uznawać, każdy mógł na swój sposób przyjmować bogów, ważne było jedynie, aby uznawać stary obyczaj – tradycję (Hellenowie byli wielkimi konserwatystami, w prawdziwym znaczeniu tego słowa).

Bogowie olimpijscy, bogowie z pieśni nie troskali się zanadto światem, można uznawać, że byli w pewnym sensie samo-wyrażaniem się świata. Jednak w każdej religii bogowie, bóg – czyli „to” co w taki sposób nazywamy dyskursem umysłowym - są przyklejeni do języka, jako nazwy są immanentną częścią wyobraźni kreatywnej, opartej i utrwalonej na podaniach i tradycjach.

Tymczasem w chrześcijaństwie Chrystus jako mesjasz miał przyjść na świat, aby go naprawić. Grecy nie mieli mesjaszy, ani proroków, bogowie dotarli z wieści Harfiarzy za wstawiennictwem Muzy (muz), czyli bogini mówienia wzniosłej Prawdy. Poeci, poetyki - śpiewacy byli sługami muz, dlatego w świecie helleńskim odnoszono się z wielkim szacunkiem do tych funkcji.

Dzeus po stworzeniu Olimpu zapytał bogów pogrążonych w niemym podziwie, czego jeszcze brak do doskonałości, aby uczynić to miejsce doskonalszym. Odpowiedziano mu, że brakuje jedynie boskiego głosu, który sławiłby całą świata wspaniałość. W taki sposób Dzeus spłodził Muzy. Samo istnienie świata spełnia się zatem w słowie i śpiewie. (Zatem Harfiarki tworzą/mówią Prawdy przez duże P. z poziomu podświadomego, jakby to określić psychologią). Hellenowie rozumieli to jako byt spełniający się poprzez śpiew Muz. Byt przepełniony boskością. Pitagorejczycy, platonicy rozumieli to jeszcze dokładniej-precyzyjniej (ezoterycznie). Wszelaki byt jako Jednia (pierwsza-monada) wyrażająca samą siebie - mnożąca samą siebie w nieskończoność (Wszystko jako emanacje Jedni).

Niemi bogowie olimpijscy w zachwycie oglądający stworzenie głównego Boga to chóry anielskie z chrześcijańskiej symboliki. Zachwyt i śpiew Aniołów nad koroną boga, jest tym samym co niemy zachwyt bogów olimpijskich nad tworem Dzeusa.

Z tym, ze religia helleńska idzie w kierunku świata-afirmuje świat. Religia chrześcijańska jest religią oczekiwania, czy też wyjścia ze świata – do obiecanego świata lepszego. Chrystus jako centralna postać chrześcijaństwa, miał przyjść, aby naprawić świat. Religia Hellenów, jest religią czynu, natomiast religia chrześcijańska - oczekiwania i naprawy (syntezą tego co najlepsze z obu tych religii jest platonizm-chrześcijański). Absolutna Prawda nigdy nie leży w jednym miejscu, jest rozproszona - gdy skieruje się na nią uwagę odrazu zmienia położenie. Umysł jednak musi wszystko ułożyć w systemy, które są pożyteczne dla ludzi we wspólnym koegzystowaniu.

X.

Platon w swoich dialogach przedstawia tzw. teorię duszy i jej wędrówki. Jego poglądy na ten temat od siebie odbiegały, uzupełniały się, zgodnie z okresem jego działalności (Fedon, Kratylos, Fajdros, Państwo, Timajos). Jednak zasadniczo Platon przyjął metempsychozę oraz uznał prawa rządzące przyczyną i skutkiem. Przyjął, że dusze omamione rożnymi pożądliwościami oraz własnymi mniemaniami, i tak wracają po śmierci na Ziemię - nie ważne jak daleko dojdą, wracają wchodząc w ciała m.in. narodzonego człowieka, stosownie do tego ile wcześniej ujrzały, poznały. Najbardziej zasłużone dostają żywoty zgodne z pewną obraną drogą lub zasługami, co filozof przyjął za pitagorejczykami. Platon pośmiertne życie utożsamił z niebiosami i gwiazdami, i m.in. tam je sytuował. Żaden z ludzi nie pamięta niebiańskiej wędrówki, gdyż upadek duszy powoduje utratę pamięci. Charaktery, różnice między ludźmi i ich losami, zależne są od tego, co działo się przed narodzinami. Ciało uznał za kraty więzienne dla duszy, człowieka za duszę uwięzioną w ciele. Natomiast każda rozkosz i udręka, niczym gwoździe mocniej duszę do ciała przybijają, i poprzez to, uznaje ona za prawdziwe tylko to co cielesne. Dusze nie mają możliwości wejść czyste w zaświaty, gdyż zawsze związane są z Ziemią - odnajdują więc inne ciało, które pozwoli doznać ponownego życia ziemskiego. Platon twierdził również, że po śmierci wiele dusz, biorąc za rzeczywiste tylko to co cielesne, i w tym lokując swoje pragnienia, dąży nadal do bogactw, władzy, rozkoszy, obawia się Hadesu i tego co nieznane, zatem błąka się bezwiednie, zanim odrodzi w kolejnym ciele lub błąka nieustannie, jeśli dusza wiodła życie złe. Większość dusz jednak – według Platona – prowadzone jest przez jakieś duchy opiekuńcze do Hadesu lub w inne miejsca. Uczony na ów temat oddawał się mitologicznym rozważaniom zgodnie z helleńskimi wyobrażeniami. Uważał także, że skoro dusze, żyły już niezliczone ilości razy to posiadają pewien rodzaj samowiedzy. Platon na temat wieczności sformułował całą teorię idei.

Zarówno chrześcijaństwo w swoim najlepszym wydaniu (i na pewno nie jest to nic co funkcjonuje obecnie, czyli ani rzymski-katolicyzm, ani protestantyzm, ani prawosławie itd.), jak i religia Hellenów, której najlepszym wydaniem jest platonizm - łączący w jedno naukę i religię; są praktyczniejsze i pożyteczniejsze od religii innych np. buddyzmu, hinduizmu itp. będących klasycznymi systemami wyjścia, ucieczki, a nie naprawy. Chrześcijaństwo w okresie późnej starożytności, podczas formowania dogmatów odrzuciło metempsychozę. (Islam, sufizm można pominąć, gdyż są kopiami, wariacjami systemów innych, podobnie jak religia Żydów).

Religie dalekowschodnie, życie ludzkie traktują jako sen. Zarówno buddyzm, w którym jak twierdził Budda - świat przypomina sen, wszystko jest złudzeniem, a skarby są kuszącymi mirażami, podobnie uważają Hindusi (m.in. w Upaniszadach), których religia jest starsza od buddyzmu. Są to religie tzw. wyjścia, w swoich konceptach polegające na wyzwoleniu duszy ze świata – wyzwoleniu się z kręgów inkarnacyjnych, samsary, przyczyny i skutku.
Mitologiczna opowiastka na temat boga gromu, Indry dobrze to odzwierciedla.

Indra pewnego razu narobił wiele złych rzeczy w boskich światach i dostał za to karę, którą była konieczność urodzenia się na Ziemi w łańcuchu inkarnacyjnym jako knur-wieprz, więc bóg gromu został zesłany za występki, i odrodził się w chlewie wśród innych knurów, i sobie żył beztrosko w błocie, będąc karmiony obierkami i innymi odpadami. Indra przyjmując ciało knura zapomniał o swoim boskim pochodzeniu, i tak minęły lata, po pewnym czasie bogowie postanowili odpuścić mu winy, więc wysłali na Ziemię posłańców, aby go zabrali ze sobą. Posłańcy stanęli przed Indrą przypominając mu kim jest naprawdę, tymczasem on, z początku nie chciał uwierzyć, po czym stwierdził, że jednak zostanie jeszcze: ma chlew, innych kolegów knurów, żyje z maciorą w chlewiku, mają gromadkę prosiaków i mu tak w sumie dobrze.

Powyższa opowiastka, świat ukazuje jako chlew, czym w istocie patrząc globalnie, świat niestety jest. Jednak ta wielka religia, nie proponuje żadnego, globalnego, doraźnego wyjścia z tej sytuacji.

Buddyści natomiast opracowali metodę (Tybetańska Księga Umarłych), ukazującą cały proces tego co się dzieje po śmierci, i jak „już się nie odrodzić”, poprzez pryzmat buddyjskiej mitologii. Liczne wcielenia uważają za ciągi cierpień, wydostać się zamierzają dzięki różnym metodom medytacyjnym, które mogą pozwolić na wyzwolenie się z przyczyny i skutku. Po śmierci fizycznej, człowiek wchodzi w stan pośredni zwany bardo, podczas którego dusza albo osiągnie oświecenie (wejście we wszechogarniającą jasność pozbawioną kształtu i koloru – czyli wejście w stan prawdziwej natury umysłu, po rozpoznaniu go) albo dobrowolnie znajdzie sobie kolejne ciało materialne lub zostanie przymuszona do tego pod wpływem karmy. Księga Umarłych jest zbiorem pouczeń, co zrobić, aby rozpoznać prawdziwą naturę umysłu po śmierci. Buddyści różne stany pośmiertne przedstawiają jako karmiczne nawyki, głosy, emocje, przypomnienia, zwidy, wspomnienia, nad którymi ciężko zapanować, ale uciekać od nich także nie można bo skończy się to kolejnym (losowym) wcieleniem, zgodnym z tzw. karmą. Podczas tej wędrówki dusza konfrontuje się z różnymi pomocnikami tzw. duchowymi zarówno łagodnymi, jak i groźnymi.

Jedną z większych religii ziemskich jest ateizm, teologia ateizmu jest konsekwencją czasów oświecenia i opanowania świata przez nowoczesną technikę, prowadzi ona jednak do ponownego u-zwierzęcenia ludzi, jako całego gatunku, u-zwierzęcenia i robotyzacji, co jest naganne i proklamuje transhumanizm. Zasadniczo protoplaści oświecenia byli deistami, mało którzy ateistami. W przyszłości nauka i religia, które obecnie są praktycznie całkowicie rozdzielone, prawdopodobnie ponownie - zlepią się w jedność. Obecnie występuje pewna ilość spekulacji naukowych i doświadczeń, jak chociażby Dynamiczny efekt Casimira, który udowadnia, iż energia z próżni (rejestrowalne światło, fotony), potrafi w pewnych okolicznościach „oddziaływać na obiekty fizyczne”, materializować się. Jednak wszystkie te „osiągniecia nauki”, dopiero raczkują.